Zawdzięcza mu miłość do... staroci
Paulina Holtz, czyli Agnieszka Lubicz z "Klanu", zawsze bardzo ciepło mówi w wywiadach o swoich rodzicach. Częściej jednak opowiada o tacie niż o mamie. Wiemy, dlaczego!
- Myślę, że wynika to z faktu, że nie mieszkałam z ojcem i w związku z tym spotkania z nim były dla mnie... świętem. Mama zaś była codziennością - mówi Paulina.
- Tata był w moim życiu uosobieniem wypraw górskich, wernisaży, targów staroci.
To właśnie ojciec zabierał Paulinę na pierwsze wycieczki w góry i zaraził miłością do starych przedmiotów.
Aktorka wspomina:
- Odkąd pamiętam, zbierał stare secesyjne pocztówki, pieczęcie, butelki. Kiedy byłam mała, zabierał mnie na skarpę przy Zamku Ujazdowskim i godzinami grzebaliśmy w ziemi w poszukiwaniu starych skorup, kawałków zaśniedziałych butelek. Odkrywaliśmy czasem prawdziwe skarby!
- Tata zaraził mnie swoją pasją, więc pomyślałam, że dobrze by było przejąć po nim i tę schedę - ogromną wiedzę, jaką posiada na temat starych przedmiotów, umiejętność rozpoznawania autentyków i rozmawiania z ludźmi, którzy siedzą w tym od lat.
Paulina jednak nigdy nie próbowała poznawać historii starych przedmiotów, jakie kupowała i wciąż kupuje na pchlich targach.
- Nie odczuwam takiej potrzeby, bo ich "życie" zaczyna się dla mnie w momencie, kiedy do mnie trafią - tłumaczy.