Krystyna Sienkiewicz wybrała samotność
Krystyna Sienkiewicz, czyli niezapomniana Jadwiga Leśniewska z "Rodziny Leśniewskich" i babcia Alina z "Graczyków", przyznaje, że nigdy nie miała szczęścia do mężczyzn, choć przeżyła kilka cudownych romansów i wspaniałych miłości.
- Do panów miałam zezowate szczęście! Dzięki swoim doświadczeniom z mężczyznami najbardziej dziś cenię... samotność - twierdzi Krystyna Sienkiewicz.
81-letnia aktorka doskonale pamięta, że kiedy była nastolatką, wymyśliła dla siebie księcia z bajki. Miał być inteligentny, wesoły i przystojny. Życie jednak szybko zweryfikowało jej marzenia.
- Zamiast śnić o królewiczu, zaczęłam marzyć o tym, żeby mój mężczyzna nie utrzymywał mnie za pieniądze, które ja zarabiam, tylko za swoje - mówi.
Krystyna Sienkiewicz nigdy nie narzekała na brak powodzenia. Jako młoda dziewczyna złamała niejedno serce, a o jej romansach do dziś krążą wśród jej znajomych legendy.
- Mężczyźni są od kochania, mają kochać i cieszyć się, że im na to pozwalamy - stwierdziła, podsumowując swe życie uczuciowe na łamach książki "Zgadnij, z kim leżę?".
Pierwszy mąż, piosenkarz Włodzimierz Rylski, zostawił ją dla kariery. Byli zaledwie kilka lat po ślubie, gdy oznajmił jej, że wyjeżdża do Niemiec, by wziąć udział w przesłuchaniach zorganizowanych dla młodych artystów. Rok później przysłał pani Krystynie pocztówkę podpisaną pseudonimem Bert Hendrix.
- Rozwiedliśmy się, a on został gwiazdą niemieckiej muzyki pop - wspomina aktorka.
Po upadku muru berlińskiego Bert Hendrix zrezygnował ze śpiewania, wrócił do swego polskiego nazwiska i podjął pracę w salonie gier komputerowych. Nigdy nie wrócił do kraju... Krystyna Sienkiewicz wciąż pamięta go jako niezwykle przystojnego mężczyznę i - to jej słowa - obłędnego kochanka. Po rozwodzie długo nie chciała z nikim się wiązać. Kiedy pewnego dnia dowiedziała się, że jej przyjaciel Andrzej Przyłubski, którego znała od lat ze Studenckiego Teatru Satyryków i którego bardzo lubiła, jest ciężko chory, postanowiła zaopiekować się nim i zaproponowała mu, by zamieszkał z nią w jej domu na wsi. Adoptowali dziewczynkę, którą matka zostawiła w szpitalu po porodzie. Aby Julka mogła nosić nazwisko Andrzeja Przyłubskiego, czego on bardzo chciał, Krystyna Sienkiewicz zgodziła się wyjść za niego za mąż.
- Gdyby nie Julka, ślubu by nie było - twierdzi dziś.
Kiedy okazało się, że mąż nie jest jej wierny, zażądała rozwodu, ale nie zdawała sobie sprawy, jak wysoką cenę zapłaci za odzyskanie wolności.
- Pół mojego majątku wyprowadził dla swojego nieślubnego dziecka i kobiet, które miał - wyznała po latach.
To właśnie wtedy, po burzliwym rozstaniu z mężem, Krystyna Sienkiewicz zdecydowała, że już nigdy nie zaufa żadnemu mężczyźnie. Przyjęła jednak byłego męża pod swój dach ponownie...
- Miał raka, wrócił do mnie, żeby umrzeć. Opiekowałam się nim, uregulowałam jego długi - opowiadała w wywiadzie o zmarłym w 1995 roku panu Andrzeju Przyłubskim.
- Jestem sama i dobrze mi z tym, ale czasami przydałby się ktoś, kto przed domem odśnieży... Mam jednak wielu przyjaciół i, na szczęście, żadnego mężczyzny na utrzymaniu - żartuje dziś Krystyna Sienkiewicz.