Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Królowa Bona": Serial, który się "nie starzeje"

To produkcja, która mimo upływu lat nie trąci myszką. Za to fascynuje perfekcyjnym oddaniem ducha czasów, kiedy dumna Włoszka została żoną polskiego króla.

Od wtorku 10 grudnia w TVP Kultura o godzinie 11.00 można codziennie śledzić losy Bony Sforzy i jej rodziny. I to w wersji zrekonstruowanej cyfrowo.

Warto sobie przypomnieć ten serial w reżyserii Janusza Majewskiego, bo można poczuć dumę, że w tak trudnym czasie, jakim był początek lat 80. w Polsce, naszym filmowcom udało się zrealizować tak znakomitą produkcję.

Jak nieraz podkreślano, nie powstydziłaby się jej stawiana za wzór telewizja BBC. I ciągle się ją dobrze ogląda, mimo że "Królowa Bona" miała premierę w 1982 roku. 


Reklama

Obsada na medal

Wielka w tym zasługa całej ekipy pracującej przy serialu. Począwszy od scenariusza stworzonego przez znaną pisarkę Halinę Auderską, autorkę "Ptasiego gościńca",  po odpowiedzialną za zachwycające kostiumy Barbarę Ptak ("Noce i dnie", "Ziemia obiecana").

Jednak największe "ochy" i "achy" po premierze 12-odcinkowego serialu zebrała obsada z wybitną Aleksandrą Śląską na czele. Aktorka nie miała łatwego zadania, bo mając 55 lat, w pierwszym odcinku musiała wcielić się w 22-letnią Włoszkę.

Zagrała przy tym na nosie krytykom, którzy uważali, że obsadzenie Śląskiej to zły pomysł. Aktorka była wtedy o 4 lata starsza od Eugenii Herman, grającej matkę Bony. Jednak efekt na ekranie był przekonujący, ponieważ charakteryzatorki wykonały swoje zadanie perfekcyjnie.

Świetny drugi plan

Twórcy serialu zadbali także o kreacje drugoplanowe. Znakomicie wypadł Zdzisław Kozień jako Zygmunt I Stary, który z odcinka na odcinek coraz bardziej podporządkowuje się energicznej żonie.

Wiele emocji budziły też role Jerzego Zelnika i Anny Dymnej, którzy sugestywnie zagrali Zygmunta Augusta i Barbarę Radziwiłłównę.

W serialu wystąpili m.in. Piotr Fronczewski, Jerzy Trela, Leonard Pietraszak, Jan Machulski oraz Lidia Korsakówna. Jedno jest pewne, jeżeli ktoś "Królowej Bony" jeszcze nie widział, trzeba to nadrobić.

ap


Świat Seriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy