Elżbieta Starostecka planuje powrót do aktorstwa?
Elżbieta Starostecka, czyli niezapomniana Tereska z "Nocy i dni" i Anna Ostrowska z "Czarnych chmur", przed laty - będąc u szczytu sławy - postanowiła wycofać się z życia publicznego i nie przyjmować ról w filmach i serialach. - Nigdy nie chciałam być gwiazdą. To nie dla mnie - stwierdziła i... znikła z ekranów na prawie 20 lat.
Kiedy 29 listopada 1976 roku na ekrany kin w całej Polsce wszedł film Jerzego Hoffmana "Trędowata", grająca Stefcię Rudecką Elżbieta Starostecka okrzyknięta została Pierwszą Gwiazdą PRL-u. 33-letnia wówczas aktorka miała już na swym koncie kilkanaście interesujących ról w filmach i serialach oraz mnóstwo wybitnych kreacji teatralnych, ale dopiero "Trędowata" sprawiła, że Polacy oszaleli na jej punkcie...
Rok po premierze filmowej adaptacji romansu Heleny Mniszkówny przyjęła propozycję wcielenia się w Teresę Ostrzeńską-Kociełło, czyli siostrę Barbary Niechcic (Jadwiga Barańska), w "Nocach i dniach", po czym zaczęła poważnie zastanawiać się nad odejściem z filmu i telewizji.
W 1994 roku uznała, że role, które dostaje, są... nijakie i postanowiła poświęcić się pracy w teatrze, zająć domem i wychowywaniem dwójki dzieci - syna Kamila i córki Anny.
- Propozycje, które się pojawiały, nie były dla mnie interesujące. Nie chciałam grać za wszelką cenę - tłumaczyła, gdy osiemnaście lat później zdecydowała się wrócić do pracy i zagrać Krystynę Keller w "Lekarzach".
Niestety, powrót Elżbiety Starosteckiej na ekrany ograniczył się tylko do jednej roli. Po zakończeniu zdjęć do "Lekarzy" znów zapadła się pod ziemię. Od 2014 roku możemy oglądać ją jedynie w powtórkach "Czarnych chmur", "Nocy i dni" i "Trędowatej".
- Wolę spokojne życie niż sławę. Nie chcę wzbudzać zainteresowania - twierdzi aktorka.
Elżbieta Starostecka na początku października świętowała 76. urodziny. Od 53 lat ma u boku mężczyznę swojego życia, jak nazywa męża, kompozytora i pianistę Włodzimierza Korcza.
Aktorka i muzyk poznali się, gdy oboje studiowali w Łodzi - ona na wydziale aktorskim filmówki, on w konserwatorium. Po raz pierwszy spotkali się dzięki wspólnym kolegom, którzy zaangażowali ich do swoich projektów kabaretowych.
- Chodziliśmy na próby, a potem on - jako miły kolega dżentelmen - odprowadzał mnie do domu - opowiada Elżbieta Starostecka.
Długie spacery, interesujące rozmowy i podobne zainteresowania sprawiły, że ich przyjaźń po pewnym czasie przerodziła się w uczucie. Dopiero po kilku miesiącach znajomości Elżbieta Starostecka zdecydowała się zaprosić swojego chłopaka do domu na kawę. Włodzimierz Korcz wspomina, że stawił się u ukochanej punktualnie, ale zastał... zamknięte drzwi. Okazało się, że 20-letnia wtedy Ela szoruje schody, bo chciała na nim zrobić jak najlepsze wrażenie. Gdy wreszcie skończyła sprzątać mieszkanie i wpuściła Włodka do środka, spędzili razem na rozmowie o wspólnej przyszłości niemal całą noc!
Elżbieta Starostecka i Włodzimierz Korcz stanęli na ślubnym kobiercu w 1966 roku. Oprócz przysięgi małżeńskiej złożyli sobie wtedy obietnicę, że nie będzie u nich cichych dni, że nigdy nie zasną... pokłóceni.
- Mąż jest silną osobowością, ja też mam swój charakterek, czasem trudno nam zrezygnować ze swoich racji. Mamy artystyczne zawody i przeżywamy związane z tym frustracje, ale nauczyliśmy się sobie z tym radzić i nawzajem się wspierać - twierdzi Elżbieta Starostecka, pytana o receptę na udany związek.
Niezapomniana Stefcia z "Trędowatej" i jej mąż byli gośćmi specjalnymi imprezy z okazji 30-lecia magazynu "Pani", która odbyła się we wtorek 22 października. Czy pojawienie się aktorki na jubileuszu miesięcznika to zapowiedź jej kolejnego powrotu na ekrany i do show-biznesu?