Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Gdzie się podziały tamte kreskówki?

Dzień dziecka to może najlepszy moment, by z nostalgią powspominać, jak wracaliśmy z podstawówki, by zasiąść z wypiekami na twarzy (a czasem i z wypiekami mamy na talerzyku) przed ulubioną telewizyjną kreskówką.

Zapoznajcie się z subiektywnym zestawieniem najważniejszych seriali animowanych naszej redakcyjnej młodości. Być może i wam zakręci się w oku łezka i na chwilę poczujemy, że jeszcze nie jesteśmy za starzy na dzień dziecka.

Zastanawiamy się, czy na początku listy umieścić coś absolutnie klasycznego, czy też tytuł, który wywarł na nas największe wrażenie. Postanowiliśmy więc pójść na kompromis i rozpocząć od "He-Mana", który spełnia oba te kryteria.

"He-Man i Władcy Wszechświata" oraz "Nowe przygody He-Mana".

Tak jak Clark Kent zmieniał się w Supermana, tak Adam, książę Eternii i powiernik tajemnic Posępnego Czerepu, zmieniał się w He-Mana (co prawda nie potrzebował do tego budki telefonicznej. Zresztą, gdzie takiej szukać na Eternii?). I z całą pewnością był pierwszym z długiej listy ukrywających podwójną tożsamość za kwadratową szczęką bohaterem, jakiego poznaliśmy w życiu. Jego nemezis był wiecznie uśmiechnięty Szkieletor, którego aparycja nie skłaniała nas jednak do wielkiej wesołości.

Reklama

Jak każdy wielki bohater (Superman, Robin Hood, Muminki, Mikołajek czy Kubuś Puchatek) He-Man także doczekał się kontynuacji swoich przygód w postaci "Nowych przygód". Wtedy też przyszedł czas na prawdziwą zabawę i pierwsze poważne hobby w życiu, gdyż postacie z tej kreskówki były dostępne w sklepach i każdy, ile miał sił w gardle, wymuszał na rodzicach zakup przynajmniej części obsady.

"Ulysses 31"

Francusko-japońska animacja "Ulysses 31", jak na dobrą kreskówkę przystało, bawiąc uczyła, ucząc bawiła. O ile nauką można nazwać wmawianie dzieciom, że "Odyseja" działa się w kosmosie, a główny bohater, miast wywijać koniem trojańskim, wywijał laserowym pistoleto-mieczem. Ale żarty na bok - "Ulysses 31" był wyśmienitą bajką, opartą na klasycznej historii, połączonej z kosmicznym szafarzem, z czołówką śpiewaną przez Mieczysława Szcześniaka! Czegoż można chcieć więcej dla swojego dziecka?

"Czarodziejka z Księżyca"

Dla wielu chłopców, którzy nigdy nie przyznali się do oglądania tego anime w telewizji, "Czarodziejka z Księżyca" powinna nosić podtytuł: "Gdy budzą się pierwsze żądze".

Ale co na to poradzić? Nie można się wstydzić, że wszyscy byliśmy trochę skonfundowani, gdy po ekranie zaczynała biegać banda nastoletnich dziewoj z nienaturalnie długimi nogami i odwrotnie proporcjonalną do długości nóg długością sukienek. Spośród tego galimatiasu białej bielizny, ogromnych oczu i marynarskich mundurów, jakim była ta kreskówka, wyłania się tylko jedno pytanie: dlaczego ktoś próbował dodać do tego jakąkolwiek fabułę? Po co? - pytamy się.

"Krowa i Kurczak"

Jeśli myślicie, że zespół Kelly Family to było dziwne rodzeństwo, to co powiecie o siedmioletniej krowie i jej jedenastoletnim bracie, kurczaku? Aż dziw bierze, że tak nasyconą absurdalnym humorem animację wyprodukowało, znane raczej z czerstwych historyjek, studio Hanna-Barbera. Bardzo cieszymy się, że zdążyliśmy odrobinę podrosnąć, zanim w polskiej telewizji debiutowała "Krowa i Kurczak" mogliśmy docenić kunszt scenarzystów. Oczywiście, najlepszym, najwspanialszym i najzabawniejszym bohaterem tej produkcji jest Czerwony, mówiący głosem Jarosława Boberka. Bohater ten przewija się zresztą także w serii "Jam łasica", którą też uwielbiamy.

"Yattaman"

Już czas sięgnąć do skarbnicy animowanych legend, jaką swego czasu była stacja Polonia 1. "Yattaman" spacyfikował wyobraźnię całego pokolenia młodych widzów, sącząc w niewinne dusze wizje spadającej bielizny Panienki Doronjo. Tekst piosenki śpiewanej w Polsce czołówce: "Bywa tu, bywa tam, bywa też gdzie indziej", może śmiało konkurować z piosenką o Dennisie Moore z "Latającego Cyrku Monty Pythona" ("Dennis Moore galopuje w nocy, już niedługo cały łubin będzie w jego mocy").

"Owca w Wielkim Mieście"

Zaczęliśmy od "He-Mana", którego oglądaliśmy w takim wieku, że autentycznie baliśmy się jeszcze Szkieletora, wypada więc zakończyć kreskówką, dzięki której czuliśmy się szczęśliwi jak dzieci, będąc już dorosłymi. "Owca w wielkim mieście", bo o niej mowa, to dzieło sprzed zaledwie dziesięciu lat. Fabuła tej animacji jest równie pokręcona, co owcza wełna i absurdalna jak finał zawodów w ślinieniu i naklejaniu znaczków nasączonych LSD na koperty.

Główny bohater, Owca z farmy Far Mera Jana, ścigana jest przez zastępy wojskowych z Tajnej Organizacji Militarnej (w jej skład wchodzą, m.in. Generał Konkretny i Szeregowy Równoległy), celem zamontowania Owcy jako napędu do Działa Napędzanego Owcą. Każdy odcinek przerywany jest kilkakrotnie na reklamy, niesamowitych produktów firmy Oksymoron, a kończy się występem Gadającego Szweda.

Dlaczego jest to serial stulecia, chyba nie trzeba już nikomu tłumaczyć.


A na jakich serialach wy się wychowałyście i wychowaliście?

swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy