"Labirynt namiętności": Miłosny trójkąt
Czy można cztery razy zekranizować ten sam scenariusz i odnieść sukces? Ernesto Alonso, nazywany Panem telenowelą, udowodnił, że jest to możliwe, kręcąc "Labirynt namiętności" z Leticią Calderón.
Nieżyjący producent wyjątkowo upodobał sobie historię napisaną przez Caridad Bravo Adams "El engaño: Estafa de amor" (oszustwo miłości). Aż trzy razy przenosił ją na mały ekran - w 1961 roku, siedem lat później, a potem w 1986 roku. Gdy w 1999 roku czwarty raz wziął się za ten scenariusz, postanowił zmienić fabułę, ponieważ w poprzednich wersjach główną oś akcji stanowiła rywalizacja dwóch braci o uwodzicielską i złą kobietę. W jednym z nich była nieszczęśliwie zakochana główna bohaterka. Natomiast w nowej telenoweli, początkowo nazywanej "La fuerza del amor", o względy dobrej Julietty zabiegali ojciec (César Evora) i syn (Francisco Gattorno).
Wbrew panującej pod koniec lat 90-tych modzie na telenowele "plażowe", Alonso postanowił powrócić do korzeni i ukazać piękno meksykańskich hacjend. Dlatego akcja jego telenoweli rozgrywała się w malowniczym miasteczku Xalapa niedaleko portu w Veracruz. Natomiast charakterystyczne intro z bohaterami biegnącymi przez labirynt zostało nakręcone przez Claudia Reyesa w posiadłości w Ajusco. Gdy nagrywano sceny w rzece, nad bezpieczeństwem aktorów czuwała ekipa ratunkowa AVE. Na wszelki wypadek wszyscy byli obwiązani linami. W ciągu dnia obsada szukała cienia, ponieważ temperatury były bardzo wysokie, natomiast wieczorami walczyła z plagą komarów. Mimo tych utrudnień praca szła bardzo dobrze i chociaż planowano 5 tygodni zdjęciowych, już po miesiącu materiał był gotowy. Leticia zaprosiła całą ekipę do baru na grupowe oglądanie pierwszego odcinka telenoweli.
Evora zdradził, że przyjął rolę w "Labiryncie...", żeby odciąć się od wizerunku księdza, jaki przylgnął do niego po "Cristinie". Spodobało mu się to, że w nowej telenoweli miał wcielić się w malarza. Aktor wypożyczył na plan obrazy Carlosa Garcii. Sam również zgłębił tajniki malarstwa, żeby pokazać widzom proces tworzenia dzieł plastycznych i to, w jakim stopniu oddają one przeżycia wewnętrzne artysty. Gdy producent szukał aktorki, która mogłaby się wcielić w czarny charakter, Leticia Calderón zaproponowała Monikę Sánchez, która uprzykrzała jej życie w serialu "Daniela i przyjaciele". Zaraz po zakończeniu zdjęć do tego familijnego serialu, Monika dołączyła do ekipy "Labiryntu..." w Xalapa.
Alma Delfina w 1999 roku zagrała w dwóch telenowelach konkurencyjnych wytwórni - serialu Ernesta Alonsa i "Hablame de amor" Azteki. Chociaż obie produkcje miały być emitowane w innym czasie antenowym, okazało się, że zajmowały to samo pasmo emisyjne, przez co aktorka pojawiała się o tej samej godzinie w dwóch różnych stacjach. Z kolei María Rubio, czyli serialowa Ofelia, musiała dostosowywać się do wskazówek reżysera, którym był... jej własny syn, Claudio Reyes.
Aktorce bardzo się to podobało, oboje starali się zachowywać bardzo profesjonalnie, dlatego na planie mówili sobie po nazwisku, albo tytułowali się "pan", "pani". Innego rodzaju uczucia łączyły Pedra Armendariza Juniora (ojciec Mateo) i Luz Maríę Jerez (Marissa). Chociaż prywatnie byli parą, w scenariuszu ich postacie nie były ze sobą związane.
Niektórzy bohaterowie serialu musieli przejść zmianę image’u. Gabriel Almada miał zostać postarzony, dlatego na początku telenoweli Evora nosił treskę imitująca grzywkę. Później miał fryzurę odsłaniającą czoło. Natomiast Fabian Robledo zgodził się, żeby na potrzeby telenoweli zgolono mu środek głowy, pozostawiając jedynie kępki włosów po bokach.
"Labirynt namiętności" zupełnie zmiażdżył konkurencję i zdobył osiem nagród Premios TVyNovelas 2000, czyli wygrał we wszystkich kategoriach, w których był nominowany. Serial został ogłoszony najlepszą telenowelą, statuetki otrzymali odtwórcy głównych ról - Leticia i Francisco Gattorno, czarne charaktery - Mónika Sánchez i Manuel Ojeda, a także scenarzyści, kompozytor oraz wykonawca piosenki tytułowej "Laberintos de pasión".