Legendarna aktorka przeżyła... własną śmierć!
Irena Kwiatkowska, czyli niezapomniana Zofia Jankowska z „Wojny domowej” i kobieta pracująca z „Czterdziestolatka”, dożyła sędziwego wieku, choć – co wyznała w jednym z ostatnich wywiadów – na długo przed śmiercią przeżyła... własną śmierć!
W tym roku mija dokładnie 75 lat od chwili, gdy Polacy po raz pierwszy zobaczyli na ekranach kin Irenę Kwiatkowską.
W 1945 roku aktorka, którą doskonale znali już wtedy bywalcy przedwojennych teatrów Warszawy, Poznania i Krakowa, zadebiutowała przed kamerą, wcielając się w... paniusię w agitacyjnym filmie "2 x 2 = 4" krytykującym biurokrację, spekulantów i osoby niepopierające powojennego porządku, jaki ówczesna władza próbowała wprowadzić w wyzwolonej Polsce.
Tak naprawdę jednak talent Ireny Kwiatkowskiej w pełnej krasie objawił się widzom dopiero 20 lat później, gdy Jerzy Gruza zaprosił ją do udziału w "Wojnie domowej".
Irena Kwiatkowska przez całe życie pracowała bez wytchnienia. Tempo zwolniła dopiero, gdy skończyła 90 lat. Właśnie wtedy - co przed śmiercią zdążyła zdradzić na łamach książki "Kwiatkowska. Żarty się skończyły" - po raz pierwszy... umarła.
Aktorka nie kryła, że podczas jednej z wizyt w szpitalu miała zator i straciła przytomność, a kiedy po kilku minutach otworzyła oczy, dowiedziała się, że lekarze postawili już na niej krzyżyk.
Okazało się, że doświadczyła śmierci klinicznej.
Mówiła później, że trafiła do nieba, ale nie chciała jeszcze w nim zostać i poprosiła Boga, żeby pozwolił jej wrócić do żywych.
- Organizm Ireny, choć wyczerpany i wyniszczony, jest wyjątkowo silny. Ma jeszcze siłę, by nabrać oddechu w płuca, odmówić modlitwę. Przeżyje śmierć kliniczną, wróci do życia... - tak o niezwykłym doświadczeniu aktorki pisał w poświęconej jej książce Marcin Wilk.
Ostatnie lata swego trwającego prawie całe stulecie życia Irena Kwiatkowska spędziła w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie.
- Wydaje mi się, że znalazłam receptę na długie życie w dobrej kondycji - powiedziała w ostatnim wywiadzie i dodała, że optymizm, pogoda ducha i życzliwość dla ludzi to cechy, które ciągle nie pozwalają się jej zestarzeć.
We wrześniu 2010 roku, podczas ostatnich urodzin, na których zjawiła się u niej ponad setka gości, żartowała, że skoro raz wróciła z zaświatów, to znaczy, że jest nie do zdarcia.
Irena Kwiatkowska zmarła 3 marca 2011.