Komisarz Alex
Ocena
serialu
8,9
Bardzo dobry
Ocen: 2930
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Komisarz Alex": Przez serial TVP przewinęło się kilka pokoleń psich aktorów

Beata i Andrzej Krzemińscy od 35 lat zawodowo zajmują się tresurą koni na potrzeby filmu, a od kilku lat przygotowują także psy i inne zwierzęta (w tym węże, szczury, ptaki, koty, pająki i skorpiony). Są opiekunami i trenerami ulubieńca widzów, tytułowego bohatera popularnego serialu TVP1 "Komisarz Alex", który, wraz z policyjną ekipą, ofiarnie walczy ze złem. Premierowe odcinki produkcji startują 2 września o godz. 20.35 w telewizyjnej Jedynce.

Jak naprawdę ma na imię psi aktor, który wciela się w rolę Aleksa?

Beata i Andrzej Krzemińscy: - Obecnie jest to Groot - takie imię dostał na cześć jednego z bohaterów znanego filmu science fiction. Młodziutki jeszcze piesek, który ujmuje za serce słodkimi, migdałowymi oczami. To on właśnie jest dziś twarzą serialu. Oczywiście na planie ma dublerów. Jeden pies nie podołałby reżimowi pracy, czasem zdjęcia trwają po kilkanaście godzin dziennie. Dlatego zawsze towarzyszy nam w pracy kilka owczarków, które zmieniają go w różnych scenach, czego widzowie nawet nie zauważają.

Reklama

- Przez lata, odkąd realizowany jest serial, przewinęło się już tu kilka pokoleń naszych psich aktorów. Ale najwspanialszy z nich był pierwszy odtwórca roli Aleksa, nasz nieodżałowany Rocky, którego już nie ma pośród nas, a który tę rolę ukształtował. Uwielbiał grać, garnął się do tego, nawet jak miał już swoje lata. Wszyscy na planie go kochali, reżyserzy chcieli pracować tylko z nim, ceniąc jego wyjątkowy talent, urok osobisty i szelmowski uśmiech. Rocky był prawdziwym amantem filmowym, drugiego tak zdolnego już nigdy nie będziemy mieć!

Jak trafił do serialu?

- Długo szukaliśmy odpowiedniego psa. Nasz domowy owczarek się do tego nie nadawał, potrzebny był specjalista do zadań specjalnych, aportujący, szczekający, odważny. Poza tym wiedzieliśmy, że musi to być zwierzę towarzyskie, ale niezwiązane zbytnio z jednym właścicielem, do tego niestresujące się. Po obejrzeniu kilkudziesięciu kandydatów trafiliśmy właśnie na Rockiego od razu wiadomo było, że to jest to!

- Rocky stał się wzorcem, wedle którego szukaliśmy potem kolejnych kandydatów. Na dublerów znaleźliśmy również zmyślnego Wafla oraz Ramzesa. Z tamtej ekipy został jeszcze trochę młodszy od nich Iwo, który, choć teraz już wiekowy, to jeszcze gra. Wraz z Grootem i naszym nowym nabytkiem, młodziutkim Grinim, we trójkę tworzą dziś wizerunek Aleksa. Można powiedzieć, że przejęli pałeczkę i kontynuują serialową sztafetę.

Alex wielokrotnie już zmieniał pana, zmieniają się bowiem aktorzy go grający. Jak reagują na to psy?

- W dużej mierze zależy to od człowieka i od jego wcześniejszych doświadczeń ze zwierzętami. Kuba Wesołowski, grający komisarza Bromskiego, pierwszego opiekuna Aleksa, dość długo oswajał się z nimi, ale w końcu udało im się zaprzyjaźnić. Znacznie szybciej poradził sobie jego następca, czyli Antek Pawlicki grający komisarza Michała Orlicza, który od dzieciństwa wychowywał się wśród zwierząt i od razu złapał z nimi wspólny język. Potem nastał Krystian Wieczorek, czyli komisarz Piotr Górski. Tu znowu był lekki dystans - z obu stron, jednak ich aktorska determinacja sprawiła, że lody zostały przełamane i współpraca układała się bez zarzutu. A po Krystianie przyszedł Wojtek Czerwiński jako komisarz Adam Wilczak - i to już była rewelacyjna sprawa. Wojtek sam ma gospodarstwo, hoduje mnóstwo zwierząt, w tym również psy, ma duże obycie ze zwierzętami, słuchają go, rozumieją. Mieliśmy znacznie ułatwione zadanie, bo sam wymyślał trudne sceny z psami i realizował je bez problemu. A teraz mamy kolejnego, piątego już komisarza, Andrzeja Sochonia, którego gra Jacek Knap, szczęśliwie również miłośnik zwierząt, w dodatku prywatnie właściciel psa tej samej rasy w przeszłości, wspomina go z sentymentem. Szybko się uczy zasad współpracy z psami, nawet bawi się tym i cieszy, kiedy posiądzie nową umiejętność, tak że pracuje się bardzo miło.

- Warto dodać, że choć widzimy na ekranie wyłącznie komisarza i psa w duecie, to cały czas my jesteśmy w tle i wydajemy komendy. Aktor ma swoją rolę do zagrania, a pies psią - i to już należy do nas, odpowiedzialnych za odpowiednie przygotowanie zwierzęcia do grania.

