Kultowe seriale: "Janosik": Czterdzieści lat minęło...
Dokładnie 40 lat temu – 26 lipca 1974 roku – Telewizja Polska wyemitowała 1. odcinek serialu „Janosik”, który uczynił wielką gwiazdę z grającego tytułowego bohatera Marka Perepeczko. Do dziś trudno sobie wyobrazić, by polski Robin Hood wyglądał inaczej niż wyglądał niezapomniany aktor, gdy się w niego wcielał...
13-odcinkowy "Janosik" Jerzego Passendorfera jest jednym z największych polskich hitów telewizyjnych wszech czasów, serialem wciąż chętnie wznawianym i pokazywanym kolejnym pokoleniom widzów.
40 lat temu nie było w naszym kraju kobiety, która nie kochałaby się w wysokim, przystojnym i świetnie zbudowanym rozbójniku. Do Janosika i - to oczywiste - grającego go Marka Perepeczko wzdychały skrycie wszystkie Polki. W sercu aktora było jednak miejsce tylko dla jednej kobiety - Agnieszki Fitkau-Perepeczko, która do dziś wspomina, że czuła się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, mając u boku "takiego" mężczyznę...
Marka Perepeczkę po raz pierwszy zobaczyła w dziekanacie warszawskiej PWST i...
- ...zrobił na mnie piorunujące wrażenie - wspominała w jednym z wywiadów. - On twierdził, że ja na nim też. Gdy okazało się, że nie zostałam przyjęta do szkoły, bardziej martwiłam się tym, że stracę chłopaka, który mi się tak spodobał. Może więc był to rodzaj miłości od pierwszego wejrzenia?
Tworzyli niebanalny i niekonwencjonalny związek, czego dowodem jest to, że mieszkali... osobno.
- Oboje szanowaliśmy swoją wolność i niezależność - wyjaśniała Agnieszka. - A fakt, że nie mieszkaliśmy razem, wcale nie oznaczał, że nie byliśmy sobie bliscy. Wręcz przeciwnie, bardzo się kochaliśmy, przyjaźniliśmy i mogliśmy na siebie liczyć w każdej sytuacji. Byliśmy w stałym, codziennym kontakcie. Jeśli nie mogliśmy się zobaczyć, rozmawialiśmy ze sobą przez telefon. Godzinami, dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Spędziliśmy ze sobą 40 lat życia, nie licząc moich australijskich wyjazdów. Na wiele sobie pozwalaliśmy. Gdy podobał mi się jakiś mężczyzna, mówiłam o tym Markowi. Odpowiadał: "Widzę, k..., widzę". Mogliśmy sobie na to pozwolić, bo stało za nami tyle lat i wielka przyjaźń oraz kolosalny sentyment. Myślę, że na pewno był o mnie zazdrosny, ale nigdy tak naprawdę nie dał mi tego odczuć. A już awantury w ogóle nie wchodziły w rachubę. Nigdy też nie powiedział o mnie złego słowa.
Marek Perepeczko słynął z tego, że nie przywiązywał najmniejszej wagi do spraw materialnych.
- One były mu zupełnie obojętne, w ogóle się dla niego nie liczyły - potwierdza Agnieszka Fitkau-Perepeczko. - Kiedyś Marek nie bez powodu powiedział o mnie: "Dla niej kariera w ogóle mogłaby nie istnieć. Ona chciałaby mieć duży dom, a w nim dużo ludzi, rodziny i pełno psów. To jej marzenie, a ja jej tego nie mogłem zapewnić". I jest w tym prawda. Nigdy nie byłam psem na role, od początku stawiałam na karierę Marka. Myślałam sobie, że on będzie grał, a ja będę chodziła na premiery, rozmawiała, dyskutowała. Natomiast Marek uważał, że największym kapitałem człowieka jest jego mózg i inteligencja, a cała reszta nie jest ważna. Z drugiej jednak strony trochę wyrzucał sobie ten brak troski o rzeczy materialne. Mówił na przykład: "Ty źle wyszłaś za mąż". Lecz ja już w wieku lat 20 wiedziałam, że małżeństwo dla pieniędzy nie ma najmniejszego sensu. A teraz już z całą pewnością mogę powiedzieć, że co do męża miałam nosa i nie pomyliłam się. Zakochałam się wielką, prawdziwą, nieśmiertelną miłością.
Wielu dziennikarzy na własnej skórze przekonało się, że Marek bardzo nie lubił, jak pytano go o Janosika. Czyżby uważał, że tę rolę za swoje przekleństwo?
