Komisja morderstw
Ocena
serialu
8,8
Bardzo dobry
Ocen: 279
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Komisja morderstw": Wyjaśnić niewyjaśnione

Taki cel przyświeca inspektor Alicji Grześkowiak, szefowej serialowej „Komisji morderstw”. W tym trudnym zadaniu pomagać jej będzie piekielnie inteligentny oraz bardzo tajemniczy doktor Adam Frejncz. Czy połączy ich coś więcej? Na to i inne pytania odpowiadają nam Małgorzata Buczkowska i Paweł Małaszyński, dla których praca przy tej produkcji była pierwszym zawodowym spotkaniem.

Jakiś czas temu media obiegła sensacyjna informacja - Paweł Małaszyński kończy z aktorstwem! Na szczęście, jak się okazuje, te doniesienia były mocno przesadzone!

Paweł Małaszyński: Ja takie newsy słyszę średnio parę razy w miesiącu. (śmiech) Nigdy nie zrezygnowałem ze swojego zawodu. To wymysły kolorowej prasy. Nie komentuję ich, nie przejmuję się nimi, robię swoje - staram się spełniać w moich dwóch pasjach - muzyce i aktorstwie. Cały czas gram bardzo dużo na deskach Teatru Kwadrat i śpiewam w zespole Cochise, z którym przygotowujemy już piątą płytę.

Reklama

- Jeżdżę po całej Polsce i świecie. Prawdą jest, że od trzech lat nie ma mnie na dużym oraz małym ekranie. Powód tego jest jeden, po prostu nie dostawałem ciekawych propozycji. Oferty cały czas się pojawiają, ale nie są na tyle atrakcyjne, by się nad nimi pochylać.

Rozumiem, że propozycja zagrania w serialu "Komisja morderstw" była interesująca?

P.M.: Tak, jak najbardziej. Bardzo ciekawa historia, a właściwie dwanaście historii z pogranicza kryminału i thrillera. Pełno w nim zagadek z przeszłości, a dodatkowym walorem są piękne plenery Dolnego Śląska, w których realizowaliśmy zdjęcia. To ambitna produkcja dla tych, którzy lubią tajemnice.

Kim jest pański bohater?

P.M.: To Adam Frejncz, wybitny lekarz neurochirurg, filantrop o szlachetnym sercu, który prowadzi hospicjum na Zamku w Kliczkowie. Jest piekielnie inteligentnym facetem, a oprócz tego z zamiłowania antropologiem. Kocha powojenne tajemnice Dolnego Śląska. I z tego właśnie powodu spotyka na swej drodze policjantów z komisji morderstw, którym stara się pomagać w rozwikłaniu różnych zagadek, choć oficjalnie nie jest członkiem tej ekipy. Przy okazji nawiązuje bliższą relację z główną bohaterką - Alicją.

Pani Małgorzato, "debiutuje" pani jako policjantka. Dotychczas nie miała pani takiej roli.

Małgorzata Buczkowska: Tak, gram inspektor policji. Po raz pierwszy wcielam się w tak mocną, zdecydowaną kobietę. Dotychczas grałam zupełnie inne bohaterki - wątłe, delikatne. Bez wahania przyjęłam tę propozycję. Ogromne znaczenie miał też dla mnie scenariusz, znakomita obsada i fakt, że serial realizują producenci, z którymi współpracowałam przy "Głębokiej wodzie". Nie mogłam odmówić.

A kim jest Alicja Grześkowiak, oprócz tego, że jak ustaliłyśmy, to "twarda babka"?

M.B.: Jest policjantką, która doprowadziła do powstania wydziału komisji morderstw - takiego archiwum X - zajmującego się sprawami zbrodni przedawnionych. Ściga zło i za punkt honoru postawiła sobie wyjaśnić niewyjaśnione. Bardzo lubię Alicję, ponieważ nigdy nie daje za wygraną, jest niezwykle konkretna, ale też kiedy trzeba, umie być kobieca.

A jej życie prywatne?

M.B.: Nie mogę wiele zdradzić. Powiem tylko, że moja bohaterka w przeszłości została bardzo zraniona. Pewien facet złamał jej serce, co wpłynęło na to, jaka jest. Nosi w sobie tajemnicę...

Jakie relacje połączą ją z doktorem Adamem Frejnczem?

M.B.: Przede wszystkim praca. On pomaga policjantom z komisji morderstw, ale nie ukrywam, że wpadnie pani inspektor w oko. Będzie między nimi chemia, a co z tego wyniknie? Zobaczymy na ekranie.

Zapytam wprost - czy waszych bohaterów zwiąże uczucie?

P.M.: To dwie silne osobowości, które rzeczywiście wzajemnie się intrygują. Więc zacznie się uczuciowe przyciąganie, ale nie będzie to typowy związek dwojga ludzi. Jedno jest pewne - nikomu nie można ufać. Mam nadzieję, że będzie ciekawie.

Znacie się państwo od dawna, ale "Komisja morderstw" to wasze pierwsze spotkanie na planie. Jak się wam razem grało?

M.B.: Tak, znamy się od wielu lat. Paweł jest niezwykle profesjonalny i spokojny. Ma fajne pomysły, poczucie humoru. Myślę, że się uzupełnialiśmy. Nawet jeśli mieliśmy inne pomysły na rozwiązanie jakiejś sceny, to ostatecznie strzelaliśmy do jednej bramki. Mam nadzieję, że efekt końcowy będzie tego dowodem.

P.M.: Te wielkie, piękne oczy Małgosi... (śmiech) Spotkaliśmy się przed laty w Lart Studio w Krakowie, gdzie przez rok przygotowywaliśmy się do egzaminów do Szkoły Teatralnej. Gosia dostała się do Krakowa, ja do Wrocławia i tak te nasze aktorskie drogi się rozeszły. Było wprawdzie parę produkcji, w których zdarzyło nam się minąć. Wreszcie, po prawie dwudziestu latach, stanęliśmy przed kamera twarzą w twarz. I było tak, jakbyśmy rozstali się wczoraj, od razu złapaliśmy znakomity kontakt. Natychmiast wiedzieliśmy, jak poprowadzić grane przez nas postaci.

Jak już wspomnieliście, kręciliście państwo we Wrocławiu i niezwykłych plenerach Dolnego Śląska.

M.B.: Byliśmy w wielu miejscach, których wcześniej nie znałam. Różnorodne lokalizacje i malownicze plenery to kolejny atut naszej produkcji. Serial czerpie z bogatej, intrygującej historii tych terenów. Okres drugiej wojny światowej, kompleks Riese, zagrabione przez nazistów dzieła sztuki, to tylko część naszej opowieści. Fakty historyczne mieszają się z serialową fikcją w niezwykle interesujący sposób. Mnie to wciągnęło bez reszty i jestem pewna, że tak samo podziała na widzów.

Prywatnie fascynują państwa kryminały, mroczne sekrety i historie z dreszczykiem?

P.M.: Ciemna strona wzbudza naszą ciekawość. Każdy człowiek ma w sobie odrobinę zła. Pamiętam, jak z wypiekami na twarzy oglądałem "Z Archiwum X", a ostatnio wciągnął mnie serial "Stranger Things". W dwa dni obejrzałem cały sezon i z niecierpliwością czekam na kolejny. Serdecznie polecam. Natomiast z tajemnic realnych od dawna fascynuje mnie właśnie Dolny Śląsk i jego sekrety. Złoty pociąg oraz Bursztynowa Komnata rozpalają wyobraźnię.

M.B.: Ja lubię takie opowieści, ale pod warunkiem, że nie ma w nich hektolitrów krwi. Zamiast "jatki" wolę historie, w których trzeba myśleć. Bardziej niż bieganie z bronią, pociągają mnie zagadki, kino psychologiczne,  które mroczną stronę natury ludzkiej pokazuje w subtelny sposób. Taka jest "Komisja morderstw".

Podczas pracy na planie serialu było miejsce na improwizację i własną interpretację postaci waszych bohaterów?

P.M.: Oczywiście. Mam szczęście do reżyserów, którzy bardzo dużo biorą z aktorów, słuchają ich zdania i propozycji na temat rozwiązań scenariuszowych. I tutaj wiele naszych pomysłów - moich i Gosi - przeszło do realizacji. Podobnie jest teraz, kiedy przygotowuję się do kolejnego projektu.

Zdradzi pan, co to za projekt?

P.M.: W połowie września rozpoczynam zdjęcia do serialu realizowanego przez Akson studio i TVN - "Belle Epoque". Akcja tej 10-odcinkowej opowieści dzieje się w roku 1900, w Krakowie. To produkcja kostiumowa. Nie mogę wiele zdradzić na temat fabuły, powiem tylko, że mój bohater po 10 latach wraca do Krakowa, by rozwikłać zagadkę pewnego pojedynku, który zmienił i ponownie zmieni jego życie. Diabeł kocha tajemnice, zwłaszcza te trawiące duszę. To będzie ekscytująca, choć niezwykle trudna przygoda - już się na nią cieszę. Na planie spotkam się m.in. z Magdaleną Cielecką, Erykiem Lubosem i Olafem Lubaszenko. Do tego dochodzi
"Para nie do pary", internetowy miniserial w technologii 360 stopni z Magdą Różczką i jeszcze jedno przedsięwzięcie, o którym nie mogę w tej chwili mówić.

Ma pan komfort - może wybierać tylko te propozycje, które pana interesują.

P.M.: Aktorstwem zająłem się przede wszystkim dlatego, że pokochałem teatr. To jest moje środowisko naturalne. Oczywiście serial czy film to także magia, którą kocham - daje mi wiele satysfakcji. Prawdą jest, że nigdy nie chciałem i nie chcę grać za wszelką cenę. Poza tym praca aktora ma to do siebie  - raz jest cię dużo, trafiasz na ciekawe projekty, potem przychodzi czas, by odpocząć, a kiedy indziej znikasz, bo masz  mnóstwo nieciekawych propozycji.

A jakie są pani, pani Małgorzato najbliższe plany zawodowe? Gdzie panią zobaczymy?

M.B.: Niebawem wejdę na plan nowego filmu Juliusza Machulskiego, z czego bardzo się cieszę. Będzie to, cytuję, "przewrotna komedia łotrzykowska, z odrobiną historii w tle". (śmiech) Więcej na razie zdradzić nie mogę.

Rozmawiala JOANNA BOGIEL-JAŻDZYK

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Buczkowska | Paweł Małaszyński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy