Michael Landon: Tragiczne losy serialowego przystojniaka
Był wielkim gwiazdorem lat 60. oraz 70. Wystąpił w wielkich telewizyjnych hitach, które zapewniły mu uwielbienie fanów na całym świecie. Mało kto wiedział, że w życiu prywatnym spotkało go wiele tragedii.
Michael Landon urodził się 31 października 1936 w Nowym Jorku jako Eugene Maurice Orowitz. Pochodził z artystycznej rodziny. Jego matka była aktorką i tancerką, ojciec był aktorem oraz menadżerem teatralnym. Miał również starszą o 3 lata siostrę Evelyn.
Jego dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych. Chociaż był otoczony miłością, to nieustannie martwił się o matkę, Kathleen Ignatius O’Neill. Kobieta przez lata zmagała się z ciężką depresją. Kilkukrotnie (często na oczach syna) próbowała popełnić samobójstwo. Podczas rodzinnych wakacji Kathleen chciała się utopić. Uratował ją syn, który rzucił się za nią do wody.
"To było najgorsze doświadczenie w moim życiu" - wspominał po latach. "Dopiero gdy dorosłem, zorientowałem się, że nie wszystkie matki wsadzają głowy do piekarników" - dodawał z żalem. W 1974 roku matka aktora podjęła ostatnią i tym razem skuteczną próbę odebrania sobie życia. Problemy psychiczne matki mocno odbiły się na życiu przyszłego aktora. Miał problemy z nawiązywaniem bliskich relacji, łatwo wpadał w nałogi. Mimo to w szkole był bardzo lubiany. Odnosił sukcesy również na boisku sportowym. Wiele osób przepowiadało mu karierę sportową. Niestety, kontuzja przekreśliła jego szanse. Zdecydował się związać swoją przyszłość z aktorstwem. Zanim ruszył na podbój show-biznesu postanowił przyjąć pseudonim artystyczny. Nazwisko Landon znalazł w książce telefonicznej.
Początkowo otrzymywał niewielkie role w produkcjach telewizyjnych. W 1956 roku zadebiutował na dużym ekranie filmem "Szalone lata". Później pojawił się m.in. w "Przygodach Jima Bowie", "Krzyżowcu" czy dramacie "Poletko Pana Boga". Niemal z dnia na dzień stał się jednym z najpopularniejszych młodych aktorów w Stanach Zjednoczonych. Prawdziwym przełomem była rola Josepha 'Małego Joe' Cartwrighta w kultowym serialu "Bonanza". Pierwszy odcinek "Bonanzy" pokazano w Stanach Zjednoczonych w 1959 roku. Do Polski serial trafił pięć lat później. Podczas jego emisji ulice dosłownie pustoszały. Aktorzy zyskali ogromną popularność, a świat niemal oszalał na punkcie przystojnego Michaela Lando. On sam nie był zachwycony nagłym rozgłosem i rozpoznawalnością. "Trzeba być chorym człowiekiem, aby pragnąć takiego zainteresowania" - miał powiedzieć w jednym z wywiadów.
Rok po zakończeniu "Bonanzy" aktor pojawił się w innym kultowym dzisiaj serialu. "Domek na prerii" to luźna adaptacja autobiograficznej serii książek Laury Ingalls Wilder. W latach 30-tych XX w. za namową córki zaczęła spisywać swoje wspomnienia z dzieciństwa i młodości. Prawie pół wieku później to właśnie Michael Landon zaproponował stacji NBC nakręcenie serialu po tym, jak zobaczył, że jego 12-letnia córka zaczytuje się książkami Laury.
Tematy odcinków "Domku na prerii' są do dziś zaskakująco aktualne. W serialu pokazano plagi dotykające społeczności, kwarantannę ze względu na choroby zakaźne, a nawet problem z segregacją rasową! Fabuła skupiała się na losach rodziny, która osiedliła się w miasteczku Walnut Grove. Landon zagrał ojca, Charlesa Ingallsa. Karen Grassle grała jego żonę, Caroline. Wspólnie wychowywali cztery córki - Laurę, Mary, Carrie oraz Grace.
