"Komisarz Alex": Katarzyna Skrzynecka miłość zawsze stawia na pierwszym planie
Katarzyna Skrzynecka, którą tuż po wakacjach zobaczymy jako divę operową Rebekę Stein w 1. odcinku 6. serii "Komisarza Aleksa", od kilku lat jest szczęśliwą żoną i mamą. Aktorka twierdzi, że mąż i córeczka są najważniejszymi osobami w jej życiu...
- Kocham i jestem kochana - mówi Katarzyna Skrzynecka, gdy ktoś pyta ją, co daje jej największą radość w życiu.
Kasia przyznaje, że nie traktuje miłości jako czegoś należnego jej na wieczność. Uważa, że o uczucia trzeba bezustannie dbać, ciągle je pielęgnować i... podsycać.
- Z miłości zrodziły się największe szaleństwa w moim życiu. Kiedyś ryzykowałam utratą szansy zawodowej, bo pojechałam z ukochanym nad jezioro i o mały włos nie zdążyłabym na bardzo ważne spotkanie, na które byłam umówiona z producentami filmowymi. Wracałam do Warszawy po kawałku - jechałam nawet traktorem! Wpadłam na spotkanie w dżinsach, bez makijażu i z szyszkami w kieszeni. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło - dla mnie jako aktorki i jako zakochanej dziewczyny. Miłość jednak zawsze postawiłabym na pierwszym planie - opowiada Katarzyna Skrzynecka.
Aktorka przyznaje, że była dotąd zakochana trzy razy, za każdym razem szczęśliwie i na długo.
- Teraz jest ten trzeci raz i mam nadzieję, że ostatni. Wszystkie moje związki uczuciowe były zawsze bardzo prawdziwe, wzajemne i naprawdę długotrwałe. Tak jest i tym razem - twierdzi.
Pierwsza miłość dopadła Katarzynę Skrzynecką, gdy miała dwanaście lat. Podczas spędzanych w górach ferii zadurzyła się w pewnym spotkanym na stoku narciarzu. To była miłość od pierwszego wejrzenia! Starała się tak zjeżdżać z góry, aby w kolejce do wyciągu znaleźć się obok niego i móc choć przez chwilę z nim porozmawiać.
- Tak było do momentu, gdy on przyszedł na narty ze swoją... żoną. Westchnęłam tylko i odkochałam się szybciutko - wspomina.
Katarzyna Skrzynecka nie wyobraża sobie, by rywalizować o cokolwiek z ukochanym mężczyzną. Kobiety, które za wszelką cenę starają się udowodnić swojemu mężczyźnie swą wyższość, po prostu ją irytują.
- Nie mam nic przeciwko temu, by być potulną żoną. Życie rodzinne i miłość są dla mnie ważniejsze niż kariera zawodowa - mówi.