Jayne Mansfield była największą rywalką Marylin Monroe! Spotkał ją tragiczny los
Jayne Mansfield była amerykańską ikoną popkultury i ówcześnie upatrywano w niej konkurentkę Marylin Monroe w walce o miano największej seksbomby wszechczasów. Choć charakteryzowała się nieprzeciętną inteligencją – jej IQ wynosiło 163, to karierę zrobiła promując siebie jako „głupiutką blondynkę” . W życiu sprzyjało jej niewątpliwie szczęście, do czasu… wypadku samochodowego. Aktorka zginęła tragicznie, mając zaledwie 34 lata. Przez lata podejrzewano, że ciążyła nad nią klątwa.
Verę Jayne Peers świat poznał ją jako Jayne Mansfield. Przyszła gwiazda urodziła się 19 kwietnia 1933 w Bryn Mawr jako jedyne dziecko Herberta Williama Palmera oraz Very Palmer.
Mansfield od najmłodszych lat wyróżniała się dużą inteligencją. Bardzo szybko się uczyła, miała talent do nauki języków. Była ambitna i doskonale wiedziała, że zostanie kolejną gwiazdą Hollywood. Nastolatka mogła liczyć na wsparcie matki, która zachęcała ją do rozwoju swoich talentów. Młoda Jayne grała na skrzypcach, fortepianie i altówce. Studiowała również języki hiszpański i niemiecki.
Jayne szybko zaczęła wykorzystywać także swoje walory estetyczne i niezwykle pożądany ówcześnie typ urody. Pracowała jako modelka, a jej kariera nabrała tempa, gdy pojawiła się na okładce Playboya w lutym 1953 roku. Szybko stała się jedną z największych ikon amerykańskiej popkultury i zdobyła miano seksbomby. Reżyserzy dostrzegli jej potencjał i chętnie obsadzali ją w filmach i serialach. W ciągu całej kariery zagrała w ponad 30 produkcjach. Występowała też na deskach teatralnych, a nawet zdobyła nagrodę Złotego Globu.
W latach 50. Mansfield pięła się po szczeblach kariery niczym burza. Nie umknęło to uwadze dwóm największym seksbombom tamtych lat - Marylin Monroe i Sophie Loren.
Jayne Mansfield uznawano za największą rywalkę Monroe. Kobiety były do siebie bardzo podobne i miały ogromne grono adoratorów. Mimo wszystkich cech wspólnych, to właśnie Marylin wysuwała się na pierwszy plan, wciąż pozostawiając Mansfield w swoim cieniu.
Wcale nie lepsze stosunki łączyły gwiazdę z Sophią Loren. Sławna i uwielbiana aktorka nie przepadała zarówno za nią samą, jak i jej scenicznym wizerunkiem. Po latach wspominała o nieprzyjemnej sytuacji, do której doszło na urodzinach.
Zdjęcie z 1957 roku na którym zniesmaczona Sophia Loren patrzy się na jej dekolt przeszło do historii fotografii.
Sława Mansfield nie trwała jednak zbyt długo. Z początkiem lat 60. przyszedł zmierzch jej kariery. Zaczęła tracić role z powodu zbyt wyzywającego wizerunku. Robiła wszystko, by nie dać o sobie zapomnieć. Z aktorki stała się celebrytką przyciągającą tłumy poza Stanami Zjednoczonymi dzięki udanym i dochodowym występom w klubach nocnych.
W 1966 roku pojawiła się nieproszona na jednym z festiwali filmowych. Agent aktorki załatwił jej spotkanie z Antonem LaVey - założycielem kościoła satanistycznego.
Kontrowersyjnego kapłana oraz aktorkę połączyła dziwna przyjaźń. Odwiedzali się wzajemnie w swoich kolorowych posiadłościach i pozowali do wspólnych sesji zdjęciowych. Jayne nazywała Antona "geniuszem i bardzo interesującą osobą". Za kuluarami plotkowano, że gwiazda chciała by LaVey rzucił na nią czar, który pozwoli odzyskać jej dawną sławę.
Niestety marzenia o powrocie na szczyt nie ziściły się. 29 czerwca 1967 roku doszło do tragicznego wypadku samochodowego. Jayne Mansfield zginęła na miejscu, mając zaledwie 34 lata. Gwiazda podróżowała do Nowego Orleanu wraz ze swoim partnerem, Samem Brodym oraz trójką dzieci. Pojazd prowadził szofer, Ronni Harrison. Około godziny 3:00 w nocy rozpędzony Buick Electra 225 rozbił się o tył przyczepy traktora. Z wypadku uratowała się dwójka dzieci, pozostali pasażerowie nie mieli szczęścia.
Wielu wierzyło wówczas, że tragiczna śmierć Jayne Mansfield miała związek z jej znajomością z satanistycznym kapłanem. Mówiło się, że gwiazda zginęła z powodu ciążącej nad nią klątwy.