Szczęście w miłości jest jak los na loterii
Anna Przybylska czasem traci cierpliwość i szuka sensu życia we dwoje. Odpowiedź na to pytanie niespodziewanie podsunęło życie.
Związek Anny Przybylskiej (33) i Jarosława Bieniuka (32) przez lata uchodził za najszczęśliwszy w naszym show-biznesie. Wzór do naśladowania dla wielu borykających się z kłopotami życia we dwoje koleżanek.
Pani Anna pokazała, że jeśli się kocha, nie ma rzeczy niemożliwych. A rola oddanej, wspierającej żony jest najlepszą w jej życiu. Aktorka nie miała problemu z tym, by zawiesić swoją świetnie rozwijającą się karierę i postawić na zawodową satysfakcję partnera, którego w ich przypadku los rzucił swego czasu do Turcji.
- W imię miłości można pokonać wszystko - mówiła przed wyjazdem. Bo wiedziała, że jej ukochany to mężczyzna, z którym chce spędzić resztę życia.
Właśnie mija dziesiąta rocznica pierwszego spotkania i początku wielkiej miłości. Podsumowanie? Aktorka nadal nie ma wątpliwości, że jej partner jest tym wybranym. Jednak przyznaje, że nie wszystko jest tak, jak w czasie pierwszych dni miłosnego uniesienia.
Po wielu latach bycia ze sobą do każdego związku wkrada się rutyna. I kładzie się cieniem na codziennym życiu.
- Oboje żyją szybko, nie mają wiele czasu dla siebie. Jarek ciągle w pracy. Treningi, mecze, zgrupowania... Organizacją życia zajmuje się Anka. Na jej głowie jest cały dom, dzieci, obowiązki. Jest silną kobietą, więc próbuje wszystko ogarnąć. Ale coraz częściej daje o sobie znać zmęczenie, brakuje sił. I nawet nie wiadomo jak, ale między nią a Jarkiem zaczęły coraz częściej pojawiać się nieporozumienia.
W bardzo ważnych, ale i drobniejszych sprawach dochodziło do spięć - zdradza nam bliska osoba z otoczenia znanej aktorki. Jak temu zaradzić? Znajomi pani Anny mówią, że wartością, dla której jest w stanie poświęcić wszystko, jest dobro i jedność rodziny.
Gwiazda uchodzi wręcz za modelowy przykład idealnej mamy, która zrobi wszystko, by dać swoim pociechom poczucie bezpieczeństwa. Szczęśliwe, roześmiane buzie Oliwki (9) i Szymka (6) to dla niej nagroda za wszystkie trudy. I wielki bodziec do walki.
- Gdy miewam wątpliwości, myślę wtedy sobie: "Anka, przecież robisz to przede wszystkim dla dzieci, nie dla niego" - dzieli się swoimi przemyśleniami aktorka.
Przepis na pokonanie kryzysu w związku nieoczekiwanie rok temu podarował jej los. Pani Anna zaszła w ciążę. Choć wcześniej marzyła o trójce dzieci, przyznaje, że ta wiadomość była dla niej sporym zaskoczeniem.
- Chciałam odpocząć od pieluch - wyznaje. Dziś o pięciomiesięcznym szczęściu o imieniu Jaś mówi z satysfakcją:
- Odświeżył nasz związek z Jarkiem. Bo po dziesięciu latach nic nie jest tak, jak na początku. A tu znów fajnie zrobiło się między nami! - cieszy się.
A na rocznicę ich związku obiecuje sobie, że zrobi wszystko, by nie ranić miłości i szczęścia rodziny, która jest najpiękniejszym darem, jaki dostała od losu.