Zła matka?
- Uważam, że Agnieszka zachowuje się okropnie - mówi Paulina Holtz. Sądzi, że jej bohaterka powinna bardziej zatroszczyć się o uczucia swojej córki. Sama jest matką dwóch dziewczynek i wie, jak potrafią być wrażliwe!
Jak sprawuje się w "Klanie" pani serialowa córka Zosia?
- Zosia, którą gra Amelka, jest bardzo fajną partnerką. Jest niezwykle kreatywna, sama potrafi wymyślić jakąś odpowiedź czy puentę. Myślę, że obie lubimy ze sobą pracować. A, że sama mam dwa podobne 'potwory' w domu, to dogaduję się i z Amelką.
Czy pediatra Karol (Michał Kruk) to wreszcie właściwy mężczyzna w życiu Agnieszki Lubicz? Czy fakt, że lekarz zaproponował Agnieszce "chodzenie", był dla niej rozczarowaniem?
- Myślę, że Agnieszka traktuje Karola bardziej jak oparcie w trudnych chwilach. Nie jestem pewna, czy oczekuje od niego dużo więcej niż to śmieszne 'chodzenie'. To bardziej jej przyjaciel. Po tylu różnych zawodach miłosnych Agnieszka stała się znacznie ostrożniejsza.
Czy córeczka Agnieszki zaakceptowała nowego mężczyznę u boku mamy? I czy on przekonał się do dziecka swojej wybranki?
- Patrząc z punktu widzenia matki, jako Paulina Holtz, uważam, że Agnieszka zachowuje się okropnie. Moim zdaniem powinna bardziej brać pod uwagę emocje i uczucia swojej córki. Z Karolem jest już trochę ostrożniejsza, ale tak czy owak uważam, że kobieta w takiej sytuacji życiowej jak Agnieszka, powinna chronić dziecko. I swoje życie uczuciowe oraz intymne trzymać z dala od domu i córki, dopóki nie będzie zupełnie pewna swojego wyboru.
Czy pani córki - Tosia i Marcysia są zgodnymi siostrami?
- Oczywiście, że nie zawsze się zgadzają. Na szczęście (śmiech). Obie mają mocne charaktery i niechętnie zmieniają zdanie. Starsza co prawda potrafi niemal bez szwanku wyjść z konfliktu. Młodsza, zodiakalny Lew, tak długo będzie walczyła, aż wreszcie postawi na swoim albo się obrazi. Mimo to Tosia i Marcysia uwielbiają się i dopełniają.
Czym ostatnio wprawiły panią w zdumienie?
- Tosia jest poetką, ciągle mnie zaskakuje doborem słów i kreatywnością. Marcysia to słodziak, przylepa, ale potrafi pokazać pazury. Ostatnio chciała, żebym ją wzięła na ręce. Nie mogłam tego zrobić, ponieważ biegłam do auta objuczona mnóstwem rzeczy. Ale w końcu oczywiście wzięłam ją i wściekła powiedziałam: 'Jak ty mnie czasem denerwujesz, Marcyśka'.
- Ona się popłakała, bo nienawidzi krytyki. 'I po co ty płaczesz, bo mnie denerwujesz?' - pytam. 'Nie, bo ty mnie denerwujesz!' - odpowiedziała. Miała wtedy niespełna 3 lata. Rozśmieszyła mnie. Lubię, jak dziewczyny mówią co myślą. Lubię ich mocne charaktery.
Po co są córki? Pytam, nawiązując do tytułu sztuki, w której gra pani ze swoją matką Joanną Żółkowską...
- Fajnie jest być kobietą, która zdaje sobie sprawę, jak dobrze wychowała ją jej mama, i przekazuje to potem swoim córkom. Dzięki temu unika się wielu błędów.
W kogo w tej chwili najbardziej zapatrzone są pani córki?
- Obie uwielbiają dziadka, czyli mojego tatę. A Tosia wchodzi już w taki wiek - ma 5 lat - że ma już narzeczonego w przedszkolu!
Z Pauliną Holtz rozmawiała Ewa Jaśkiewicz