Naładowany pozytywną energią
Redakcję Teletydzien.pl odwiedził Maciek Musiał, jeden z najbardziej obiecujących aktorów młodego pokolenia. Zdradził nam m.in. jak przygotowywał się do roli Jasia Meli, co można przeczytać na jego facebookowej ścianie i blogu oraz w jakim zawodzie widzi się w przyszłości.
Dziś podglądasz pracę redakcji i wcielasz się w redaktora portalu Teletydzien.pl. Prywatnie, miałeś już jakieś doświadczenie dziennikarskie?
- Tak. Oprócz tego, że gram w różnych produkcjach, prowadzę cały czas program dla młodzieży "Poziom 2.0", w którym m.in. zapraszani są do studia ciekawi goście. Mówienie przed kamerą na żywo jest trudne. To ciężka praca i bardziej stresująca niż ta na planie.
Dlaczego?
- Ponieważ trzeba opanować mnóstwo rzeczy naraz. Masz słuchawkę w uchu, tu ktoś do ciebie coś mówi, nagle spadnie mikroport...
Zdarzyła Ci się jakaś zabawna sytuacja w programie?
- Pamiętam, że miało być łączenie przez Skype z dyrektorem festiwalu filmowego "Łodzią po Wiśle". Dopiero na wizji trzeba było sprawdzić, czy wszystko zadziała. Okazało się, że były jakieś problemy techniczne. Na początku zacząłem się śmiać, ale potem stwierdziłem, że opowiem widzom coś o Łodzi. I przez osiem minut czytałem swoje notatki. Wybrnąłem z tej sytuacji, ale nie jestem w tym mistrzem, dlatego w przyszłości wolałbym zostać jednak przy aktorstwie.
A propos aktorstwa, opowiedz o roli w filmie "Mój biegun", w którym zagrałeś zdobywcę obu biegunów - Jasia Melę.
- Gram chłopca, który kłócił się bardzo ze swoim tatą. Stracił nogę, rękę, umarł mu brat. To było trudne zadanie i bardzo się stresowałem przed zdjęciami. Nie miałem do czynienia z takimi cięższymi rolami. Była to mocna rzecz. Pamiętam, że budziłem się w nocy, bo nie mogłem spać. Szedłem do lustra i ćwiczyłem moje sceny.
Jak przygotowywałeś się do zdjęć?
- Często jeździłem do Krakowa, bo tam powstawał film. Bardzo dużo rozmawiałem z aktorami i reżyserem na temat postaci. Dyskutowaliśmy o tym, co mój bohater lubi i czy jest katolikiem na przykład.
Spotkałeś się z Jaśkiem Melą?
- Producenci dali wybór mnie i reżyserowi, czy ma dojść do spotkania z Jaśkiem. Stwierdziliśmy, że przed filmem nie będę się z nim spotykał, bo wtedy może będę starać się odegrać jego samego. Jasia poznałem dopiero w połowie kręcenia filmu.
I jaki jest najmłodszy polski polarnik?
- To mega pozytywny człowiek, nie wierzyłem nawet, że po tylu przejściach, można być takim optymistą. Jaś potrafi zarażać swoją pozytywną energią innych ludzi.
Nieco inna rola przypadła Ci w najnowszym serialu Canal+ "Krew z krwi".
- Mój bohater, Franek, to wyluzowany skejcik, który ma wszystko gdzieś. Liczy się dla niego deskorolka i dziewczyny. W pewnym momencie umiera jego ojciec. W dodatku na pogrzebie swojego ojca poznaje dziewczynę, w której się zakochuje. Albo będzie głową rodziny, wesprze mamę w wychowaniu jeszcze dwójki rodzeństwa, albo pójdzie do swojej dziewczyny. I - tak jak podkreśla mój pan od teatru - tutaj mieści się tragizm tej postaci.
Co wybierze zatem Franek?
- A to już zobaczymy, co wybierze. Mogę zdradzić, że będzie grubo i ciekawie.
Resztę wywiadu przeprowadzonego przez Sylwię Wamej z Maćkiem Musiałem, w którym młody aktor opowiada o swoim udziale w "Hotelu 52", o swojej aktywności na facebooku, prowadzeniu bloga i spotkaniach z fanami, możecie przeczytać w serwisie Teletydzien.pl.
Zapraszamy!