Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Dynastia": Miłość odmładza Joan Collins

Pomimo sędziwego wieku brytyjska gwiazda ekranu nadal promienieje szczęściem, olśniewa urodą i zaskakuje zawodowymi wyborami.

Po wieloletniej nieobecności niezapomniana Alexis z "Dynastii" wróciła na polskie ekrany. Tym razem jednak w kolejnej odsłonie... "American Horror Story", gdzie gra rolę hollywoodzkiej matrony, Evie Gallant.

- Poznałam Ryana Murphy’ego (twórca serii - przyp. red.) na imprezie oscarowej organizowanej przez "Vanity Fair".

Powiedział: "Chcę cię w moim serialu!" Odparłam: "To wspaniale", ale w L.A. ludzie często to mówią. Zazwyczaj na tym też się kończy. Ale Ryan zadzwonił do mnie miesiąc później - zdradziła w wywiadzie.

Reklama

- Warto bywać na branżowych imprezach. Ja zawsze dostaję na nich role. Aarona Spellinga poznałam także na jednej z takich imprez. Gdyby nie ten przypadek, nie zagrałabym Alexis w "Dynastii" - wyznała z uśmiechem podczas innej rozmowy.

A ten uśmiech nie znika z twarzy 85-letniej gwiazdy.

Choć i w jej życiu powodów do smutku nie brakuje - w 2015 r. pożegnała ukochaną siostrę Jackie (Collins, autorka romansów, światowych bestsellerów). A z kolei rok temu w wyniku zalania, doszczętnie został zniszczony jej apartament w centrum Londynu, zmuszając ją do tymczasowej wyprowadzki.

Teraz ze względu na zdjęcia do "AHS" dzieli swój czas pomiędzy USA, Wielką Brytanię oraz Francję, gdzie też ma swoją ukochaną posiadłość. - Dobrze, że mam cygańską duszę - żartuje. Collins nie ukrywa, że w trudnych momentach zawsze może liczyć na Percy’ego Gibsona.

Mąż nr 5, młodszy o 31 lat producent, wkroczył do życia aktorki w 2001 r., zostawiając dla niej swoją żonę, Cindy. Pobrali się rok później. 17 lutego br. obchodzili 16. rocznicę ślubu, a nadal zachowują się jak nowożeńcy.

- Jesteśmy ze sobą 24 godziny na dobę i nie mamy siebie dość. On jest moją bratnią duszą. To ważne, by związać się z kimś, kto nas nie męczy, wspiera, dodaje nam energii, a odejmuje lat - przyznaje otwarcie gwiazda.

Choć w przeciwieństwie do niektórych koleżanek po fachu nie stała się niewolnicą skalpela, nadal zachwyca urodą.

- Urodziłam się z genem szczęścia i energii. Widok moich dzieci i szczęśliwych wnuków, napawa mnie radością. Jestem farciarą i zdaję sobie z tego sprawę. Niczego nie podano mi na złotej tacy, sama na wszystko zapracowałam. Cieszę się zdrowiem oraz dobrą formą - odpukać - i dbam o siebie - mówi bez smutku.

Pytana o plany na przyszłość, szczerze odpowiada: - Są aktorki, które by zabiły matkę dla roli. Ja do nich nie należę.

Jedyny cel, jaki sobie postawiłam, to dożyć 100-101 urodzin!


Świat Seriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy