"Melrose Place": Poniedziałek na posterunku
26 lutego aż trzy gwiazdy szklanego ekranu wylądowały na policyjnym dołku. Czy to już koniec ich kłopotów?
Czarna seria rozpoczęła się w niedzielę 25 lutego. Wówczas brat Heather Locklear ("Melrose Place") wezwał policję, będąc świadkiem agresywnej awantury pomiędzy siostrą a jej narzeczonym.
- Na miejscu okazało się, że aktorka w pijackim szale prawie odgryzła nos Chrisowi Heisserowi - zdradził jeden z wezwanych policjantów.
Jednak jak się okazało, pojawienie się patrolu jeszcze bardziej rozjuszyło gwiazdę.
- Pchnęła parę funkcjonariuszy, a trzeciego kopnęła w krocze, nie szczędząc im przy tym wyzwisk. Groziła także, że zacznie do nich strzelać - zdradził jeden z obecnych na miejscu zdarzenia.
Dramatyczny incydent wydarzył się na oczach 20-letniej córki gwiazdy, Avy.
Po zajściu 56-letnia Locklear została zabrana do aresztu, który opuściła po 24 godzinach i wpłaceniu 20 tys. dol. kaucji.
Dwa dni później, chcąc uniknąć więzienia, aktorka zapisała się (siódmy raz w ciągu dwóch lat!) na leczenie zamknięte w klinice odwykowej.
Czy ten ruch na pewno pomoże? Przekonamy się za kilka dni - 13 marca, kiedy to sprawa trafi na sądową wokandę. Co ciekawe, kilka godzin po zatrzymaniu Heather, na dołku wylądował także Heisser, którego aresztowano za jazdę pod wpływem alkoholu!
Gdy Heather spędzała noc za kratkami, policja aresztowała jej kolegę po fachu, Winsora Harmona ("Moda na sukces"). Powód? Bywalcy parku w San Fernando Valley (Los Angeles) wezwali pomoc po tym, jak przyłapali 54-letniego aktora na... sikaniu w miejscu publicznym.
Jak podają amerykańskie tabloidy, po przybyciu na miejsce zdarzenia funkcjonariusze znaleźli pijanego aktora w jego samochodzie.
- Powiedział, że spędził w parku noc. W środku walały się puste butelki po winie, a on sam siedział bez spodni - zdradził jeden z informatorów.
Stróże prawa zabrały aktora do aresztu, skąd po wytrzeźwieniu wyszedł. W tym przypadku przygoda z policją zakończy się jedynie na pouczeniu lub niedużej kaucji.
W poniedziałek na posterunku w L.A. musiała się także stawić Jamie Luner ("Savannah"), żeby złożyć zeznania.
W weekend bowiem 46-letnia gwiazda została oskarżona o napaść seksualną przez Anthony’ego Olivera. Do zdarzenia miało dojść w 1998 r. na imprezie organizowanej przez ówczesną gwiazdę "Melrose Place".
Mający wówczas 16 lat Oliver został na nią zaproszony wraz z bratem. W swoim oskarżeniu ofiara zeznała, że feralnego wieczoru 26-letnia wtedy Luner podała mu doprawionego narkotykami drinka. Po jakimś czasie wraz z inną osobą, której nazwisko nie pada, zabrała go do swojej sypialni.
Tam rozebrała go i wykorzystała seksualnie, co zostało zarejestrowane na wideo przez wspomnianą trzecią osobę.
Pytany, dlaczego tak długo czekał z wyznaniem prawdy, Oliver wyjaśnił: - Od lat leczę się z alkoholizmu i częścią mojej terapii było powiedzenie głośno o tym, co mnie spotkało. Jak na razie amerykańska policja prowadzi śledztwo w sprawie, a nie przeciwko gwieździe, która do tej pory nie odniosła się do oskarżeń.
Trudno powiedzieć, jaki będzie wynik dochodzenia.
Wiadomo jedynie, że jeśli Jamie zostanie uznana za winną napaści seksualnej, grozi jej od roku do 10 lat pozbawienia wolności.