"Miodowe lata": Marta Lipińska uwielbia to, co robi
Miłością widzów cieszy się od początku kariery. Ale nadal wielką przyjemność sprawiają jej wyrazy sympatii i pochwały.
Jej charakterystyczny głos i śmiech zna każdy wielbiciel radia. A dzięki niebanalnej urodzie i przede wszystkim ogromnemu talentowi aktorskiemu, zapamiętali ją zarówno teatromani, jak i miłośnicy filmów i seriali. W kinie debiutowała w 1962 roku w filmie "Czerwone berety". Odbyło się to trochę "nielegalnie", bo jako studentka nie powinna była występować w "dorosłej" produkcji. Ale to właściwie od tego momentu zaczęła się jej wielka kariera, która trwa nieprzerwanie do dziś. Bagatela, 56 lat! I na szczęście nic nie wskazuje na to, by miała się szybko zakończyć. Za kilka dni znów będziemy mogli ją podziwiać w roli Zofii Nowakowej w "Dziewczynach ze Lwowa".
Marta Lipińska na świat przyszła w Borysławiu niedaleko Lwowa. Jednak nie pamięta tego ukraińskiego miasta. Kilka lat po jej narodzinach, w ramach repatriacji, razem z mamą i babcią przeniosła się do Gliwic. Tam dołączył do nich ojciec, który w czasie wojny służył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Wkrótce cała rodzina przeprowadziła się do Warszawy. Swoje dzieciństwo wspomina jako szczęśliwe.
- Byłam królową trzepaka - opowiadała aktorka. - Potrafiłam wisieć na nim godzinami albo robić przewrotki. Trzepak łączył. Tam toczyło się prawdziwe życie - dodała. Niestety, gdy miała 14 lat, jej rodzinę spotkała tragedia - niespodziewanie zmarł ojciec aktorki. Od tego momentu jej mama i babcia z trudem wiązały koniec z końcem. Ale nikt nie narzekał. A Marta Lipińska spełniła swoje marzenie i dostała się do warszawskiej PWST.
Swoje umiłowanie sztuki zawdzięcza między innymi ciotce, Zofii Watten-Mrozowskiej. - Była żoną poety Wacława Mrozowskiego - wspominała aktorka w jednym z wywiadów. - Szalenie inteligentna, błyskotliwa, pełna fantazji. Kochało się w niej wielu artystów.
Witkacy namalował kilkanaście jej portretów. Jej dom był zawsze pełen ciekawych ludzi: malarzy, poetów, filmowców, których miałam okazję poznać - dodała. Jednak dopiero kilka lat później Marta Lipińska zrozumiała, że swoją przyszłość zwiąże ze sztuką.
Niemal natychmiast po ukończeniu PWST dostała angaż w warszawskim Teatrze Współczesnym.. Co może być zaskakujące, nigdy nie zmieniła sceny. Trudno się dziwić, występowała z takimi sławami jak: Danuta Szaflarska, Zofia Mrozowska, Tadeusz Łomnicki czy Maja Komorowska. I od ponad półwiecza tworzy fantastyczne, niezapomniane kreacje. Ale przecież jej nieprzeciętny talent możemy podziwiać nie tylko w teatrze. We wdzięcznej pamięci widzów znalazły się też jej niezwykłe role radiowe (na czele z "Kocham pana, panie Sułku") i serialowe.
Choć ostatnio głównie w komediowych produkcjach ("Ranczo" i "Dziewczyny ze Lwowa"), to przecież chyba wszyscy pamiętają kreowaną przez nią postać Heleny Stawskiej w "Lalce" czy Werflowej w "Bożej podszewce". Rzadko bywa na rautach i premierach. Próżno w kolorowych pismach szukać doniesień na temat jej rodziny.
Dużo pracuje, więc dla dobrostanu psychicznego musi też sporo odpoczywać. - Spokój jest dla mnie najlepszym sposobem, aby się zresetować - wyznała. - Kiedy chce odpocząć, spędzam czas z bliskimi, idę na spacer lub po prostu jestem w swoim domu, który bardzo lubię. To nie są wyszukane sposoby relaksu, ale na mnie to działa - uzupełniła.
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***