Doczekał się syna po siedemdziesiątce. Miał żonę młodszą o 42 lata!
Ignacy Machowski - niezapomniany Władysław Piórecki z kultowych "Zmienników" - należał do grona aktorów, których nazywa się "mistrzami drugiego planu". W ciągu trwającej pół wieku kariery zagrał grubo ponad tysiąc ról teatralnych, filmowych i serialowych. Prywatnie był człowiekiem niezwykle towarzyskim, miał "bzika" na punkcie samochodów i uwielbiał rozmowy ze swoimi dziećmi. Córki Marii i syna Jerzego doczekał się, gdy był już... emerytem. "Często brano go za mojego dziadka" - wspomina syn zmarłego na początku 2001 roku aktora.
Gdy w 1982 roku Ignacy Machowski zakochał się w Zofii Dramińskiej, był podwójnym rozwodnikiem, miał już 62 lata i 36-letniego syna Krzysztofa z pierwszego małżeństwa. Nie przypuszczał, że u boku młodszej o ponad 40 lat studentki medycyny przeżyje najpiękniejsze chwile swego życia.
Ignacy i Zofia poznali się w pijalni wód w Szczawnicy. Aktor zaprosił przyszłą panią doktor na kawę i tak zaczęła się ich wielka miłość.
"Przez jakiś czas spotykali się w tajemnicy, po pięciu latach związku wzięli ślub, wkrótce przyszła na świat Marysia, cztery lata później urodziłem się ja" - opowiadał na łamach "Retro" syn Ignacego Machowskiego, reżyser Jerzy Machowski.
Nietrudno obliczyć, że Jerzy doczekał się swego najmłodszego dziecka niedługo po 70. urodzinach.
"Był już emerytem i miał dla mnie mnóstwo czasu. Moje najwcześniejsze lata, zanim choroba unieruchomiła ojca, wspominam jako sielankę" - mówi Machowski junior.
Ignacy Machowski cieszył się opinią wrażliwego, czarującego człowieka, który - gdziekolwiek się zjawi - jest duszą towarzystwa. W tzw. branży mówiono, że nie zdarzały mu się towarzyskie gafy, bo po prostu był dżentelmenem w każdym calu.
Wielkimi słabościami aktora były krawaty (miał ich ponad sto) i samochody.
"Potrafił się zapożyczyć, sprzedać pianino czy meble, żeby kupić nowe auto" - twierdzi jego najmłodszy syn.
Choć Jerzy cieszył się obecnością ojca zaledwie przez dekadę (Ignacy zmarł tydzień przed 10. urodzinami syna), doskonale pamięta chwile spędzone z tatą.
"Często brano go za mojego dziadka, ale nie czuł się tym dotknięty, tylko korzystał z okazji, żeby pochwalić się swoją witalnością" - wspominał Jerzy w wywiadzie dla "Retro".
"Był na każde zawołanie. Czytał mi, recytował, śpiewał. Przygotowywał śniadania, odwoził do szkoły... Mnóstwo czasu spędzałem z nim w teatrze, bo będąc na emeryturze, grał jeszcze gościnnie w kilku spektaklach" - opowiadał Machowski junior.
Żona Ignacego, dr Zofia Dramińska-Machowska po śmierci ukochanego zajęła się leczeniem artystów cierpiących na dolegliwości związane z uprawianym zawodem. Jest jedną z najlepszych w Polsce specjalistek chorób przeciążeniowych aparatu ruchu u muzyków, aktorów i tancerzy.
Syn państwa Machowskich ukończył reżyserię w krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych, a córka - skrzypaczka Maria Machowska - jest absolwentką Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie.
Ignacy Machowski nie krył, że u boku trzeciej żony czuje się naprawdę szczęśliwy. Żartował w wywiadach, że na jesieni życia przeżywa... wiosnę. Niestety, niedługo po tym, jak urodził się Jerzy, zaczął chorować.
W trakcie jednego z przedstawień aktor dostał zawału serca. Od tamtej pory znacznie ograniczył aktywność zawodową. Wydawało się później, że nic go nie złamie, ale gdy zdiagnozowano u niego chorobę nowotworową, był zbyt słaby, by walczyć z nią z całych sił. 11 stycznia 2001 roku odszedł. Miał 80 lat.
Na płycie upamiętniającej aktora w Katakumbach na cmentarzu Powązkowskim jego dzieci umieściły wymowny napis: "Brak nam rozmów z Tobą".
"Na dole jest cytat z piosenki Urszuli: »Nad nami latawce, dmuchawce, wiatr«. Utwór był przebojem lata 1982 roku, kiedy rodzice się poznali" - powiedział Jerzy Machowski w rozmowie z "Retro".