Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Alternatywy 4": Mistrzyni drugiego planu

Twierdzi, że główne role są solą filmu, a epizody jego pieprzem. A ona do tej ostrej przyprawy miała szczęście bo mimo braku pierwszoplanowych wcieleń, i tak zyskała popularność.

Większość widzów kojarzy ją z rolami komediowymi, ale swoją aktorską karierę Zofia Czerwińska rozpoczęła niewielką rolą w dramacie. - Gdy miałam 18 lat i byłam na pierwszym roku szkoły teatralnej, na plan "Pokolenia" nikomu nieznanego Andrzeja Wajdy przywiózł mnie nikomu nieznany Roman Polański - wspominała swoją pierwszą filmową przygodę aktorka.

- W "Pokoleniu" poczułam smak filmu. Moje cztery sceny były kręcone na przestrzeni czterech-pięciu miesięcy. Fabułę robiło się wtedy prawie rok, montowało drugie tyle - dodała.

Po wejściu na ekrany "Pokolenia", po raz pierwszy doświadczyła popularności.

Reklama

- Jak wychodziłam z domu, dzieci krzyczały za mną tym filmowym krzykiem: "Pokolenie, łaaaaa!". Sławna byłam - opowiadała w jednym z wywiadów Zofia Czerwińska.

Z Andrzejem Wajdą aktorka spotkała się powtórnie w 1957 roku na planie "Popiołu i diamentu".

Reżyser zaproponował jej rolę drugiej barmanki - zmienniczki Ewy Krzyżewskiej. Jednak jej scena, którą zagrała ze Stanisławem Milskim wcielającym się w pijanego dziennikarza, ostatecznie nie weszła do filmu.

Skazana na scenę

Ojciec aktorki wprawdzie był wybitnym lekarzem, ale oprócz posiadania czterech specjalizacji medycznych mógł również poszczycić się ukończeniem szkoły muzycznej. Świetnie grał na pianinie i stepował.

Natomiast mama trochę tańczyła. A jej trzy siostry... uciekły z domu do baletu Feliksa Parnella, najpopularniejszego tego typu zespołu w Europie. Jak widać, Zofia Czerwińska nie miała wyboru, musiała zdecydować się na któryś z artystycznych zawodów. Tym bardziej że rodzice usilnie ją do tego zachęcali.

Zdecydowała się ostatecznie na aktorstwo, choć jak sama często przyznaje, po ojcu odziedziczyła również medyczne zamiłowania. Gdy ukończyła szkołę teatralną, mama pękała z dumy, ale równocześni przestrzegała, że czeka ją ciężkie życie.

- Jej zdaniem aktorka powinna być piękna, a ja nigdy nie byłam ładna - twierdziła aktorka. I rzeczywiście jej kariera zawodowa to czasami droga przez mękę.

Po skończeniu szkoły znalazła zatrudnienie w teatrze w Bielsku-Białej, a po roku pracy Zygmunt Hübner zaproponował jej przejście do Teatru Wybrzeże, gdzie stworzył bardzo awangardowy zespół. Niestety, wkrótce władzom zaczęło przeszkadzać, że reżyser jest bezpartyjny i pozbawiono go dyrektorskiego stołka. A jego następca nie widział dla Zofii Czerwińskiej miejsca w swoim zespole.

- Wyrzucił mnie i... zrobił mi tym największą przysługę na świecie. To było jak cios obuchem w łeb, od którego człowiek się budzi - opowiadała aktorka. Ale to nie znaczy, że później już było łatwiej.

Artystka przeniosła się do Warszawy i... rozpoczęła batalię o kolejne role. Najłatwiej o angaż było w SPATiF-ie.

- Tu siedział reżyser, tam reżyser. Mówiłam: "Kręcisz film, może byś miał coś dla mnie?" - opowiadała w kilku wywiadach aktorka. - Parę kolenek, które do dziś nic nie grają, miało mi to za złe - dodała.

Może herbatki?

W końcu przyszła druga połowa roku 1973 i Zofia Czerwińska odebrała telefon od Jerzego Gruzy. - Powiedział: Robię "Czterdziestolatka". W baraku jest taka kreślarka, pyta tylko; "Może herbatki, panie inżynierze?". Właściwie nic więcej nie mówi. Jak chcesz, to proszę bardzo - wspominała aktorka. - Myślę sobie: nieduży barak, sami mężczyźni i tylko jedna kobieta. Ona musi być widoczna! - uzupełniła.

I właśnie tak się stało. Bo choć rzeczywiście pracownica budowy Zofia Nowosielska niewiele się odzywała, to i tak podbiła serca widzów serialu. Do dzisiaj większość telewidzów pytanych o to, kto pojawił się w obsadzie "Czterdziestolatka", wymienia nazwisko aktorki zaraz po Annie Seniuk, Andrzeju Kopiczyńskim i Romanie Kłosowskim.

Kolejne fantastyczne serialowe wcielenie aktorki to rola w "Alternatywach 4" Stanisława Barei. Okazuje się jednak, że Zofia Czerwińska nie była przekonana do tej postaci.

- Uważałam, że nie powinnam grać Balcerkowej, że to nie moje emploi, bo ona jest za bardzo wsiowa - relacjonowała swoje pierwsze wrażenia artystka. - Na początku Balcerka grał Ludwik Pak. Czułam, że nam ni wychodzi. Ale po wznowieniu zdjęć przerwanych z powodu stanu wojennego Balcerkiem został Pyrkosz. To jest mistrz. Dopiero on mi pokazał, żonę jakiego człowieka mam grać - podsumowywała.

Zofia Czerwińska uparcie twierdzi, że widzowie kojarzą ją jedynie ze stwierdzeniem "Jak ktoś całe życie mieszkał w mieście, to się za Chiny do wiochy nie przyzwyczai". Ale na pewno doskonale zdaje sobie sprawę, że miliony pokochały każdą scenę, w której pojawiała się jej bohaterka.

Choć aktorka skończyła 83 lata nadal nie zwalnia tempa. Wielbiciele seriali mogą ją podziwiać w roli Malinowskiej, w którą wciela się w "Świecie według Kiepskich". Ale być może wkrótce znowu nas zaskoczy jakąś fantastyczną i na pewno drugoplanową rolą?

hm

Świat Seriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy