Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Leonard Pietraszak wierzy, że przed śmiercią pojedna się z synem...

Leonard Pietraszak, czyli niezapomniany pułkownik Krzysztof Dowgrid z "Czarnych chmur" i doktor Karol Stelmach z "Czterdziestolatka", nie kryje, że jego syn od lat nie utrzymuje z nim kontaktu. Aktor bardzo chciałby wreszcie pojednać się ze swym jedynym dzieckiem...

Największym marzeniem Leonarda Pietraszaka jest, by pewnego dnia zadzwonił do niego jedyny syn, który już od prawie 40 lat nie odezwał się do swego sławnego taty nawet jednym słowem. Aktor doskonale wie, co słychać u Mikołaja, interesuje się jego sprawami, ale... bez wzajemności.

- Skończył historię sztuki i germanistykę, bardzo dobrze sobie radzi - twierdzi Leonard Pietraszak, ale kiedy mówi o synu, widać w jego oczach smutek.

Dopiero niedawno powiedział w wywiadzie, że syn nigdy nie wybaczył mu, że odszedł od jego mamy i związał się z inną kobietą.

Reklama

- Myślałem, że kiedy dorośnie, zrozumie pewne rzeczy, ale mijały kolejne lata, a jego niechęć do mnie nie ustępowała - wyznał aktor na łamach książki "Ucho od śledzia" Katarzyny Madey.

- To jest sprawa, która nigdy nie da mi spokoju - dodał.

Mamę Mikołaja Leonard Pietraszak poznał w jednym z poznańskich klubów, w którym pracował po skończeniu studiów.

- Hanka była malarką, bardzo atrakcyjną dziewczyną - wspomina.

Aktor doskonale pamięta, że gdy zobaczył ją po raz pierwszy, od razu pomyślał, że kiedyś się z nią ożeni. Miesiąc po pierwszej randce byli już po ślubie...

Dziś Leonard Pietraszak przyznaje, że oboje popełnili wielki błąd, bo byli zbyt młodzi i zbyt niedojrzali, by zakładać rodzinę. Nawet narodziny syna nie były w stanie ocalić ich związku, zwłaszcza że aktor dostał angaż w warszawskim Teatrze Klasycznym i zdecydował się wyjechać z Poznania. Do żony i syna przyjeżdżał w każdy weekend, spędzał z Mikołajem wakacje, ale gdy zakochał się w koleżance z teatru - Wandzie Majer - jego wizyty u rodziny stały się coraz rzadsze. W końcu poprosił Hannę o rozwód, a kiedy go uzyskał, poślubił swą nową ukochaną.

- Jako mały chłopiec Mikołaj często pytał, czemu nie mieszkam z nim i mamą - opowiada Leonard Pietraszak i dodaje, że w momencie, gdy jego syn zrozumiał, że nigdy już nie będzie miał taty na wyciągnięcie ręki, przestał z nim rozmawiać, odpowiadać na jego telefony i odpisywać na listy.

Dopiero przed własnym ślubem Mikołaj skontaktował się z ojcem, by zaprosić go na uroczystość, ale postawił jeden warunek - że nie może przyjechać ze swoją drugą żoną. Nie pojechał...

Leonard Pietraszak twierdzi, że syn do dziś obwinia Wandę Majerównę o rozpad jego rodziny.

- Nigdy jej nie zaakceptował, nigdy nas nie odwiedził - mówi aktor, nie kryjąc, że od prawie pół wieku bardzo cierpi z tego powodu.

Leonard Pietraszak i Wanda Majerówna niedawno obchodzili 50-lecie swojego związku. Zakochali się w sobie w 1957 roku, gdy oboje grali w stołecznym Teatrze Rozmaitości w sztuce "Mirandolina". Wtedy jednak nic nie wskazywało na to, że zdecydują się razem iść przez życie. Ona leczyła właśnie rany po rozwodzie, a on miał przecież rodzinę. W końcu jednak stanęli na ślubnym kobiercu.

Oboje uważają, że jedną z najważniejszych decyzji, jaką podjęli wspólnie, była przeprowadzka do mieszkania przy ulicy Mazowieckiej.

- Zamieszkaliśmy drzwi w drzwi z jednym z największych artystów polskich XX wieku, wspaniałym grafikiem i malarzem Tadeuszem Kulisiewiczem - opowiada Leonard Pietraszak i dodaje, że to dzięki niemu zainteresowali się malarstwem i zaczęli kolekcjonować dzieła sztuki.

Dziś w ich domu wisi mnóstwo bardzo cennych obrazów. Leonard Pietraszak były szczęśliwy, gdyby mógł pokazać je i opowiedzieć o nich synowi. Aktor nie traci nadziei, że kiedyś Mikołaj zadzwoni do niego i będą mogli szczerze porozmawiać - jak ojciec z synem.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy