Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

​Lidia Korsakówna: O jej romansach mówiła cała Polska

Miała talent, urodę oraz wiele uznanych ról na koncie. Jednak życie jej nie rozpieszczało. Twórcy nie potrafili w pełni wykorzystać jej potencjału. Zakochiwała się w żonatych mężczyznach, szantażowała ją Służba Bezpieczeństwa, a ostatnie lata życia spędziła w Skolimowie.

Lidia Korsakówna urodziła się w 1934 r. w Baranowiczach w nowogródzkiem. Była córką Rosjanki oraz Polaka. Jej ojciec wspierał artystyczne pasje córki. Już jako dziecko uczęszczała na lekcje baletu oraz gry na fortepianie. O tej części swojego życia uwielbiała opowiadać.

Niestety, wojna przekreśliła jej beztroskie dzieciństwo. Jej matka została aresztowana przez NKWD. Oskarżonej o szpiegostwo kobiecie groziła kara śmierci. "Mama znała obce języki i podobno w nocy słuchała wrogich stacji. Myślę, że naraziła się komuś, bo miała niewyparzony język. Zabrało ją NKWD, dostała wyrok śmierci. Ojciec szalał, robił wszystko, by tylko ją wydostać. W końcu udało mu się przekonać jakiegoś lekarza, że moja mama jest chora psychicznie. Zrobiono z niej wariatkę i zamieniono wyrok na 15 lat katorgi na Sybirze" - opowiadała po latach Korsakówna. 

Reklama

W 1942 roku całą rodziną trafili do obozu pracy. Kilkuletnia Lidia pracowała ponad swoje siły. "Bardzo ciężko pracowaliśmy od świtu, na polu, w oborach. Miałam 8 lat i 30 krów do wyczyszczenia. Nie boję się tego powiedzieć, ale tam zniszczono mi zdrowie" - przyznała w jednym z wywiadów.

Po wojnie Lidia wraz z całą rodziną przeniosła się do Wałbrzycha. Przyszła gwiazda po kilku latach przeniosła się do większego miasta. "Spakowałam manatki i uciekłam do baletu w operze we Wrocławiu. A stamtąd do Mazowsza" - opowiadała po latach. Z zespołem związana była od 1950 roku. Podczas jednego z występów zwrócił na nią uwagę reżyser Leonard Buczkowski, który zaproponował jej udział w castingu. 

"Cała szczęśliwa zjawiłam się tam, a na miejscu zobaczyłam... że jestem jedną z 600 kandydatek!. Po próbnych zdjęciach wylądowałam w szpitalu, zapalenie wyrostka robaczkowego. Zoperowano mnie, rano jest obchód. 'Czy ty czytałaś dzisiejsze gazety? Nie? To zejdź do kiosku i kup sobie...' - doktor powiedział. Czytam, a tam wielkimi literami na pierwszej stronie stoi: 'Dziewczyna z Mazowsza zagra główną rolę w filmie'. Z wrażenia dostałam gorączki" - wspominała aktorka. I tak w 1953 roku zadebiutowała jako Hanka Ruczajówna, bohaterka komedii "Przygoda na Mariensztacie". 

Później grała m.in. u Jerzego Passendorfera, Andrzeja Wajdy, Barbary Sass, Krzysztofa Kieślowskiego, Adama Hanuszkiewicza. Widzowie pamiętają ją z ról w "Klubie kawalerów", "Dziewczętach z Nowolipek", "Akcji pod Arsenałem", "Podróży za jeden uśmiech", "Królowej Bony" czy "Stawiam na Tolka Banana".

Po swoim aktorskim debiucie dostała się do katowickiego Teatru Satyryków. Młodziutka aktorka zakochała się bez pamięci w dyrektorze teatru, starszym o 21 lat Kazimierzu Pawłowskim. Ich uczuciu nie przeszkadzał nawet fakt, że Pawłowski miał żonę. Lidia Korsakówna trwała przy ukochanym nawet gdy spowodował tragiczny w skutkach wypadek samochodowy i trafił do więzienia. Wydawało się, że nic nie jest w stanie zagrozić ich miłości. Stało się jednak inaczej. 

Gdy aktorka poznała komika Kazimierza Brusikiewicza, szybko zapomniała o byłym dyrektorze teatru. "Siedziałam na widowni w Teatrze Buffo. A na scenie Brusikiewicz, który wypowiadał różne sprośności, kierując je bezpośrednio do mnie" - tak wspominała ich pierwsze spotkanie. W połowie lat 50. Korsakówna przeniosła się do Warszawy. W stolicy dostała angaż w Teatrze Syrena. Tam ponownie spotkała się z Brusikiewiczem. Grali zakochaną parę w sztuce "Sprawa Kowalskiego". Uczucie przeniosło się ze sceny do prawdziwego życia. 

Ich romans wywołał kolejny skandal w życiu aktorki. Brusikiewicz był żonaty i miał małego synka. Żona aktora nie zgadzała się na rozwód. Przez kilka lat żył na dwa domy. Małżonkowie oficjalnie rozstali się po siedmiu latach. Pawłowski nie sprawiał zakochanym kłopotów - usunął się w cień i w 1957 r. wyjechał z Polski na stałe. 

Korsakówna i Brusikiewicz pobrali się we wrześniu 1963 roku. Przed ślubem pary doszło do kolejnego skandalu. Para powitała na świecie córkę Lucynę. W podobnym czasie dziecko aktora urodziła też jego była żona. Razem tworzyli nietypową rodzinę. Przyrodnie siostry wychowywały się razem. 

"Ojciec po prostu kochał obie żony. Tak się jakoś porobiło, że zaczęliśmy funkcjonować jak jedna wspólnota rodzina. Kasia z Lucyną mieszkały przez parę lat razem z ojcem i Lidką, a kiedy Lidka była w trasie, moja mama opiekowała się nimi. Wspólnie spędzaliśmy uroczystości i święta" - mówił w rozmowie z Interią syn aktora, Andrzej. Mimo zawirowań Lidia i Kazimierz byli ze sobą do śmierci komika.

Gdy już wydawało się, że życie zaczyna się aktorce układać, na scenę wkroczyła Służba Bezpieczeństwa. Szantażowała Lidię Korsakównę kompromitującym zdjęciem. W zamian za zachowanie fotografii w tajemnicy, miała donosić na znajomych z artystycznego świata. Po napisaniu kilku raportów przyznała się do wszystkiego mężowi, a SB uznała ją za zdekonspirowaną i zrezygnowała z jej usług. 

Po kilku szczęśliwych latach małżeństwa u męża gwiazdy zdiagnozowano zaawansowaną cukrzycę. By zapewnić mu jak najlepszą opiekę aktorka szukała porady u jego byłej żony. To razem z nią podjęły trudną decyzję dotyczącą amputacji ręki chorego Brusikiewicza. Aktor i reżyser zmarł w 1989 roku. Niestety, nie była to ostatnia tragedia w życiu Korsakówny. Gdy została babcią okazało się, że jej wnuk cierpi z powodu wady genetycznej.

Aby sfinansować jego leczenie aktorka sprzedała dom i przeniosła do małego mieszkania. Z czasem stan jej zdrowia zaczął się pogarszać (cierpiała na rozedmę płuc). Córka aktorki wyprowadziła się do USA, mając nadzieję, że tam zapewni swojemu synowi odpowiednie leczenie. Dlatego Lidia Korsakówna zdecydowała się zamieszkać w Domu Aktora Weterana w Skolimowie. Mogła jednak liczyć na wsparcie dzieci męża, które traktowała jak swoje. Syn aktora w każdą rocznicę ślubu aktorów przynosił jej ukochane fioletowe róże. "Było ich w bukiecie tyle, ile lat małżeństwa" - opowiadała ze wzruszeniem Lidia Korsakówna w jednym z wywiadów. Aktorka zmarła 6 sierpnia 2013 roku.


swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy