Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10732
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Magda Zawadzka wciąż czuje obecność zmarłego 11 lat temu męża...

W środę 6 marca minie 11 lat od dnia, kiedy dotarła do nas wiadomość o śmierci wybitnego aktora Gustawa Holoubka, czyli profesora Tutki z "Klubu profesora Tutki" - jednego z pierwszych polskich seriali emitowanego na antenie TVP w latach 1966-1968.


Wdowa po Gustawie Holoubku - Magdalena Zawadzka, czyli niezapomniana Baśka Wołodyjowska z "Przygód pana Michała" - do dziś nie pogodziła się z odejściem ukochanego mężczyzny, z którym szła przez życie przez ponad 30 lat.

- Tęsknię za nim i tęsknię za światem szlachetnych wartości, którym hołdował i które uosabiał - mówi Magdalena Zawadzka, wspominając męża.

Ich związek był sensacją

Kiedy Gustaw Holoubek po raz pierwszy zobaczył Magdę Zawadzką, miał 40 lat, ona - zaledwie 17. Dla debiutującej w filmie dziewczyny spotkanie z bardzo już wtedy znanym aktorem było wielkim przeżyciem, dalekim jednak od miłosnych uniesień. Śliczna i inteligentna nastolatka nie przypuszczała, że Gustaw Holoubek stanie się kiedyś najbliższym jej człowiekiem i że dziesięć lat później włoży jej na palec obrączkę.

Reklama

- Próbowałem wtedy podrywać Magdę. Wyraźnie jej się jednak nie spodobałem - wyznał Gustaw Holoubek w wywiadzie.

- Rzeczywiście trochę czasu minęło, zanim zafascynowały mnie jego mądre oczy, magiczny głos i niezwykłe poczucie humoru, za które między innymi go pokochałam. Nie od pierwszego wejrzenia, ani nawet od drugiego, ale jednak pokochałam - twierdzi Magdalena Zawadzka.

Znali się prawie dziesięć lat, zanim zdecydowali się stanąć na ślubnym kobiercu. Obydwoje mieli już za sobą doświadczenia z poprzednich małżeństw, których zakończenie wcale nie było łatwe. Ich związek wzbudził w środowisku sensację.

- Gustaw umiał to zlekceważyć i uchronić mnie przed zainteresowaniem "życzliwych". Kiedy zdecydowałam się za niego wyjść, rodzina i znajomi pytali: "Co będzie za 30 lat?". Nie poddawałam się terrorowi ich troski. O tym, czy ktoś jest młody, czy stary, decyduje psychika, biologia ma drugorzędne znaczenie - mówi odtwórczyni roli Baśki Wołodyjowskiej z kultowym serialu "Przygody pana Michała".

Gustaw Holoubek znany był z zimnej krwi - zawsze zachowywał ogromny dystans do wszystkiego, co go otaczało, był przy tym niezwykle tolerancyjnym człowiekiem, więc udało mu się przekonać żonę, by nie zważała na złośliwe uwagi o dzielącej ich różnicy lat.

- Pomijając wszystkie inne zalety mego męża, a miał ich bardzo wiele, jedną z podstawowych było poczucie humoru, także na własny temat - wspomina Magdalena Zawadzka.

Poczucie humoru odziedziczył po ojcu syn państwa Holoubków - 41-letni dziś Jan Holubek, reżyser seriali "Odwróceni. Ojcowie i córki" i "Rojst".

Dom był ich azylem

- Obydwoje z mężem staraliśmy się, aby w naszym domu panowała atmosfera zaufania, prawdomówności i bezpieczeństwa - opowiada Magda Zawadzka.

- Nasz syn wiedział, że nawet z najgorszymi sprawami może przyjść do nas i my mu we wszystkim pomożemy. Traktowaliśmy go zawsze jak równego partnera i on też nas tak traktował - dodaje.

Dom państwa Holoubków był oazą spokoju. Gustaw Holoubek często mówił w wywiadach, że patrzenie, jak żona buduje i dba o ich wspólny świat, wzmaga w nim poczucie wdzięczności i czułości. Dla Magdaleny Zawadzkiej dom jest azylem, w którym mogła się schronić po trudach dnia i z którego czerpała siłę do pracy. Aktorka zajmowała się domem z wielką przyjemnością, robiła wszystko, aby mężczyznom swojego życia - jak nazywa męża i syna - stworzyć bezpieczną, a przy tym piękną, przystań. Kiedy na przykład nigdzie nie mogła kupić firanek z takim wzorem, jaki sobie wymarzyła, sama wydziergała na szydełku przepiękne firanki... Nawet najmniejsze drobiazgi znajdujące się w jej domu miały "duszę" - były eleganckie, gustowne i w dobrym gatunku.

Pani "dyrektorowa"

Magdalena Zawadzka i Gustaw Holoubek spędzali ze sobą bardzo dużo czasu. Uwielbiali niedzielne spacery do Łazienek, wyjazdy za miasto i długie wieczorne rozmowy. Spotykali się także w pracy - należeli do zespołu warszawskiego Teatru Ateneum, którego dyrektorem był... Gustawa Holoubek. Magdalena Zawadzka w niczym nie przypominała zawistnej i eliminującej konkurentki "dyrektorowej" - nigdy nie ingerowała w obsadę poszczególnych spektakli, jak to zwykły czynić niektóre żony dyrektorów, sama z ciekawością zaglądała na tablicę ogłoszeń, by przekonać się, czy mąż przewidział dla niej rolę w nowej premierze...

- Istotą dobrego związku jest wzajemne kształtowanie i uzupełnianie się - powiedziała kiedyś Magda Zawadzka, pytana o receptę na szczęśliwe małżeństwo.

- Ja zawsze z satysfakcją zajmowałam się domem i rodziną. Nie zaniedbywałam jednak swoich zawodowych spraw, ale... przy pełnym zrozumieniu spraw męża. Dzięki życiu rodzinnemu zdobyłam dystans do zawodu i wiem, że zagranie czy niezagranie tej lub innej roli nie jest najważniejszą rzeczą w życiu. Liczy się przede wszystkim szczęście najbliższych - twierdzi aktorka.

Gustaw Holoubek zmarł w nocy z 5 na 6 marca 2008 roku. Miał 85 lat.

- On nadal jest ze mną... Zawsze będzie. Wszystko, co robię, nadal robię dla niego - mówi Magdalena Zawadzka.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy