Czasem śni mu się, że stoi na scenie!

Dokładnie 60 lat temu Wiesław Gołas - wtedy jeszcze student Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej - po raz pierwszy stanął przed kamerą, by zagrać malutki epizodzik w filmie Andrzeja Wajdy "Pokolenie". Także 60 lat temu - 23-letni wówczas chłopak, któremu wróżono wielką karierę - rozpoczął w Teatrze Dolnośląskim w Jeleniej Górze próby do spektaklu, w którym w styczniu 1954 roku zadebiutował na profesjonalnej scenie.

Kilka lat temu Wiesław Gołas, który przez ponad pół wieku rozśmieszał i wzruszał miliony widzów, podjął decyzję o przejściu na emeryturę.

- Przez 50 lat pracy zdobywałem sympatię widzów, a teraz ze strachem wychodzę na scenę, bo boję się, czy ludzie zechcą mnie jeszcze oglądać i słuchać. Dawniej często wyskakiwałem na scenę za wcześnie, dziś raczej mnie wypychają - mówił wtedy, dodając, że boi się współczucia i nie chce, by ludzie mówili, że świetnie się trzyma!

- Zdaję sobie sprawę, że już nigdy nie będę taki śmieszny jak kiedyś - stwierdził żegnając się z widzami Teatru Polskiego podczas benefisu, jaki przygotowali dla niego przyjaciele-aktorzy.

- Czasami śni mi się, że stoję na scenie, ale już raczej nie zagram, bo nie mam siły i mi się zwyczajnie nie chce - powiedział z kolei w 2008 roku po tym, jak przeszedł zawał serca, po którym definitywnie zrezygnował z aktorstwa.

Dopiero niedawno niezapomniany Tomek Czereśniak z "Czterech pancernych i psa" znów pomyślał o tym, że miło byłoby ponownie stanąć na scenie. Być może już wkrótce - z okazji zbliżającego się wielkimi krokami 60-lecia pracy artystycznej - legendarny aktor da się namówić na to, by wystąpić przed wciąż uwielbiającą go publicznością...