Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Kobieta pracująca była nie do zdarcia!

Irena Kwiatkowska nie żyje! Choć trudno w to uwierzyć, o najbardziej kochanej przez Polaków aktorce musimy już mówić w czasie przeszłym. Była...

A jeszcze niedawno odbierała Złotą Kaczkę dla Najlepszej Polskiej Aktorki Komediowej Stulecia. Jeszcze kilka lat temu występowała w Teatrze Kameralnym. Czasem zdarzało się jej zapomnieć tekstu, ale nie wstydziła się tego. Przepraszała wpatrzoną w nią publiczność, znikała na moment za kulisami, rzucała okiem na scenariusz, wracała do mikrofonu i po prostu kontynuowała swój monolog czy piosenkę. Od pięciu lat mieszkała w Domu Aktora Weterana w Skolimowie. Była niezwykła i niepowtarzalna. I za to wszyscy ją kochali!

W intencji Matki Boskiej

- Gdy byłam w szóstej klasie, ksiądz zapytał mnie, jak wyobrażam sobie swoją przyszłość - wspominała.

Reklama

- Powiedziałam, że będę aktorką, a on bardzo się tym zasmucił. Aby go udobruchać, obiecałam, że zawsze będę grała w intencji Matki Boskiej. I, proszę mi wierzyć, dotrzymywałam słowa.

Pierwszy raz stanęła na scenie ponad 90 lat temu.

Była wówczas przedszkolakiem, ale do końca życia doskonale pamiętała swój debiut.

- W ochronce, do której posyłali mnie rodzice, przygotowywano "Jasełka" - opowiadała. - Bardzo chciałam zagrać anioła, ale przydzielono mi rolę diabła. Uznałam to za wielką niesprawiedliwość, ale zacisnęłam zęby i grałam.

Tuż po pomyślnie zdanych egzaminach do Instytutu Teatralnego, Irena Kwiatkowska została wezwana do dyrektora szkoły Aleksandra Zelwerowicza, który, obrzuciwszy ją uważnym spojrzeniem, powiedział: "Nie będzie ci łatwo! Masz fatalne warunki fizyczne." A ona, nie bacząc na konsekwencje, odparowała zuchwale: "Wcale się tym nie przejmuję, bo ja jestem... komiczką!"

- O rolach amantek nawet nie śniłam - mówiła. - Patrzyłam na moje koleżanki, takie piękne, takie szykowne, i myślałam: "Gdzie mi tam do nich, niepozornej dziewczynie w paltociku po siostrze." Zelwer miał rację przewidując, że zostanę aktorką charakterystyczną.

Muza Gałczyńskiego

Przez wiele lat Irena Kwiatkowska była muzą Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, poety, którego arcypopularne groteski do dziś chętnie wystawiane są w teatrach całej Polski. Od współpracy z Gałczyńskim rozpoczęła się jej oszałamiająca kariera. To dzięki niemu usłyszał o niej Jeremi Przybora, współtwórca niezapomnianego telewizyjnego "Kabaretu Starszych Panów", którego później największą gwiazdą była właśnie "Kwiatkosia". Nic jednak nie satysfakcjonowało aktorki bardziej niż występy na żywo. Zawsze miała doskonały kontakt z publicznością - czy to występując w programach kabaretowych ("Szpak", "Dudek"), czy też w rewiowych widowiskach Teatru Syrena, z którym związana była przez kilkadziesiąt lat, czy w końcu w przedstawieniach Teatrów Komedia i Kwadrat.

Ogromną popularność przyniosły Irenie Kwiatkowskiej role w serialach telewizyjnych: "Wojna domowa" i "Czterdziestolatek", filmach "Dzięcioł", "Hallo Szpicbródka" i "Lata dwudzieste, lata trzydzieste" oraz udział w bajkach dla dzieci. Najmłodsi widzowie docenili aktorkę przyznając jej zaszczytne miano Kawalera Orderu Uśmiechu, dorośli - wielokrotnie wyróżniając ją Złotymi i Srebrnymi Maskami wręczanymi kiedyś najpopularniejszym artystom. Maski wisiały w skromnie urządzonym pokoiku aktorki obok pamiątki z audiencji u papieża z błogosławieństwem Ojca Świętego oraz obok zdjęcia przystojnego mężczyzny - męża aktorki, Bolesława Kielskiego.

45 lat ze spikerem

O swoim życiu prywatnym Irena Kwiatkowska mówiła bardzo niechętnie.

- Było szczęśliwe - krótko kwitowała pytania dotyczące jej małżeństwa. - Poznaliśmy się w radiu, gdzie Bolesław pracował jako spiker, zakochaliśmy się w sobie i spędzili razem 45 lat. Wspomnienia nie są moją najmocniejszą stroną - dodawała bezdzietna gwiazda.

Po śmierci męża aktorka pokochała samotność. Najlepiej czuła się wtedy, gdy mogła w spokoju czytać książki, na co kiedyś po prostu brakowało jej czasu. Była bardzo religijną kobietą, regularnie słuchała Radia Maryja. Nie lubiła oglądać telewizji.

- Męczy mnie wpatrywanie się w malutki ekran - żartowała. - Wolę iść na spacer.

Rywalki z teatru i kamienicy

Największą konkurentką Ireny Kwiatkowskiej była młodsza od niej o trzy lata Hanka Bielicka. Choć przez 20 lat siedziały w jednej garderobie w teatrze, mówiły do siebie per "pani".

- Irka to trudny człowiek, ale nigdyśmy się za włosy nie wzięły, nie było żadnej kłótni między nami - wyznała w jednym z ostatnich wywiadów Hanka Bielicka. - W stosunku do niej jako artystki jestem chapeau bas. Mieszkałyśmy w jednej kamienicy i sama słyszałam, jak ona jedną balladę powtarzała po 30 razy! Była autentycznie pracowita i precyzyjna. To naprawdę wielka gwiazda. Myślę, że nasza konkurencja służyła publiczności.

Niezapomniana "kobieta pracująca" od kilku miesięcy czuła się bardzo źle. Praktycznie nie wychodziła z łóżka. Jeszcze dwa, trzy lata temu była w doskonałej formie. Poruszała się sprężystym, energicznym krokiem, śpiewała i tańczyła.

- Wydaje mi się, że znalazłam receptę na długie życie w dobrej kondycji - mówiła.

- Optymizm, pogoda ducha i życzliwość dla ludzi to cechy, które ciągle nie pozwalają mi się zestarzeć. Ważnie jest też, by pracę traktować zawsze jak powołanie i przyjemność.

Do końca świata

Kiedy Irena Kwiatkowska zgłosiła się na egzamin do Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej, była pewna, że zda. Nigdy nie dopuszczała do siebie myśli, by zostać kimś innym niż aktorką. Do PIST-u dostała się z pierwszą lokatą, bo udało się jej rozśmieszyć egzaminatorów. Przez kolejnych 80 lat Irena Kwiatkowska wciąż bawiła i urzekała publiczność bez względu na to, czy grała dużą rolę, czy tylko epizod. Kiedy się na nią patrzyło, nie można było nie ulec wrażeniu, że dla popularnej "Kwiatkosi" czas zatrzymał się dawno temu.

W czwartek, 3 marca 2011, zatrzymało się też jej serce. Ale w sercach wiernych widzów wciąż będzie wspaniałą aktorką, energiczną kobietą pracującą, ciepłym i pełnym miłości do ludzi człowiekiem. Irena Kwiatkowska na zawsze pozostanie w naszych wspomnieniach...

- Aktorstwo to trudny zawód, ale warto go uprawiać - uważała wielka gwiazda. - I cieszę się, że ta profesja zostanie do końca świata. Ludzie zawsze będą łaknęli rozrywki i wzruszeń.

Agencja W. Impact
Dowiedz się więcej na temat: Irena Kwiatkowska | Czterdziestolatek | Seriale sprzed lat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy