Obsadzony wbrew... warunkom
Ireneusz Czop na co dzień w niczym nie przypomina fajtłapowatego starszego aspiranta Ryszarda Puchały, w którego wciela się w "Komisarzu Aleksie". Mówi, że jest zadowolony, że obsadzono go w tej roli wbrew jego warunkom!
- Lubię wyzwania, a moja rola w "Komisarzu Aleksie" to jedno z najciekawszych wyzwań, jakie podjąłem jako aktor. Granie pulchnego i ciapowatego pantoflarza, który z drugiej strony jest przecież świetnym policjantem, to znakomite zadanie aktorskie - twierdzi Ireneusz Czop.
Bywalcy łódzkich teatrów, w których Ireneusz Czop występuje praktycznie każdego wieczoru, znają go z zupełnie innej strony - jako gwałciciela z "Blasku życia", mordercę z "Edmonda", żądnego władzy króla w "Makbecie".
- Ryszard Puchała to pierwsza rola komediowa, jaką dostałem od wielu lat. Kiedy gram w teatrze dużą dramatyczną rolę, wyłączam się z życia. Po każdym spektaklu z trudem wracam na ziemię... A serial daje mi oddech, pomaga zachować równowagę. Tu nie ma czasu na dogłębne analizowanie postaci czy problemów. Wchodzę na plan i... kręcimy! - mówi aktor.
Ireneusz Czop gra obecnie w nowym filmie Władysława Pasikowskiego pt. "Jack Strong", jest też wykładowcą w łódzkiej szkole filmowej, niemal codziennie występuje na scenie Teatru im. Jaracza w Łodzi, mnóstwo czasu spędza na planie "Komisarza Aleksa".
Aktorstwo to dla niego przede wszystkim poznawanie różnych aspektów człowieczeństwa.
- W sztuce nie chodzi o ocenę czyjegoś życia, ale o obraz, o wizerunek, który najczęściej nijak się ma do tego, jaki aktor jest prywatnie, jak żyje na co dzień - powiedział kiedyś.