Krzysztof Litwin: Nie tylko pies Cywil
Widzowie kojarzą go przede wszystkim z serialu "Przygody psa Cywila". Jednak Krzysztof Litwin miał na swoim koncie wiele innych cenionych ról. Koledzy uwielbiali go za profesjonalizm i ogromne poczucie humoru. Na ekranie rozśmieszał, w życiu prywatnym nie zawsze było mu do śmiechu. Aktor zmagał się z wieloma demonami. Jego karierę przerwała okrutna choroba.
Nie za duży, nie za mały, doskonały" - tak opisał go sam Andrzej Wajda. Od dziecka miał artystyczną duszę, ale zamiast aktorstwa zajmował się malarstwem. Uczył się w liceum plastycznym w Zakopanem u samego Antoniego Kenara. Po maturze zdecydował się na studiowanie grafiki na krakowskiej ASP. Dodatkowo szkolił się z malarstwa. Nie był to jego jedyny talent. Równocześnie rozwijał swoją pasję do muzyki.
W 1956 roku dołączył do zespołu kultowej sceny w Piwnicy pod Baranami. Początkowo pracował tam jako gitarzysta. Z czasem powoli zaczął grać coraz większą rolę. Kradł show za każdym razem, gdy pojawiał się na scenie. "Wystarczyło że stanął na scenie nic jeszcze nie mówiąc, a widownia już szalała ze śmiechu" - wspominał go Andrzej Kobos. "Był nieobliczalny. Nie potrafił nauczyć się na pamięć dwóch zdań, więc nie wiadomo było, czym zaskoczy. Ale z każdym tekstem, nawet najmarniejszym, potrafił zrobić cuda" - mówiła o nim z kolei jego sceniczna partnerka, Magdalena Sokołowska.
Na ekranie zadebiutował w 1959 roku. Odkrył go Wojciech Jerzy Has i dał mu role najpierw we "Wspólnym pokoju", a następnie w filmie "Rękopis znaleziony w Saragossie". Kolejne propozycje filmowe posypały się jak z rękawa. Jednak dopiero udział w serialu "Przygody psa Cywila" przyniosły mu prawdziwą popularność.
Produkcja realizowana była w latach 1968-1970. Telewizyjna premiera odbyła się 9 września 1971 roku. Widzowie od razu pokochali przygody serialowego psiaka i jego opiekuna. Wbrew pozorom ich ekranowa współpraca nie układała się zbyt pomyślnie. "To były bardzo trudne zdjęcia. Grający role milicyjnego przewodnika Krzysztof Litwin, mimo że zagrał wspaniale, podejrzewam, że w ogóle nie lubił psów. A psi aktor, mój prywatny pies Bej, niemający nic wspólnego z milicyjną tresurą, zmuszał do robienia wielokrotnych dubli" - wspominał po latach reżyser Krzysztof Szmagier.
W 1961 roku poznał swoją przyszłą żonę Małgorzatę. To podobno ona zrobiła pierwszy krok w ich znajomości. Aktora znała już wcześniej z jego występów w klubie Jaszczury. Założyciel Piwnicy Piotr Skrzynecki nie był przychylny ich miłości. "Podcinasz mu skrzydła! Stały związek zabija artystę!" - krzyczał na Małgorzatę. Mimo niechęci niektórych pobrali się w 1963 roku. Później na świat przyszedł ich syn.
Litwin nie był idealnym ojcem. Jego artystyczna, rozkojarzona dusza w ojcostwie dała o sobie znać. "Zostawił wózek z dzieckiem na Plantach. Zwyczajnie o nim zapomniał. Siedział na ławce, czytał gazetę, a mały był spokojny, więc mu o sobie nie przypomniał. Wybiegliśmy z domu jak szaleni, żeby szukać dziecka. Na szczęście wózek stał przy tej ławce. Taki był Krzysiek - rozkojarzony, nieobecny, z innego świata. Miał urok rozbójnika, wdzięk dziecka" - wspominała żona.
Małżeństwem byli przez 20 lat. Nie brakowało w ich życiu trudnych chwil. Aktor był uzależniony od alkoholu. Wyznawał zasadę, że to środek skutecznie otwierający wyobraźnię. To właśnie nałóg spowodował, że Małgorzata od niego odeszła. Mimo rozstania zawsze mógł liczyć na wsparcie byłej żony. To ona woziła go na kuracje oraz odwyki. Gdy zachorował na nowotwór, pielęgnowała go w chorobie. Zmarł 8 listopada 2000 w jednym z krakowskich szpitali. Krzysztof Litwin miał wtedy zaledwie 65 lat.