Ma własne wymarzone miejsce na wakacje!
Jerzy Bończak, czyli niezapomniany dozorca Edward Prokop z "Domu" i konstruktor Marek Manc z "Alternatywy 4", żartuje, że w ciągu swego trwającego już prawie 40 lat małżeństwa dorobił się jednego syna, jednej córki i... dwóch domów.
Jerzy Bończak nie potrafi powiedzieć, który z jego dwóch domów - warszawski czy warmiński - jest dla niego ważniejszy. Do wakacyjnego domku w Naterkach położonych między Ostródą a Olsztynem przyjeżdża zawsze, gdy chce odpocząć. W warszawskim - po prostu mieszka. Dumą napawa go fakt, że budowę obu nadzorował osobiście.
Gdyby nie interwencje Jerzego Bończaka, budowa jego domu w Warszawie - co powiedziała kiedyś w wywiadzie żona aktora - skończyłaby się fiaskiem. Serialowy Zygmunt Krzepicki z "Kariery Nikodema Dyzmy" - ku osłupieniu żony i całej ekipy budowlanej złożonej z pożal się Boże "fachowców" - potrafił wykryć wszystkie usterki, które robotnicy uważali za zgodne z normą i których naprawiać nie mieli zamiaru.
- Przeżyliśmy kilka okropnych miesięcy w kurzu, smrodzie wapna i z ciągłą obecnością budowlańców. To był koszmar dla całej rodziny. Ale warto było się męczyć - wspomina Jerzy Bończak, dodając, że jest dumny, bo udało mu się zbudować dom, który jest prawdziwą przystanią dla całej rodziny.
Drugi dom - ten stojący w Naterkach, który aktor i jego żona upatrzyli sobie kiedyś na letnią rezydencję - wymagał przed zamieszkaniem kapitalnego remontu.
- Praktycznie trzeba go było zbudować od nowa - mówi Jerzy Bończak.
Dom w Naterkach położony jest na skarpie nad jeziorem i sprawia wrażenie chaty z bajki. Dzięki gospodarzowi, który nie szczędził czasu i sił, by doprowadzić go do stanu używalności, stał się wymarzonym miejscem na wakacje.
Państwo Bończakowie spędzają tu każde lato. Wieczorami siedzą na drewnianym tarasie lub przed kominkiem, dni spędzają nad jeziorem. Kiedy kończy się okres urlopów, wracają do swego warszawskiego domu - przytulnego, urządzonego z gustem i bardzo wygodnego. I od razu zaczynają marzyć o kolejnym wyjeździe do Naterek.