Melissa Gilbert wcielała się w Laurę. Aktorka zaczynała swoją przygodę z serialem w wieku 9 lat. Po latach wspominała, że Landon był dla niej dużym wsparciem na planie. "Kiedyś nie umiałam zapamiętać swoich kwestii. Rozpłakałam się, wpadłam w histerię. Michael poprosił wszystkich, by zostawili nas samych. Posadził mnie naprzeciwko siebie, kazał się uspokoić i uczył się ze mną. Kiedy zapamiętałam w końcu mój tekst, przytulił mnie, a zaraz potem powiedział ostro 'Niech to się więcej nie powtórzy!'. I nigdy się nie powtórzyło". Gilbert zachwyciła gwiazdora "Bonanzy" swoim wdziękiem i naturalnością. Dziewczynka była z nim mocno związana, zastępował jej zmarłego ojca. Relacje między nimi popsuły się jednak na jakiś czas, gdy aktor na planie serialu zakochał się z wzajemnością w makijażystce Cindy Clerico.
Chociaż zawodowo układało mu się doskonale, to prywatnie Landon nie mógł sobie ułożyć życia. Był trzykrotnie żonaty. W latach 1956-1962 związany był z sekretarką Dodie Fraser. Wspólnie zaadoptowali dwóch chłopców. Rok po rozwodzie z pierwszą żoną 1963 poślubił modelkę Marjorie Lynn Noe. Wydawało się, że jest to związek na całe życie. Przeżyli wspólnie 20 lat i doczekali się czwórki dzieci. Ich małżeństwo zakończyło się prawdziwym skandalem.
Aktor porzucił drugą żonę i odszedł do poznanej na planie "Domku..." młodszej o 20 lat makijażystki Cindy Clerico. Media rozpisywały się o ich zaciętej walce o dzieci oraz pieniądze. Dawne uczucie zostało zastąpione przez nienawiść. Nigdy się nie pogodzili. Noe nie przyszła nawet na pogrzeb aktora. Podobno powiedziała, że dla niej umarł zaraz po rozwodzie.
W 1973 roku Landon przeżył rodzinną tragedię. W samochód 20-letniej wówczas Cheryl, córki Michaela Landona, wjechał na autostradzie inny pojazd. Czwórka jej znajomych zginęła na miejscu, a ona w stanie krytycznym trafiła do szpitala.
"Wtedy zawarłem pakt z Bogiem. Jeśli ocali moją córeczkę, zrobię wszystko, by wyprodukować coś, co byłoby w stanie pomóc ludziom" - wyznał aktor magazynowi "People". Gdy Cheryl wróciła do zdrowia, a Landon spełnił swoją obietnicę dopiero po 10 latach. "Siedziałem za kierownicą i obserwowałem, jak ludzie trąbią na siebie i posyłają w swoim kierunku "wiązanki". Wówczas pomyślałem: "Fajnie byłoby zrobić serial, który pokazałby, o ile zdrowsze i przyjemniejsze jest kroczenie przez życie, będąc dobrym i miłym" - wspominał. Według złośliwych komentarzy bardziej chodziło o poprawienie, nadszarpniętego rozwodowym skandalem, wizerunku aktora. W 1984 roku na ekrany telewizorów trafił serial "Autostrada do nieba", który stał się kolejnym sukcesem Landona. Aktor otrzymał przydomek: "Jezus z Malibu".
14 lutego 1983 roku aktor ożenił się po raz trzeci. Z Cindy Clerico miał dwójkę dzieci. U jej boku odnalazł spokój oraz rodzinne ciepło. Niestety, ich szczęście zostało przerwane przez chorobę aktora. W marcu 1991 roku aktor trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego raka trzustki. "Ta informacja była szokiem. Całe życie byłem zdrowy, dużo ćwiczyłem. Ale nie da się ukryć, że zasłużyłem na to, bo przez większość życia piłem zbyt wiele, paliłem dużo papierosów i jadłem śmieciowe jedzenie. Teraz muszę za to zapłacić" - mówił Landon w jednym z ostatnich wywiadów. Zmarł krótko po usłyszeniu diagnozy, 1 lipca 1991 roku. Miał zaledwie 54 lata.