Jak się pracuje z serialowymi psami?

- To bardzo wdzięczna robota, bo generalnie owczarki są bardzo inteligentne i szybko się uczą. Oczywiście nie szkolimy ich tak, jak się szkoli psy policyjne, choć grają w kryminale, byłyby zbyt niebezpieczne dla aktorów i całej ekipy. Wszystkie sceny akcji, agresji są animowane w formie zabawy - a one uwielbiają się bawić.

Bywa, że zadziwiają zręcznością i umiejętnościami - to niebywałe, że pies otwiera szuflady, zapala i gasi światło, udaje, że śpi....

- Takie rzeczy są stosunkowo proste do nauczenia dla każdego psa. Na podstawie scenariusza dzielimy ich role, w zależności od predyspozycji, upodobań i temperamentu. Groot jest komunikatywny, spostrzegawczy, na wszystko zwraca uwagę, dlatego to on głównie uczestniczy w scenach interpersonalnych, jest doskonałym aktorem, który potrafi zagrać co trzeba w relacji człowiek - pies. Najmłodszy, Grini, dopiero się uczy postaw, posłuszeństwa, na razie dajemy mu role leżące, siedzące, myślę że dopiero w następnych odcinkach będzie mógł się wykazać większą aktywnością. Jeśli chodzi o sceny akcji - atakowanie przestępców i unieszkodliwianie ich - to wciąż niezastąpiony jest w nich Iwo. Urodzony pies - kaskader, bez problemu wchodzi w akcje brawurowych pościgów czy skacze w ogień i nie ma z tym żadnego problemu.

Zdaje się, że to niebezpieczne!

- Zgadza się, dlatego zanim przystąpimy do realizacji takich trudnych, kaskaderskich ujęć, konsultujemy rzecz z reżyserem - czy to się w ogóle da wykonać i czy nie stanowi zbytniego zagrożenia. Kiedy kręcimy sceny z ogniem, pies ma moczone futro i smarowany jest specjalnymi żelami przeciwpalnymi. Zdjęcia na dachu muszą być zabezpieczone w razie upadku, sceny z samochodami odbywają się tylko na ulicy z wyłączonym ruchem. Wielokrotnie zdarza się, że nie zgadzamy się na jakieś rozwiązanie, z uwagi na zbyt duże ryzyko, czasem proponujemy w zamian inne. Zasadą, którą kierujemy się od zawsze, jest bezpieczeństwo naszych podopiecznych  - i nie ma od tego wyjątku.

Z pasją zajmujecie się państwo zwierzętami, otacza was cała menażeria...

- Wszystko zaczęło się od koni. A jak są konie, to w stajni zawsze znajdzie się też koza, kotki, pieski, czasem ptaszek, czasem szczur, pająk czy jakieś inne Boże stworzenie - ta pasja do zwierząt połączyła nas zawodowo i prywatnie. Od lat przygotowujemy je do pracy w filmie. Nie nazywamy się treserami - to słowo kojarzy się pejoratywnie, nigdy nie kierujemy się przemocą, jest cały szereg metod, które pozwalają sterować zwierzęciem w sposób przyjazny i pełen miłości i szkolić je w odpowiedni sposób. Sami też występujemy na planie, jako kaskaderzy. Ja na przykład byłam dublerką konną Mai Bohosiewicz w serialu "Za marzenia", występowałam też w innych produkcjach. Mąż ma na koncie kaskaderkę m.in. w "Ranczu", w filmach: "Miłość na wybiegu" , "Historia Roja". W "Komisarzu Aleksie" zdarza nam się dublować aktorów w ekspresyjnych scenach, kiedy pies się rzuca na człowieka, gryzie, trzeba się przewrócić. Nasze doświadczenie i styl pracy sprawiają, że zleceń mamy w brud, często na planach zdjęciowych w różnych krańcach Polski. Pracujemy wymiennie, bywa, że rzadko się we dwoje widujemy, bo zawsze jedno z nas musi być na miejscu. Bo mamy przecież nasz zwierzyniec do opieki. No i wychowaliśmy dwójkę dzieci (uśmiech).

Czy podzielają państwa pasje?

- Jak najbardziej -  i filmową, i przyrodniczą, z tym wiążą swoją przyszłość. Córka Patrycja (32 l.) studiowała reżyserię w Monachium, a obecnie jest w Wyższej Szkole Filmowej w Warszawie. Syn Michał (19 l.) to tegoroczny maturzysta. Marzy o tym, by dostać na wydział operatorski, postanowił zrobić sobie przerwę w nauce i przygotować się do egzaminów na przyszły rok. Oboje mają, rzecz jasna, duży dryg do zwierząt i nic dziwnego, w końcu przecież pośród nich wyrośli...

To pewnie, kiedy nadejdzie wigilijna noc, to w państwa domu jest gwarnie i wesoło, bo cała zwierzyna zaczyna przemawiać ludzkim głosem?

- A po co ludzkim? My z nimi rozmawiamy przez cały rok - w ich języku. I bardzo dobrze się dogadujemy (uśmiech)!

Rozmawiała: Jolanta Majewska-Machaj

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Komisarz Alex
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy