Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Jerzy Kamas nie chciał zagrać w kultowym serialu. Obawiał się tylko jednego

Jerzy Kamas, któremu nieśmiertelność zapewniła główna rola w ekranizacji "Lalki", wcale nie zamierzał wcielać się w Stanisława Wokulskiego. Uważał, że nie ma szans, by zagrać go lepiej, niż zrobił to kilka lat wcześniej Mariusz Dmochowski, a poza tym był akurat bardzo zajęty. Reżyser Ryszard Ber uparł się jednak, by to on został "twarzą" jego serialu.

Kiedy w 1977 roku Ryszard Ber zaproponował Jerzemu Kamasowi rolę Wokulskiego w serialowej wersji "Lalki", aktor długo wahał się, czy ją przyjąć. Właśnie skończył pracę na planie "Nocy i dni", przygotowywał się do aż trzech premier w Teatrze Ateneum, a poza tym wydawało mu się, że nie jest w typie głównego bohatera powieści Bolesława Prusa. Nie to, co Mariusz Dmochowski, który dekadę wcześniej zagrał Stanisława w znakomitym filmie Wojciecha Jerzego Hasa.

Reklama

"Zgłosiłem reżyserowi i scenarzyście swoje obiekcje. Przekonali mnie jednak, że Wokulski o byczym karku, wielkich czerwonych rękach i chamskim sposobie bycia jawi się tylko w wyobrażeniach Izabeli Łęckiej, a inne panie się w nim kochały, bo był człowiekiem dobrym i życzliwym ludziom" - opowiadał wiele lat później w rozmowie z "Tele Tygodniem".

"Przekonany przez reżysera, przystąpiłem do pracy z wielkim entuzjazmem i... na zawsze zostałem Wokulskim" - dodał.

Jerzy Kamas: Na planie "Lalki" spotkała go tylko jedna przykra przygoda

Jerzy Kamas nie krył, że za każdym razem, gdy TVP przypominała "Lalkę", zasiadał przed telewizorem, by zobaczyć siebie na ekranie.

"Lubię popatrzeć sobie z perspektywy czasu na kogoś, kogo tak dobrze znam" - żartował w cytowanym już wyżej wywiadzie, a na pytanie, czy podoba mu się "ten ktoś", odpowiedział, że... nie ma do siebie wielkich pretensji o rolę Wokulskiego.

Aktor spędził na planie serialu Bera kilka miesięcy, ale pracę w towarzystwie Małgorzaty Braunek i Bronisława Pawlika wspominał jako wielką przyjemność.

"Spotkała mnie podczas kręcenia 'Lalki' tylko jedna przykra przygoda" - wyznał wiele lat po zakończeniu zdjęć.

"Aby nakręcić scenę, w której Wokulski ma się rzucić pod pociąg, wynajęto cały skład i zaangażowano tłum statystów. Wszystko zostało zainscenizowane na dworcu w Sochaczewie. Zdjęcia miały być kręcone w nocy, ekipa przyjechała wcześniej. Ponieważ był właśnie Dzień Kolejarza, w hotelu, w którym się zatrzymaliśmy, trwał bankiet" - opowiadał dziennikarce "Tele Tygodnia".

Jerzy Kamas: Pracował do końca, żeby nie wyjść z wprawy

Jerzy Kamas, pytany pod koniec życia, czy zawód aktora przyniósł mu więcej satysfakcji, czy rozczarowań, mówił, że aktorstwo - jeśli nie liczyć paru ograniczeń, jakie ze sobą niesie - to bardzo przyjemny fach.

"Lubię grać. Wychodzę z założenia, że jeżeli człowiek idzie do pracy z przyjemnością, to już wygrał wielki los na loterii. Praca sprawia mi radość" - zadeklarował w jednym z ostatnich wywiadów.

Odtwórca roli Wokulskiego w "Lalce" pracował do końca życia. Nawet gdy był już bardzo chory, pojawiał się na planie "Klanu", by wcielać się w wuja Stefana.

"Gram dla pewnej wprawy. Aktor jest jak pianista i musi ćwiczyć wprawki, żeby być w formie" - tłumaczył.

"Oczywiście, gram także dla pieniędzy, bo to przecież mój zawód, z którego żyję" - dodawał.

Rola w "Klanie" była ostatnią w ogromnym dorobku Jerzego Kamasa. Aktor zmarł 23 sierpnia 2015 roku.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Kamas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy