"07 zgłoś się": Borewicz nie miał szczęścia do kobiet
Uwodził czy tak naprawdę kobiety go uwodziły? Był podrywaczem czy poszukiwaczem prawdziwego uczucia? Mimo pozorów, Borewicz nie miał szczęścia do pań. Ale nie decydował o tym los, lecz scenarzysta i reżyser Krzysztof Szmagier, który doskonale wiedział, że Borewicz trwający w stałym związku byłby kimś zupełnie innym.
Tak naprawdę nigdy nie przestał darzyć uczuciem byłej żony. Widać to w odcinku "Ścigany przez samego siebie", w którym pojawia się piękna Joanna Borewicz (Izabela Trojanowska). Borewicz jest tak zdekoncentrowany tym faktem, że po raz pierwszy i jedyny przegrywa jako genialny śledczy, dając się wyprowadzić w pole sprytnemu przestępcy.
Pamiętamy z poprzedniej części cyklu, że mama reżysera Krzysztofa Szmagiera nazwała Borewicza seksualnym domokrążcą. Może doszła do takiego wniosku już po obejrzeniu pierwszego odcinka serialu "Major opóźnia akcję"?
Nasz bohater działał tu pod przykrywką z legendą kryminalisty, który niedawno wyszedł z więzienia. Szybko znalazł sobie partnerkę, fryzjerkę Martę Kalinowską (Grażyna Wnuk), młodą kobietę po przejściach, ale za to z przytulnym mieszkankiem. Po pewnym czasie kobieta, która jest przekonana, że jej partner prowadzi przestępczą działalność, porzuca go, zostawiając pożegnalny list z błędem ortograficznym.
To pierwsza bohaterka w serialu (jeśli nie liczyć żony, o której dowiadujemy się później), porzucająca Borewicza.
A będzie ich więcej? Czy sam porucznik traktował ten związek poważnie i mógłby wrócić do Marty po zakończeniu sprawy Inżyniera? Wiele wskazuje na to, że nie. Marta nie była kobietą na miarę aspiracji Borewicza - oficera, absolwenta prawa, znającego angielski i francuski, czytającego klasyków. Jedynie służyła jego uwiarygodnieniu w skórze przestępcy.
Podobne motywy kierują nim, gdy zgadza się na seks z Izą, wspólniczką Inżyniera. Co prawda kobietom wieku się nie wypomina, ale Iza, która wspomina o wojennych interesach z bandytą Czarnym, mogła dobijać już do pięćdziesiątki. Nawet jeśli Borewicz lubił kobiety wytrawne, jak mówił, to w tamtych czasach różnica kilkunastu lat między partnerami stanowiła problem. Jednym słowem, nasz dzielny porucznik poświęcił się dla sprawy.
Co prawda w PRL głoszono, że mamy społeczeństwo bezklasowe, ale kasty istniały, tak jest zresztą do dziś. Dla niektórych kast milicjanci byli pariasami. Borewicz zdawał sobie z tego sprawę, ale próbował to przełamać, bo ciągnęło go do kobiet spoza jego kręgów.
Wyraźnie widać jego tęsknoty, gdy w "Strzale na dancingu" odwiedza służbowo piękną i dystyngowaną dyrektor Tarnawską (Ewa Szykulska). Za swoje tęsknoty dostaje boleśnie po nosie. Gdy lekarka (Halina Łabonarska) dowiaduje się, że Borewicz jest milicjantem, nie kryje swojej pogardy. Ciekawie to się plecie, bo podobno Halina Łabonarska wstydzi się dziś, że grała w serialu, którego bohaterem był milicjant.
Kiedy porucznik poznał gwiazdę kina Dorotę Stalińską, dostał dziwnego amoku i koniecznie chciał zdobyć numer telefonu aktorki. I znowu dostał po nosie. Później gwiazda sama zgłosiła się do 07, bo... milicja zabrała jej prawo jazdy. Była jeszcze pani psychiatra Monika Tokarzewska (Izabella Olejnik) traktująca milicjanta Borewicza jak trofeum. Ale nie umówiła się z nim, że jest to trofeum na wyłączność, i po nakryciu Borewicza z inną panią w łóżku, Monika uznała ten otwarty związek za rozdział zamknięty.
Piotr K. Piotrowski