Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Kondrat kochał się w Tyszkiewicz!

Marek Kondrat, czyli Adam Racewicz z pierwszej polskiej telenoweli "W labiryncie", miał zaledwie pięć lat, gdy jego ojciec - aktor Tadeusz Kondrat - poznał na planie filmu "Zemsta" siedemnastoletnią Beatę Tyszkiewicz. Grający Papkina gwiazdor oczarował śliczną debiutantkę... z wzajemnością!


Tadeusz Kondrat był jednym z najwybitniejszych polskich aktorów ubiegłego wieku. Nic dziwnego, że gdy młodziutka Beata Tyszkiewicz spotkała go w marcu 1955 roku na planie "Zemsty", nie mogła oderwać od niego oczu. Wydawał się jej uosobieniem tego wszystkiego, co uważała za najwspanialsze w mężczyznach - elegancji, nienagannych manier, ogromnego szacunku dla kobiet, a przy tym wrażliwości i subtelności. Po latach wspominała, że kiedy przed kamerą zwracał się do niej - jako do Klary - słowami zauroczonego nią Papkina, jej serce topniało...

Reklama

Beata Tyszkiewicz wiedziała oczywiście, że starszy od niej o równe trzydzieści lat aktor ma rodzinę, więc nie śmiała nawet spojrzeć na niego odważniej niż przystało patrzeć na mężczyznę panience z dobrego domu.

- O żadnym romansie mowy nie było. To były przyzwoite czasy - powiedziała w wywiadzie, wspominając pracę u boku Tadeusza Kondrata.

- Tamtej naszej zażyłości nie można traktować w kategoriach czasów obecnych - stwierdziła i dodała, że nie życzy sobie, by pana Tadeusza... wpychać jej do łóżka.

Tymczasem, jak wynika z relacji osób pracujących przy produkcji "Zemsty", na które powołują się plotkarskie media, Tadeusz Kondrat wcale nie pozostawał obojętny na wdzięki uroczej debiutantki i smalił do niej cholewki.

Zdjęcia do ekranizacji najsłynniejszej komedii Aleksandra Fredry kręcone były przez całą wiosnę i pół lata 1955 roku w Niedzicy i Józefowie koło Łodzi. Członkowie ekipy byli po prostu skazani na swoje towarzystwo. Beata Tyszkiewicz bardzo lubiła spędzać czas z Tadeuszem Kondratem, który - jako starszy kolega po fachu - otoczył ją nadzwyczaj serdeczną opieką i chętnie udzielał rad, jak zachowywać się przed kamerą, jak ustawiać do światła...

Siedemnastoletnia Beata wiedziała, że w Warszawie na jej mistrza czeka żona i syn Marek. Nawet jej do głowy nie przyszło, by zawracać Tadeuszowi Kondratowi głowę swoimi westchnieniami i zalotnymi spojrzeniami. Nie miała świadomości, że gdyby "zaryzykowała", być może udałoby się jej uwieść wybitnego aktora.

- Do niczego między nami nie doszło - skwitowała pytania dziennikarza jednego z tabloidów, który chciał, by zdradziła mu jakieś pikantne szczególiki z planu "Zemsty" i opowiedziała o swej fascynacji odtwórcą roli Papkina.

Marek Kondrat, który poszedł w ślady swego sławnego ojca, tylko raz odniósł się do plotek na temat rzekomej bliskości taty i Beaty Tyszkiewicz.

- Cieszę się, że z tych zalotów ojca nic nie wyszło, bo bardzo trudno byłoby mi mówić do Beaty... mamo - powiedział z wrodzonym sobie poczuciem humoru.

 

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy