Gwiazda PRL-u zginęła w tragicznym wypadku. Miała zaledwie 37 lat
W latach 60. wystąpiła w popularnych produkcjach. Chociaż pojawiała się głównie na drugim planie, to zyskała sympatię widzów. Kariera Krystyny Chimanienko dopiero się rozwijała, gdy została brutalnie przerwana. Aktorka zginęła w tragicznym wypadku.
Krystyna Chimanienko urodziła się w 1934 roku, w Warszawie. Marzyła o zastaniu aktorką, ale nie o wielkiej sławie. Jednak po maturze rozpoczęła studia na Wydziale Łączności Politechniki Warszawskiej. W 1954 roku zdecydowała się podejść do egzaminów na PWST. Chociaż na uczelnię się nie dostała, to nie zrezygnowała z marzeń o aktorstwie i weszła w skład działającego na politechnice Studenckiego Teatru Dramatycznego.
To właśnie na scenie była w swoim żywiole. Przez kilka lat grała w teatrach studenckich, a w 1961 roku udało jej się zdać eksternistyczny egzamin aktorski. Później dołączyła do zespołu warszawskiego Teatru Ateneum, następnie związała się z Teatrem Komedia. W 1967 roku przeszła do Studenckiego Teatru Satyryków, na deskach którego występowała do końca życia.
Aktorka miała ogromny talent komediowy. Publiczność ją wręcz uwielbiała. Na dużym i małym ekranie pojawiała się rzadko. Ale chociaż Krystyna Chimanienko błyszczała na ekranie nawet w drugoplanowych rolach, to nigdy nie zyskała wielkiej sławy. Zresztą nieszczególnie jej na niej zależało.
Zadebiutowała epizodem w filmie "Mąż swojej żony" w 1960 roku. Pojawiła się jeszcze m.in. w "Ktokolwiek wie...", "Zapalniczce", "Kłopotliwym gościu" oraz serialach "Barbara i Jan", "Dzieci z naszej szkoły" czy jako głos Paragona w "Do przerwy 0:1". "To ona sprawiła, że Paragon jest wiarygodny i prawdziwy, a pewne sceny nabrały zupełnie innego wymiaru" - wspominał aktorkę reżyser Stanisław Jędryka.
Swoją najpopularniejszą rolę zagrała w komedii "Rzeczpospolita babska". W filmie wcieliła się w kapral Czesławę Kowalik. Na ekranie ostatni raz pojawiła się w 1971 roku.
27 marca 1972 roku na ulicach Warszawy doszło do tragicznego wypadku. Aktorka jechała ulicą Marszałkowską. Przy Ogrodzie Saskim jej samochód wjechał w trakcję tramwajową, po czym uderzył w ścianę pałacu Zamoyskich. 37-letnia aktorka nie miała żadnych szans. Razem z nią zginął również 25-letni Tomasz Andrzejewski, młody aktor STS. Mówiono później, że Chimanienko jechała za szybko.
Wiele osób uważa jednak, że aktorka została kolejną ofiarą "zakrętu śmierci". "Jest w centrum Warszawy ulica, gdzie co parę lat giną ludzie, wypadając samochodami na pobocze. To fragment Marszałkowskiej prowadzącej zygzakiem przez dawny Ogród Saski" - napisano w "Życiu Warszawy".
Po śmierci Krystyny Chimanienko przyjaciele znaleźli w jej rzeczach wiersze, które pisała "do szuflady". Odnaleziony zbiór został wydany pośmiertnie. Możliwe, że sama artystka nigdy nie zdecydowałaby się na opublikowanie swoich dzieł. "W papierach artystki przyjaciele znaleźli rękopis tomiku wierszy jej autorstwa. Bardzo osobista, wręcz intymna tematyka tych liryków być może była powodem trzymania ich w najściślejszej tajemnicy" - wspominał Bogumił Paszkiewicz.