Ewa Błaszczyk: Jak brzmiały ostatnie słowa jej córki?
"Co się dzieje?" - zapytała Ola i zamknęła oczy. To były jej ostatnie słowa. Co dzieje się dzisiaj z córką Ewy Błaszczyk? Czy jeszcze kiedykolwiek przemówi? Rok 2000 był dla aktorki Ewy Błaszczyk najtragiczniejszym w jej życiu. Dwie wielkie tragedie odebrały jej ukochanego męża, a córkę pogrążyły w śpiączce.
Zaczęło się całkiem niewinnie. Podczas wyjazdu do znajomych mieszkających pod Warszawą, mąż aktorki nagle zasłabł. W szpitalu usłyszał diagnozę: tętniak rozwarstwiający aorty. Lekarze w szpitalu na Szaserów nie zdecydowali się na operację. Odesłano ich z kwitkiem. Dopiero w Aninie Jacek Janczarski miał przejść zabieg ratujący życie.
"Utną mi nogę. Umrę. Ucałuj dziewczynki" - mówił przed operacją. Niestety, kasandryczna przepowiednia sprawdziła się. 7 dni po operacji zmarł, nie odzyskawszy przytomności.
"W Zalesiu Jacek trafił w karetce do szpitala, a tydzień później już go nie było. Nie potrafiłam się w tym odnaleźć. Przytulałam wciąż dziewczynki, szłam na cmentarz i układałam rzeczy Jacka" - mówiła po śmierci męża.
Kolejny dramat miał miejsce niespełna pół roku później, w maju.
"Kilka miesięcy później w upalny majowy dzień wróciłam do domu i zaczęłam z dziewczynkami przygotowania do ich sobotniego przyjęcia imieninowego w ogrodzie. Ola zapytała, czy zabiorę ją i Manię do McDonalda w niedzielę, mimo że w sobotę będzie grill. Odpowiedziałam, że tak. 'Mamcik, ty jesteś wspaniała! Ty nawet potrafisz zrobić tęczę". Była przeziębiona, więc wzięła do ust tabletkę gripexu. Następnie, już tracąc przytomność, zadała mi ostatnie pytanie: 'Co się dzieje?'" - mówiła w książce wywiadzie-rzece "Wszystko jest takie kruche".
"Potem nastała cisza. Jakbym przestała istnieć. Jako kobieta i jako człowiek. Przez rok nie wiedziałam, co się wokół mnie działo".
"Znalazłam się w stanie, w którym trudno oddychać. Najciężej było rano. Dziwiłam się światłu. Nie mogłam się odnaleźć w miejscu ani czasie. Bardzo szybko ocknęłam się jednak z bólu, dezorientacji, bo przecież miałam obok siebie Olę. Musiałam przy niej być i ją ratować. Prawie fizyczny ból odczułam dopiero, kiedy EEG robione Oli zaczęło falować, oznaczając, że jest lepiej..." - zwierzała się gwiazda.
Dziś stan Oli zmienia się z dnia na dzień. W 2016 roku wszczepiono jej symulator mózgu, ale do całkowitego wybudzenia - o ile w ogóle do niego dojdzie - jest jeszcze daleka droga.
Ewa Błaszczyk nie poddaje się, wierzy, że każdy wybudzony pacjent kliniki Budzik, którą założyła jej fundacja, daje też szansę na wybudzenie jej córki:
"Jest coraz bardziej obecna. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale czuję to. Teraz już kręci głową. To wszystko widać gołym okiem. Ola od dwóch lat nie choruje, nie miała zapalenia płuc, co wcześniej było bardzo częste. Po prostu czuje się lepiej" - mówi.
Jesienią tego roku Ola ma przejść kolejny zabieg, który ma naprawić wszystkie degeneracje, jakie zaszły w mózgu Aleksandry:
"...Będziemy podejmować próbę i jeśli eksperyment się powiedzie, byłby to niesamowity przełom" - dodaje Błaszczyk.