- Nie, skądże znowu! - twierdzi Agnieszka Fitkau-Perepeczko. - Po prostu nie chciał być uznawany za aktora jednej roli, bo przecież miał sporą filmografię. Był nie tylko Janosikiem, ale i Adamem Nowowiejskim w "Panu Wołodyjowskim", Michałem w "Brzezinie", Malutkim w "Kolumbach", Jaśkiem w "Weselu" Andrzeja Wajdy, itp., itd. Po latach cieszył się, że młodzież kojarzy go jako komendanta 13 posterunku, nie wytykając mu Janosika. Generalnie jednak Janosika lubił, bo ta rola nie tylko dała mu megapopularność, ale i przypominała najlepsze lata młodości.
Według Agnieszki Fitkau-Perepeczko, Marek miał sadystyczne poczucie humoru.
- I uważam, że to był jeden z jego największych atutów - wspomina żona aktora. - Ten dowcip robił na mnie szalone wrażenie. W młodości, gdy Marek był piękny jak młody Bóg, i w dojrzałym życiu, gdy stracił już swój dawny wygląd, stanowił o jego niepowtarzalnym seksapilu. Nazywał mnie nawet kobietą nad grobem, a ja na to śmiałam się w głos, choć z zasady nie podkreślam swojego wieku. Nie, żebym zaraz skrzętnie ukrywała, ile mam lat, po prostu nie obnoszę się z tym. Wychodzę z założenia, że każdy ma tyle lat, na ile się czuje.
Żona wielokrotnie, wręcz nieustannie, usiłowała odchudzić serialowego Janosika.
- Ale zwyciężał ten jego męski egoizm - uważa. - Za każdym razem, kiedy mówiłam mu, by dbał o swoje zdrowie, myślał sobie pewnie, że mu brzęczę nad uchem. Jak wszyscy mężczyźni, sądził, że najlepiej wie, co dla niego jest dobre. Pod tym względem nie chciał mnie słuchać. Robił mnie i sobie na przekór. Kiedyś Janusz Głowacki powiedział, że Marek obraził się sam na siebie, i coś w tym jest. Pewnie to sprawa charakteru. Przecież mógł się odchudzić, chodzić do klubu sportowego, tym bardziej że był sportowcem i miał w jednym palcu wszystkie dyscypliny. Ale nie chciał. Prawda jest taka, że Marek kochał jeść. Lecz, wbrew temu, co się teraz mówi, nie nadużywał alkoholu. Nigdy nie widziałam go pijanego. Wiem jedno: takiego mężczyzny jak Marek nigdy już nie spotkam, bo taki nie istnieje. On sam powiedział kiedyś: "Przypomnij sobie, z jakim pięknym mężczyzną się zadawałaś". Teraz zostały mi tylko te wspomnienia.
Zdjęcia do "Janosika" kręcone były od maja 1972 do marca 1973 roku. Realizowano je w przepięknych plenerach koło Nowej Białej, w Dolinie Chochołowskiej, w zamku na Pieskowej Skale, w Zamku Ogrodzieniec, w Dęblinie, okolicach Ojcowa, na Podkarpaciu i w... Pradze, gdzie czescy dekoratorzy urządzili słynną serialową grotę skalną.
Każdy z 13 odcinków opowiada zamkniętą historię z życia zbójnickiej kompanii, na czele której stał Janosik, a w skład której wchodzili m.in. Waluś Kwiczoł (Bogusz Bilewski), Jędruś Pyzdra (Witold Pyrkosz), Wróblik (Janusz Bukowski), Gąsior (Jerzy Cnota), Kuśmider (Janusz Kłosiński) i Słowak (Marian Łącz). W życiu Janosika, pełnym nieprawdopodobnych przygód, zapierających dech w piersiach bójek i humorystycznych pogawędek z przyjaciółmi, ogromną rolę odgrywała też... miłość. Mieszkająca dziś na Florydzie Ewa Lemańska wcielająca się w Marynę, czyli ukochaną zbójnika, wciąż wspomina, że po premierze serialu zazdrościły jej pocałunków z Markiem Perepeczko wszystkie koleżanki...
Niezwykłe kreacje stworzyli również w "Janosiku" niezapomniany Mieczysław Czechowicz, czyli Hrabia Hortvath, i Marian Kociniak, czyli Murgrabia.
Serial (i film) Jerzego Passendorfera nie jest - z czego niewiele osób zdaje sobie sprawę - opowieścią o legendarnym zbójniku z Karpat Juraju Janosiku, który żył na przełomie XVII i XVIII wieku. Główny bohater "Janosika" to Polak z krwi i z kości - harnaś spod Tatr nazywany tylko imieniem swego czeskiego kolegi po fachu.