Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10676
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Marian Kociniak przepił fortunę? Prawdę wyznał dopiero pod koniec życia

Zmarły w marcu 2016 roku Marian Kociniak, czyli niezapomniany Murgrabia z "Janosika" i Piotr Krukowski z "Jana Serce", przyznał pod koniec życia, że wypił w młodości morze alkoholu. Jego kumplem "od kieliszka" był kolega ze studiów i z teatru - Roman Wilhelmi. "Myśmy często nawalali próby, bo zamiast na dziesiątą trzeźwi, szliśmy na jedenastą w d**ę pijani" - opowiadał bohater trylogii "Jak rozpętałem drugą wojnę światową" po latach, dodając, że żona miała z nim krzyż pański.

Marian Kociniak, któremu największą sławę przyniosła rola Franka Dolasa w filmowej trylogii "Jak rozpętałem drugą wojnę światową", od razu po ukończeniu studiów aktorskich dostał angaż w stołecznym Teatrze Ateneum. Był bardzo zadowolony, gdy okazało się, że do zespołu kierowanego przez Janusza Warmińskiego dołączył też jego kolega ze szkoły teatralnej, Roman Wilhelmi, z którym lubił się od czasu do czasu napić.

Reklama

"Zbliżył nas alkohol, co tu dużo mówić. Wtedy, jak się miało sto złotych, to wódka się lała, był tatar, zakąska i może jeszcze ciepłe danie" - wspominał w wywiadzie-rzece "Marian Kociniak. Spełniony".

Aktor wyznał przed śmiercią, że na początku kariery miał "pijany" okres, podczas którego - to jego słowa - przepijał większość pieniędzy, jakie zarobił.

Marian Kociniak: Balował noc w noc, zatracał się w zabawie i w piciu

Marian Kociniak był w młodości niezwykle towarzyski. Miał wielu przyjaciół, z którymi zdarzało mu się, jak mówił, zatracać w zabawie i w piciu.

"Po każdym przedstawieniu, jeśli nie trzeba było jechać na zdjęcia do filmu, chodziło się do SPATiF-u. Więcej mogliby powiedzieć moi kumple: Romek Wilhelmi i Leonard Pietraszak. To, co nasze kobiety przeżyły z nami, bo balowaliśmy noc w noc, jest nie do opisania" - opowiadał Remigiuszowi Grzeli na kartach ich wspólnej książki.

Dyrektor teatru, w którym pracowali Marian Kociniak i jego dwaj najbliżsi przyjaciele, latami tolerował notoryczne spóźnienia aktorów na próby, choć rwał sobie włosy z głowy z powodu ich nieodpowiedzialności. "Miał z nami utrapienie. Wdepnięcie do SPATiF-u nie znaczyło przecież, że na tym się nocny obchód kończy" - wyznał Marian Kociniak, dodając, że często lądował z kolegami na skarpie nad Wisłą.

"Piliśmy dalej, gadaliśmy i robiło się wpół do dziesiątej rano. Myśmy często nawalali próby" - wspominał.

Marianowi Kociniakowi zdarzyło się raz wyjść na scenę po wypiciu kilku setek. Nigdy sobie tego nie wybaczył, bo tego wieczoru po prostu trzeba było z jego powodu przerwać przedstawienie po kilku minutach.

"W pierwszych zdaniach walnąłem się chyba pięć razy. Przeprosiłem publiczność, powiedziałem, że bardzo źle się czuję. Wstyd po tej porażce dręczył mnie przez wiele miesięcy" - przyznał w rozmowie z "Dziennikiem Polskim".

Marian Kociniak: Wyrwał ze szponów nałogu nie tylko siebie, ale też paru kolegów

Marian Kociniak pił codziennie przez kilka lat.

"Dzień w dzień, po spektaklu. Sam dziś nie mogę uwierzyć" - stwierdził pod koniec życia, opowiadając swą historię Remigiuszowi Grzeli.

Aktor przestał zaglądać do kieliszka dopiero, gdy został dziadkiem.

"Pomaleńku się odstawiało, ale nie od razu. Przyzwyczajałem organizm. Koledzy się wykruszali. Zacząłem mieć większą rodzinę, bo wnuki się rodziły, miałem większe potrzeby dla rodziny" - opowiadał.

Marian Kociniak zdawał sobie sprawę z tego, że przepił fortunę.

"Przechlewało się mnóstwo pieniędzy. Myślę, że trzy, cztery mercedesy zostawiłem w SPATiF-ie" - zdradził w książce "Spełniony".

Odtwórca roli Franka Dolasa w "Jak rozpętałem drugą wojnę światową" był dumny z tego, że w końcu udało mu się skończyć z piciem. Jeszcze większą dumą napawało go to, że pomógł wygrać z nałogiem paru kolegom, który byli już niemal na dnie.

"Miałem przyjemność kilku kolegów wyciągnąć z alkoholu. Kilku wybitnych aktorów... Bo alkohol w tym zawodzie nie dotyka miernot, tylko ludzi utalentowanych" - wyznał.

Marian Kociniak w ostatnich latach swego życia miał problemy ze zdrowiem. Kiedy owdowiał, jego świat legł w gruzach. Nie potrafił pogodzić się z odejściem ukochanej żony. Wytrzymał bez niej zaledwie miesiąc. Zmarł 17 marca 2016 roku.

 

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Marian Kociniak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy