Kraina Bezprawia Into The Badlands
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 18
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Kraina bezprawia": Anatomia sceny walki - wywiad z Danielem Wu

Daniel Wu, wcielający się w postać Sunny'ego, opowiada o pierwszym sezonie "Krainy bezprawia" (emisja w każdy poniedziałek o 21:00 na kanale AMC), anatomii sceny walki, współpracy z Jackie Chanem oraz swoich najbliższych planach.

Katarzyna Ulman, Interia: Podczas swojej kariery zagrałeś w ponad sześćdziesięciu filmach - zaczynając od komedii romantycznych a kończąc na kinowych superprodukcjach takich jak “Warcraft". "Kraina Bezprawia" to twój pierwszy amerykański serial. Jak rozpoczęła się twoja przygoda z tą produkcją?

- Na samym początku miałem pełnić tylko funkcję producenta wykonawczego, żeby pomóc twórcom i ekipie w realizacji scen akcji - amerykańscy twórcy “Krainy bezprawia" nigdy wcześniej nie kręcili serialu, w którym wschodnie sztuki walki byłyby wykorzystane w tak dużym stopniu. Przede wszystkim miałem pomóc im w tej kwestii. Zaangażowałem mojego przyjaciela oraz producenta Stephena Funga i rozpoczęliśmy pracę: wprowadzaliśmy nowe pomysły, pomagaliśmy w kręceniu określonych sen.

Reklama

- Jednym z największych wyzwań przed jakim stoją producenci serialu to zrealizowanie dobrych scen walki przy bardzo napiętym grafiku produkcji telewizyjnej. W przypadku pełnometrażowego filmu czas zdjęć to przeważnie cztery, pięć czy sześć miesięcy. Odcinek serialu musisz nakręcić w osiem dni. To bardzo mało czasu - a jedynym sposobem na dobre zrealizowanie tego materiału było powierzenie zadania ekipie z Hong Kongu. Zaangażowaliśmy mistrza Dee Dee Ku (Huan-Chiu Ku), który jest naszym specjalistą od choreografii, a on zwołał swoją grupę kaskaderów.

- Na początku byłem więc producentem wykonawczym - do czasu, kiedy zaczęliśmy szukać odtwórcy głównej roli. Zasugerowałem wtedy, żeby specjaliści od castingu szukali kogoś w wieku 20-30 lat. Jeżeli chcieliśmy, żeby serial nie skończył się po jednej serii a trwał przez sześć, siedem, czy osiem sezonów musieliśmy zatrudnić kogoś młodego. Nie zgłosiłem się wtedy na ochotnika, gdyż miałem 40 lat - przez trzy bądź cztery lata nie występowałem w filmach akcji, prawie przeszedłem już na emeryturę i naprawdę nie widziałem siebie w roli głównego bohatera. Jednak kiedy mieliśmy wybierać tego jedynego z piątki kandydatów jeden z producentów spojrzał na mnie i powiedział: - "Słuchaj Danielu, wiesz że ci chłopcy to nie są osoby, których szukamy. Wiesz, że ta rola będzie twoja, jeżeli tylko zdecydujesz się ją przyjąć". Musiałem wszystko przemyśleć i bardzo szybko podjąć decyzję, ponieważ w momencie, gdy zaoferowano mi rolę Sunny’ego zostało nam ok. sześciu miesięcy do rozpoczęcia zdjęć, a ja musiałem być pewien, że będę miał odpowiednią ilość czasu, aby wrócić do formy. 

Wygląda na to, że była to bardzo dobra decyzja.

- Z pewnością. Co prawda teraz trenuje mi się trochę ciężej niż dziesięć lat temu, ale nadal daję radę! 

Twój bohater Sunny to intrygująca postać. Jak go scharakteryzujesz?

- Na początku historii Sunny to naprawdę zły facet - człowiek, który bez mrugnięcia okiem zabił prawie 400 osób. Początek pierwszego sezonu opowiada o tym, jak zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że obrał złą drogę i to co robił w życiu było okropne. Teraz zaczyna się zmieniać. Serial ukazuje jego przemianę i duchową podróż. 

"Kraina bezprawia" oparta jest na chińskiej opowieści "Wędrówka na Zachód".

- Jeżeli chodzi o "Wędrówkę na Zachód", to fabuła "Krainy bezprawia" jest na niej dość luźno oparta. Nie odtwarzamy całkowicie opisanej historii, raczej jej przesłanie oraz motyw. To opowieść o podróży i duchowym poszukiwaniu. Pokazujemy to przede wszystkim poprzez postać Sunny’ego.  "Wędrówka na Zachód" tak naprawdę jest historią o tym jak mnich udaje się do Indii, aby zdobyć buddyjskie pisma, jak spotyka na swojej drodze Króla Małp (Sun Wukong zwany Wędrowcem - przyp. red.). Podczas tej podróży bohater nie tylko dba o święte księgi, ale przede wszystkim zmienia się jako człowiek. Właśnie ten motyw staramy się przenieść na ekran - odzwierciedlić duchową wędrówkę, oddać morał opowieści, ale nie kopiować przy tym całej fabuły.

Czy serial czerpie jeszcze inspirację z innych dziedzin chińskiej kultury?

-
Mnóstwo inspiracji czerpiemy z hongkońskiej szkoły filmowej. Wiele scen to nawiązania do znanych filmów. W pierwszym odcinku jest scena walki, która w całości rozgrywa się podczas ulewy i jest ukłonem w stronę filmu "The Grandmaster" (2013). Zależy nam, żeby w “Krainie bezprawia" umieścić jak najwięcej easter eggów dla fanów wschodnich filmów akcji. Chcę, żeby podczas oglądania serialu widzowie rozpoznali aluzje lub zapożyczenia z produkcji, które dobrze znają. Sam jestem fanem filmów o sztukach walki, więc to taki mały prezent ode mnie dla nich.

W pierwszym odcinku Sunny ratuje młodego chłopaka imieniem M.K. (Aramis Knight). Jak ich relacja rozwinie się na przestrzeni pierwszego sezonu?

- W pierwszym sezonie ich przyjaźń dopiero się kształtuje - na samym początku Sunny ratuje M.K. i dochodzi do wniosku, że ich los jest w pewnym sensie podobny, że rozpoczynają swoją podróż z tego samego miejsca. Sunny czuje, że musi ochronić chłopca, a M.K. może pomóc mu dostać się do celu ich wędrówki. Wyruszają więc razem, ale wydostanie się z tytułowej "Krainy bezprawia" wcale nie jest takie proste - to największe wyzwanie, przed jakim bohaterowie staną w pierwszej serii.

Obecnie kręcisz w Dublinie zdjęcia do drugiego sezonu. Co czeka Sunny’ego w kolejnych odcinkach?

- Nie chcąc zdradzić zbyt wielu szczegółów, mogę powiedzieć jedynie, że bohaterowie kontynuują swoją podróż, ale osobno - Sunny i M.K. zostają rozdzieleni. Zanim Sunny wyruszy dalej musi odnaleźć przyjaciela oraz swoją dziewczynę. Później będą kontynuowali swoją wędrówkę, aby odkryć cudowną krainę, której poszukują.

Jak udaje ci się połączyć obowiązki aktora i producenta wykonawczego?

- To ogromna ilość pracy. Jako producent wykonawczy jestem przede wszystkim odpowiedzialny za ekipę zajmującą się scenami walk. Jedynym sposobem, aby wszystko sprawnie nakręcić jest kręcenie dwóch czy czterech scen naraz. Jedna ekipa filmuje scenę akcji druga - inną, spokojniejszą. Ja oraz Stephen Fung decydujemy o tym, jak określona scena walki ma wyglądać, jak i gdzie ją nakręcić. Pomaga nam w tym nasz choreograf Dee Dee Ku, który jest, krótko mówiąc, geniuszem w swoim fachu.

- Taka praca zabiera ogromną ilość czasu. W poprzednim sezonie pracowałem na planie sześć dni w tygodniu i spałem chyba cztery lub pięć godzin dziennie. To dość męczące, a do tego dochodzą jeszcze treningi. Poza tym zdjęcia do pierwszego sezonu kręciliśmy w Luizjanie przy czterdziestostopniowym upale, a ja biegałem po planie w skórzanej kurtce. W Dublinie jest chłodniej, więc to już przemawia na korzyść drugiej serii. A ja mam trochę mniej problemów.

Sceny walk w serialu są realne. Wydaje się, że wręcz unikacie wykorzystywania w serialu efektów specjalnych.

- Uwielbiam sceny akcji i cieszy mnie fakt, że możemy je nakręcić nie opierając się na dużej ilości CGI. Wydaje mi się, że kiedy widzowie oglądają na ekranie scenę lub bohaterów wykreowanych przez specjalistów od efektów specjalnych (jak np. w produkcjach o superbohaterach) nie są aż tak bardzo zaangażowani w akcję, ponieważ wiedzą, że jej wykonanie nie jest tak naprawdę niebezpieczne. W naszym serialu we wszystkich scenach akcji biorą udział prawdziwe osoby, my fruwamy w powietrzu na linach i wykonujemy wszystkie ruchy, jakie odbiorcy zobaczą później na ekranie. To się dzieje naprawdę i, jak  dla mnie, dostarcza dodatkowych wrażeń. To jest jednym z naszych celów, tym co chcieliśmy zrobić - pokazać widzom prawdziwe, dobrze zrealizowane sceny akcji.

W pewnym sensie pozwala to również na lepszy rozwój postaci i zwiększenie zainteresowania widzów.

- Tak. I wtedy aktorzy też dają z siebie więcej. W filmach akcji mamy w większości tylko efekty specjalne albo bardzo szybkie cięcia, kiedy nie można zobaczyć dokładnych ruchów postaci, ponieważ cały obraz po prostu "szaleje". W takiej sytuacji technika wykonuje pracę za aktorów, a nie o to tutaj chodzi. W "Krainie bezprawia" nakręciliśmy wiele scen, w których widzowie zobaczą dwadzieścia bądź czterdzieści ruchów (uderzenia, kopnięcia), co nie jest zbyt często spotykane w zachodnim kinie. Stawiamy na hongkoński styl, który pozwala na ukazanie widzom talentu i zaangażowania aktora.

Jak kręcicie sceny walki? Na ile etapów podzielona jest scena? 

- Każda scena jest realizowana w kilku częściach. Nie da się nakręcić takiej sceny za jednym zamachem. Sceny w "Krainie bezprawia" są jednak dłuższe niż np. w filmach o Jasonie Bournie. Ta produkcja jest świetna, a sceny akcji są dobrze zrealizowane, ale składają się one z krótkich ujęć na zasadzie - jedno uderzenie: cięcie; jedno uderzenie: cięcie. My kręcimy jedno ujęcie, w którym dokładnie widać, jakie ruchy są wykonywane. Pozwala to na większe zaangażowanie widza w historię, a fani, którzy sami trenują wschodnie sztuki walki, mogą się czegoś dowiedzieć i potrenować ruchy, które zobaczyli na ekranie.

Który z mistrzów wschodnich sztuk walki miał na ciebie największy wpływ?

- Wielu z nich. Moja przygoda ze wschodnimi sztukami walki rozpoczęła się od Bruce’a Lee - wychowałem się na jego filmach. Ogromny wpływ wywarł na mnie również Jet Li. Kiedy zobaczyłem jego pierwszy film, “Klasztor Shaolin", w wieku siedmiu lat stwierdziłem, że muszę nauczyć się kung fu. Kilkanaście lat później  pojechałem do Hong Kongu, gdzie spotkałem Jackie Chana. To zmieniło moje życie. Chan był moim menedżerem przez jedenaście lat - przyjaźniliśmy się, pracowałem z nim i patrzyłem też, jak on sam pracuje. Ta trójka wywarła ogromny wpływ na mój styl walki, na moją etykę pracy i wszystko co jest z tym związane.

Ostatnio dużo mówi się o reprezentacji/różnorodności w amerykańskiej telewizji i filmie. Wydaje się, że sytuacja zaczyna zmieniać się na lepsze - na ekranie pojawiły się seriale takie jak "Queen Sugar" czy "Luke Cage". Jako producent wykonawczy serialu masz nadzieję że "Kraina bezprawia" przyczyni się do tych zmian? 

- Przez pewien czas w amerykańskiej telewizji czy filmie nie było zbyt dużo propozycji skierowanych do innych odbiorców niż przeciętny Amerykanin. Przez ostatnie dziesięć lat można zaobserwować zmianę w przemyśle filmowym. Myślę, że to dobrze zobaczyć w telewizji serial, w którym główną rolę gra osoba innej narodowości czy innego koloru skóry. Dla mnie jedną z najważniejszych zalet "Krainy bezprawia" jest fakt, że najważniejszy wątek romantyczny dotyczy Azjaty i czarnoskórej dziewczyny. Wszystko to jest bardzo postępowe i lepiej odzwierciedla dzisiejsze społeczeństwo. Być częścią projektu, który jest postępowy właśnie w ten sposób, to świetne uczucie.

Jakie są twoje plany na najbliższe miesiące?

- W tym momencie jesteśmy w trakcie zdjęć do drugiego sezonu. Według planu mamy kręcić do połowy grudnia bieżącego roku, więc przed nami jeszcze dwa miesiące pracy. Po zakończeniu zdjęć czeka mnie krótka przerwa. Potem wracam do Hong Kongu i z powrotem na plan - tym razem filmu hongkońskiej produkcji.

Dziękuję za rozmowę. Powodzenia na planie 2. serii.

"Kraina bezprawia" jest emitowana w poniedziałki o godz. 21:00 na kanale AMC.

swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy