Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Jerzy Janeczek: Sławę przynieśli mu kultowi „Sami swoi”. Co robi i jak wygląda dziś?

Choć Jerzy Janeczek wielu widzom zapadł w pamięć jako Witia Pawlak w trylogii o perypetiach skłóconych ze sobą rodzin Pawlaków i Karguli, to na swoim koncie ma kilkadziesiąt ról filmowych, telewizyjnych i teatralnych. Mimo sukcesu produkcji w reżyserii Sylwestra Chęcińskiego aktor wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Dlaczego?

Jerzy Janeczek urodził się w 1944 roku w Itzehoe w Niemczech. Jego rodzina wróciła do kraju po kilku latach ciężkiej pracy.

Dzieciństwo Janeczka obfitowało w wiele wrażeń i niebezpiecznych sytuacji. Kilka razy unikną śmierci - opowiedział o tym swego czasu na łamach "Super Expressu".

"Trzy razy się topiłem. Raz zasnąłem na trampolinie i ktoś zepchnął mnie do wody. Byłem w takim szoku, że gdyby mnie ktoś nie wyciągnął, pewnie bym umarł. Dwa razy topiłem się w przeręblu. Pobliska mleczarnia wycinała z jeziora lód i wywoziła do chłodni. I ja musiałem zajrzeć do dziury. Oczywiście w nią wpadłem. Ktoś przywiózł mnie saniami do domu, byłem sztywny jak nieboszczyk. Pamiętam, że ojciec polewał mnie zimną wodą, nacierał".

Reklama

Jerzy Janeczek zadebiutował na dużym ekranie w 1966 roku. Aktorstwo było jego wymarzonym zawodem, mimo że jego rodzina widziała go bardziej w roli lekarza bądź inżyniera. Janeczek zdecydował się iść za głosem serca - po trzech próbach dostał się na łódzką Filmówkę.

Przez lata pojawił się w takich serialach jak "Stawka większa niż życie", "Droga", "Trzecia granica", "Życie na gorąco", "Ślad na ziemi", "07 zgłoś się", "Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy". Od zawsze jego wielką pasją był teatr. Występował na deskach wrocławskich, koszalińskich, warszawskich.

W rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" wspominał, że teatr kocha, a kino było odskocznią, choć to rola w filmie "Sami swoi" przyniosła mu największą popularność. Popularność, która z czasem zaczęłam mu doskwierać.

"Przy mojej naturze, człowieka raczej nieśmiałego, ta popularność i rozpoznawalność uwierała mnie. Bo jak tylko gdzieś się pojawiłem, słyszałem czasami szydercze: - Witia, podejdź no do płota i inne cytaty. Nie było to przyjemne. Zamykałem się więc w domu. Na szczęście dużo częściej słyszałem od fanów podziękowania za ten film" - mówił w "Dzienniku Bałtyckim".

Po kilku latach Jerzy Janeczek przestał otrzymywać ciekawe filmowe propozycje. Grał na deskach warszawskiego Teatru Dramatycznego, jednak w latach 80. został zwolniony.

"Pierwszy raz ktoś mnie zwolnił. Był to Zbigniew Zapasiewicz, który został dyrektorem w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Powiedział: "Pan sobie pracę znajdzie", ale ja wiedziałem, że nigdzie nie dostanę angażu" - powiedział w wywiadzie z "Super Expressem".

Jerzy Janeczek wyjechał więc do Stanów Zjednoczonych. Wiedział jednak, że kariery aktorskiej tam nie zrobi. Zajął się czymś zupełnie innym - organizował wydarzenie kulturalne, promował polską wysoką kulturę.

"Ja od razu wiedziałem, że Stany Zjednoczone to nie jest miejsce na robienie kariery. Niejeden połamał tam na tych chęciach zęby. Tylko Joannie Pacule udało się przebić w Hollywood. Więc poświęciłem się pracy polonijnej. Stałem się promotorem naszej kultury. Polonia jest ubogo traktowana w przypadku wysokiej kultury" - szczerze powiedział na łamach "Dziennika Bałtyckiego".

Do Polski wrócił w 2007 roku i znów zaczął pojawiać się na ekranach. Zagrał w "Na dobre i na złe", "Koronie królów", "Kobietach mafii", filmie "Supernova". Ostatnio oglądać go można było w 2020 roku w etiudzie "Uległość".

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy