Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Marta Straszna: Jedyna taka "baba ze Śląska"!

28 listopada obchodziłaby setne urodziny. Z zawodu nie była aktorką, a... ślusarką pracującą w hucie Jedność. Jednak nikt tak jak ona nie grał Ślązaczek. U szczytu sławy zrezygnowała jednak z kariery i z jedną walizką ruszyła do Niemiec.

Marta Straszna na dużym ekranie zagrała m.in.: Habrykową w "Paciorkach jednego różańca", Heblową w "Do góry nogami", Bielasową w "Na straży swej stać będę", Czardybonkę w "Sławnej jak Sarajewo", Piastunkę w "Magnacie" czy Gracynę w "Komediantach z wczorajszej ulicy".

Do historii przeszły także jej role w serialach: Piastunki w "Białej wizytówce" czy akuszerki w "Rodzinie Kanderów". Powierzano jej głównie role Ślązaczek, bo nikt tak jak ona, naturszczyk, kobieta głęboko osadzona w śląskiej kulturze i tradycji, tak wiernie nie oddawał postaci z Górnego Śląska.

Reklama

"Marta Straszna, urodzona w 1920 roku w Siemianowicach, pracowała jako frezer w Fabryce Sprzętu i Narzędzi Górniczych w Katowicach. Miała predyspozycje, żeby być gawędziarką - duże poczucie humoru, optymizm, życzliwość dla ludzi. A w dodatku talent narratorski i doskonałą pamięć. Znalazła się w gronie pań, które skupiły się w katowickim oddziale Towarzystwa Kultury Teatralnej. I ono zapewniło im kursy żywego słowa. Pani Marta miała znakomitą dykcję i występowała w domach wczasowych i hotelach robotniczych. Startowała w konkursach gawędziarskich. Film był dla niej formą nobilitacji. Znalazła się piętro wyżej" - wspomina Straszną profesor Teresa Smolińska z Katedry Kulturoznawstwa i Folklorystyki UO, w wywiadzie dla "Nowej Trybuny Opolskiej".

Ukochał ją Kazimierz Kutz. W swoich wspomnieniach reżyser mówił, że wśród licznej grupy statystów znalazł "babę z niesamowitym fajerem", która idealnie pasowała do jego bohaterek. Tak znalazła się na planie "Paciorków jednego różańca", a później... wystąpiła w kolejnych ośmiu filmach mistrza!

Kiedy wcielała się Bielasową w "Na straży swej stać będę", miała już 63 lata, a mimo to, Kutz postanowił ją... rozebrać! W środowisku wybuchł wtedy ogromny skandal, jednak reżyser tłumaczył, że niezawodowa aktorka zagrała tę scenę z tak wielką klasą i godnością, że wzbudziła szacunek i zachwyt całej ekipy.

"Mówiłam Kutzowi, że nagie to powinny być młode. Ale on mnie przekonał. Wytłumaczył mi to tak: Nagich dup to ja mam na kopy. A ty masz z łóżka wstać i zrobić tak, żeby szlag trafił tych esesmanów" - czytamy we wspomnieniach Strasznej znajdujących się w książce "Aleksandry Klich "Cały ten Kutz". "Po prostu zaufałam Kutzowi. Uwierzyłam, że pokaże mnie tak, że nie zrobi mi krzywdy".

Największą sławę przyniósł jej jednak film "Paciorki jednego różańca", gdzie razem z górnikiem ze śląskiej kopalni z Bogucic, Augustynem Halottą, zagrali parę głównych bohaterów. Rola ta spotkała się z wielkim uznaniem widzów i krytyków.

"Miała wrodzony talent i wielki temperament aktorski. Miała w sobie energię, która pozwalała jej przekraczać granice własnych możliwości" - pisał o niej Kazimierz Kutz w "Ścinkach i klapsach".

Pod koniec lat 80., niedługo po występie w "Sławna jak Sarajewo", zmarł jej mąż, a ona sama wyjechała do Niemiec, do siostry. Zabrała tylko jedną walizkę, planowała wrócić. W międzyczasie przyznano jej jednak rentę i odszkodowanie wojenne za pierwszego męża, żołnierza armii niemieckiej.

Wybrała wygodne życie w Niemczech, jednak nie cieszyła się nim długo. Po trzech latach zmarła bowiem na zawał serca. Miała 72 lata. Jej prochy przewieziono do Polski i pochowano w Siemianowicach.


swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy