"07, zgłoś się!": Bronisław Cieślak - Dołki nauczyły go doceniać górki
Jako porucznik Sławomir Borewicz z kultowego serialu "07, zgłoś się!" nieustannie uwodził kobiety. A jaki jest Bronisław Cieślak w prawdziwym życiu?
- Nikt nie jest sędzią we własnej sprawie - wyznał ze śmiechem Bronisław Cieślak w jednym z wywiadów. - Ale nie wydaje mi się, żebym w tamtych czasach, kiedy byłem jeszcze piękny i młody, jakoś nadzwyczajnie szalał. Nie podrywałem kobiet na Borewicza. Raczej byłem podrywany na porucznika. Lecz, paradoksalnie, serial tak naprawdę mocno skomplikował moje stosunki z kobietami. Bo odkąd stałem się popularny, nigdy nie miałem pewności, czy podobam się kobiecie ja, czy porucznik Borewicz. A facet tego nie lubi. To rozróżnienie jest ważne dla męskiego ego.
Na pytanie, czy wiele kobiet udało mu się uwieść na Borewicza, niezmiennie odpowiada cytatem z porucznika: "Facet prawdziwy, nawet jeśli to robi, to na pewno o tym nie opowiada".
Dziś Bronisław Cieślak ma troje dorosłych już dzieci z dwóch małżeństw. Wiele sobie zarzuca jako ojcu.
- Jestem daleki od wzorców, które znam i od ideałów, które rozumiem - ujawnił. - I bardzo nad tym boleję. Kocham moje dzieci, ale wciąż mam dla nich mało czasu. A jak się przez wiele lat ma mało czasu, to potem strasznie trudno jest odbudować więzi. To syndrom marynarza. Najstarszą córkę Kaśkę wychowywałem przez telefon, bo wciąż byłem na planie. W drugim małżeństwie, gdy dzieci - Zosia i Jasiek - były małe, też nie było mnie w domu - siedziałem sejmie.
Aktualnie nie tylko pozostaje w poprawnych kontaktach ze swoją byłą żoną, to jeszcze Jasna lubi się z jego obecną małżonką Anną.
- Przychodzi do nas na świąteczny obiad. Mam nawet dziwne wrażenie, że Jasna uważa, że Anka to wspaniała kobieta i ja na nią nie zasługuję. Wyżej ceni ją niż mnie.
Bronisław Cieślak podkreśla, że to źle, kiedy życie toczy się stale na płatkach róż czy na puchu.
- Źle też, gdy wciąż jesteśmy na dnie - dodaje. - Fantastycznie jest wtedy, gdy amplituda jest duża. Bo żeby wiedzieć, że coś jest słodkie, trzeba poznać smak goryczy. Tylko wtedy doceni się słodycz. Byłem i bardzo wysoko, i na samym dnie. Ale w życiu wartościowsze są dołki niż górki. Mnie dołki najbardziej konstytuowały, nauczyły mnie doceniać górki, ukształtowały charakter. Takie dołki budują człowieka, uczą empatii i człowieczeństwa.