Aktorka została oszpecona na planie. Co dzisiaj robi Taylor Hickson?
Podczas pracy na planie filmowym nie trudno o wypadek. Większość z nich jest niegroźna lecz zdarzają się również takie, które zagrażają zdrowiu, a nawet życiu ekipy filmowej. Kilka lat temu podczas kręcenia horroru poważnie poszkodowana została młoda aktorka Taylor Hickson.
W horrorach krew często niemal ścieka z ekranów. Podczas kręcenia zdjęć do filmu "Gohstland" krew polała się naprawdę. 20-letnia wówczas Taylor Hickson była na początku swojej kariery. Młodziutka aktorka nabierała doświadczenia m.in. w "Deadpoolu" czy serialu "Aftermath". Nie mogła przypuszczać, że na planie kolejnej produkcji dojdzie do wypadku, który niemal przekreślił jej dalsze plany zawodowe.
Na planie produkcji miała ona do zagrania emocjonalną scenę, w której jej bohaterka rozbija szklane drzwi. Według relacji Hickson reżyser Pascal Laugier nalegał, żeby aktorka bez pomocy kaskadera zagrała niebezpieczną scenę. Ponieważ ujęcia powtarzano kilkukrotnie, szyba w końcu pękła, a odłamki szkła poraniły twarz aktorki. Hickson natychmiast trafiła do szpitala. Tam założono jej aż 70 szwów. Od tamtego czasu gwiazda przeszła serię zabiegów, które miały na celu zredukować widoczność jej blizn.
WIELKIE ZMIANY W PROGRAMIE TVP! SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY!
Jednak ślad po wypadku nadal jest widoczny na twarzy aktorki. Wschodząca gwiazda ekranów była załamana. Obawiała się, że przez widoczny defekt będzie miała problem ze znalezieniem pracy. I rzeczywiście po wypadku nie spływały do niej nowe propozycje. W końcu Hollywood znane jest ze swoich, niemożliwych wręcz do osiągnięcia, ideałów urody oraz kultu piękna.
Na początku 2018 roku złożyła pozew o odszkodowanie od producenta "Gohstland". "Przed wypadkiem Taylor Hickson była wschodzącą gwiazdą, mającą przed sobą świetlaną przyszłość w branży filmowej. Z powodu obrażeń powódka miała trudności ze znalezieniem pracy jako aktorka, poniosła i nadal będzie ponosić ogromne straty finansowe" - można było przeczytać w piśmie. Niestety, Hickson nie powiodło się również w sądzie, jej zarzuty przeciwko firmie producenckiej nie zostały udowodnione. "Wypadek był dla niej trudny emocjonalnie, a poza fizycznym urazem pozostał ten psychiczny" - powiedział prawnik Hickson, Jason Harvey.
Taylor Hickson od czasu wypadku zagrała zaledwie dwie role w serialach. Pierwsza z nich to Petra w "Szkole zabójców". Tytuł mówi sam za siebie: serial opowiada o bezdomnym nastolatku, który... uczęszcza do prestiżowej szkoły dla młodych przestępców. Hickson wcielała się w nim w drugoplanową bohaterkę - uczennicę Petrę. Serial okazał się klapą i zdjęto go z anteny po jednym sezonie. Później zagrała w serialu "Motherland: Fort Salem", dziejącym się w alternatywnej rzeczywistości. Opowiada o trzech czarownicach, które w obawie przed spaleniem na stosie, decydują się na szkolenie militarne i stają najpotężniejszą bronią amerykańskiej armii.
Fani serialu docenili fakt, że nie próbowano ukryć blizny aktorki. "To wielka rzecz, że nie ukrywali blizny na twarzy Taylor Hickson albo nie próbowali wyjaśnić jej powstania w fabule. Ludzie mają skazy i nie powinni tego ukrywać. Blizny nie są śladem przeznaczenia od czarnoksiężnika. Po prostu są" - napisał jeden z nich na Twitterze. Chociaż serial zdobył sympatię widzów istniała obawa, że nie zostanie od przedłużony o kolejne sezony. "Pomimo świetnej obsady, ciekawej intrygi i ambitnych pomysłów, 'Motherland: Fort Salem' przytłacza zbyt dużą ilością tego wszystkiego na raz" - pisali recenzenci portalu Rotten Tomatoes. Szczęśliwie dla fanów produkcja drugiego sezonu została już zakończona, a nowe odcinki czekają na swoją premierę. Czy oznacza to dla Taylor Hickson dalszy rozwój kariery?