Królestwo Kobiet
Ocena
serialu
4,5
Przeciętny
Ocen: 158
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Krystyna Janda dobrze wie, komu zawdzięcza karierę!

Historia fascynacji Krystyny Jandy Andrzejem Łapickim zaczęła na długo przed tym, jak zdecydowała się zdawać do szkoły teatralnej, w którym starszy od niej o 20 lat amant  pracował jako wykładowca i dziekan wydziału aktorskiego. Doskonale znała go wcześniej z małego i wielkiego ekranu oraz ze sceny...

- Kiedy przyszłam do szkoły i spotkałam pana Andrzeja - prawie zemdlałam. Miałam w oczach "Salto", a w uszach jego słynny monolog z tego filmu. Andrzej Łapicki nie był moim profesorem, natomiast od początku był dla mnie ważną postacią... Wiedziałam, że przy egzaminie wstępnym miał wpływ na decyzję, czy zostanę przyjęta - wyznała aktorka w swoim internetowym dzienniku.

Reklama

Tego, jak Andrzej Łapicki zapamiętał ich pierwsze spotkanie, Krystyna Janda dowiedziała się dopiero wiele, wiele lat później z ostatniego wywiadu aktora. Przeczytała w nim, że gdy tylko stanęła przed komisją egzaminującą kandydatów na studentów warszawskiej PWST, zwrócił uwagę na jej... nogi.

- Weszła pewnym krokiem. Mini i piękne nogi. Mężczyźni w komisji byli porażeni. Kobiety oczywiście były przeciw. Broniłem jej na tym egzaminie do upadłego - powiedział o niej w rozmowie z portalem Wyborcza.pl kilka miesięcy przed śmiercią.

Krystyna Janda potwierdza, że podczas egzaminu Łapicki poprosił ją, by - zamiast recytować monolog z "Niebezpiecznych związków", który przygotowała - wyznała mu miłość. Aktor opowiadał później, że zrobiła to świetnie.

- Aż za świetnie... Może zbyt erotycznie. Jedna z pań przerwała jej w połowie i poprosiła o wymianę egzaminatora - żartował.

- Obserwował z zainteresowaniem, jak się rozwijam. Właściwie przez całe studia czułam, że towarzyszy mi jego uwaga. Tuż po szkole dał mi debiut... - twierdzi odtwórczyni roli Inezy w "Królestwie kobiet".

Ci, którzy wiosną 1976 roku mieli okazję "podglądać" młodziutką Krystynę Jandę i Andrzeja Łapickiego w trakcie przygotowań do premiery "Portretu Doriana Graya" w Teatrze Małym, wspominają, że między aktorką i reżyserem... mocno iskrzyło.

Ich zażyłość nigdy jednak nie przeniosła się z teatru do życia prywatnego, choć Łapicki słynął z licznych romansów i wszyscy wiedzieli, że Janda - blondynka o długich nogach - jest w jego typie!

- Kochałyśmy się wtedy w nim wszystkie! Studentki szkoły teatralnej, aktorki, wszystkie kobiety w Polsce. W PRL-owskich siermiężnych czasach był symbolem światowości, elegancji, taktu, wolności osobistej - napisała Krystyna Janda, gdy 21 lipca 2012 roku dotarła do niej wiadomość o śmierci Andrzeja Łapickiego.

Krystyna Janda twierdzi dziś, że tak naprawdę karierę zawdzięcza właśnie jemu:

- Kiedyś wyobraziłam sobie, co by było, gdyby go nie było w moim życiu. To... niewyobrażalne - wyznała niedawno na swoim blogu.


Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy