Halina Wyrodek przez alkohol straciła wiele i jako aktorka, i jako kobieta
Zmarła w sierpniu 2008 roku Halina Wyrodek, czyli prostytutka Greta z niezapomnianego serialu "Na kłopoty... Bednarski" i radna Wyrobkowa ze "Stacyjki", nigdy nie kryła, że ma słabość do alkoholu. - Gdybym nie piła, pewnie grałabym więcej - wyznała w jednym z ostatnich wywiadów.
Halina Wyrodek - legenda krakowskiej "Piwnicy pod Baranami" - choć była aktorką wybitną, nie miała szczęścia do filmu i seriali, ale... sama sobie na to zapracowała. Reżyserzy wiedzieli, że lubi zaglądać do kieliszka, a po alkoholu potrafi być nieprzewidywalna i ma niewyparzony język.
- Mam chuligański charakterek - żartowała w wywiadzie i przyznała, że straciła parę ról z powodu swej miłości do... koniaku.
Przez alkohol rozpadło się też jej małżeństwo z Marianem Dziędzielem, który przed laty również nie stronił od mocnych trunków.
Halina Wyrodek i Marian Dziędziel poznali się w 1965 roku podczas egzaminów do krakowskiej szkoły teatralnej, po ukończeniu której oboje dostali angaż w Teatrze Słowackiego, a później - będąc już małżeństwem - trafili do "Piwnicy pod Baranami". Piotr Skrzynecki wspominał, że w Halinie od razu dostrzegł wielką artystkę z... rogatą duszą. O zatargach między nimi mówił przed laty cały Kraków. Wszyscy wiedzieli, że Halina Wyrodek potrafi - zwłaszcza po paru kieliszkach - nawtykać Skrzyneckiemu, a przy okazji głośno powiedzieć, co myśli o swoich koleżankach i kolegach.
- Na początku była skromną i delikatną osobą, potem stała się taka... intensywna i impulsywna - opowiadał o niej założyciel "Piwnicy".
Halina i Marian należeli w latach 70. i 80. ubiegłego wieku do grona największych gwiazd słynnego krakowskiego kabaretu literackiego. Halinie Wyrodek nie zależało na tym, by grać w filmach, ale wiedziała, że jej mąż - choć dość często obsadzany w epizodach w różnego rodzaju produkcjach - marzy o rolach, w których będzie miał szansę pokazać swój ogromny talent. To właśnie ona w 1996 roku namówiła Mariana Dziędziela, by poszedł na zdjęcia próbne do "Gier ulicznych" Krzysztofa Krauzego.
- Ten film zdecydował o wszystkim - twierdzi dziś aktor.
- Zdjęcia z moim udziałem kręcono tylko jednego dnia i akurat tego dnia na planie zjawił się Wojtek Smarzowski. Zaproponował mi rolę w "Małżowinie", później w spektaklu "Kuracja", a w końcu w "Weselu" - wspomina Marian Dziędziel.
Kiedy w 2004 roku odbierał podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni nagrodę za główną rolę męską, którą wyróżniono go za kreację w "Weselu", od dawna już nie był mężem Haliny Wyrodek i od dawna już... nie pił.
Halina Wyrodek do końca życia pozostała wierna "Piwnicy pod Baranami", a wykonywana przez nią piosenka "To nasza młodość" uważana jest za hymn tej sceny. Aktorka nigdy nie kryła, że zagląda do kieliszka, bo po alkoholu czuje się odważniejsza i swobodniejsza, gdy staje na kabaretowej scenie.
- Alkohol potrzebny jest w każdym kabarecie, bo daje ludziom odrobinę niezbędnego luzu. Odrobina alkoholu dopinguje i widzów, i wykonawców - stwierdziła w wywiadzie.
Niestety, w jej przypadku nigdy nie kończyło się na "odrobinie". Dopiero gdy zachorowała na raka, przestała pić.
- Kochała życie i żyła naprawdę intensywnie. Była szalona i bezkompromisowa, a jednocześnie niezwykle ciepła - powiedział po jej śmierci poeta i kompozytor Leszek Wójtowicz.
Halina Wyrodek chorowała przez kilka lat i choć wiedziała, że w walce z nowotworem jest na z góry straconej pozycji, walczyła...
- Wciąż mam wielką ochotę do życia i się nie daję - powiedziała rok przed śmiercią.
Halina Wyrodek zmarła 12 sierpnia 2008 roku. Bywalcy "Piwnicy pod Baranami" wciąż wspominają ją jako jedną z najjaśniejszych gwiazd legendarnej krakowskiej sceny i wybitną artystkę, która - niestety - z powodu alkoholu wiele straciła jako aktorka i jako kobieta...