Wigilia, fortepian i kolędy
Barbara Bursztynowicz, czyli Elżbieta Chojnicka z "Klanu", zbliżające się święta zamierza spędzić jak co roku w zaciszu domowego ogniska. Nie narzeka na tę powtarzalność, bo - jej zdaniem - każda Wigilia ma w sobie coś magicznego, za czym tęskni się przez kolejne miesiące.
- Jak w tym roku zamierza pani spędzić święta?
- Nigdy nie planuję świąt, bo co roku wyglądają one tak samo. Przeważnie spędzam je w gronie moich najbliższych, czyli męża i córki. Zwykle świętujemy w domu w Warszawie, czasami odwiedzamy przyjaciół. W tak ważnym dniu nie zapominamy o samotnych. Po kolacji zapraszamy znajomych, którzy nie mają z kim spędzić tego wyjątkowego czasu, do wspólnego kolędowania przy aromatycznych słodkościach. Mąż zasiada do fortepianu, a pozostałe towarzystwo głośno śpiewa. Tym głośniej, że zna słowa! Podajemy wszystkim wypisane na kartce i wielokrotnie powielone kolędy. Jak wiadomo, Polacy doskonale pamiętają tylko pierwszą i ewentualnie drugą zwrotkę.
Oczywiście, święta nie byłyby świętami, gdyby nie opłatek i choinka. Ich też nie zabraknie u nas w domu.
- Czy na wigilijnym stole pojawiają się tradycyjne potrawy?
- Naturalnie! Nie silę się na żadną oryginalność. Zresztą nie lubię za bardzo krzątać się po kuchni. Dlatego sięgam po sprawdzone przepisy potraw, które co roku pojawiają się na naszym stole. Są to śledzie w oleju, sałatki jarzynowe, karp w galarecie, pierogi z kapustą i grzybami, naprzemiennie - barszcz z uszkami lub zupa grzybowa itd. Nie przyrządzam, co prawda, dwunastu potraw, a mimo to jesteśmy zawsze bardzo najedzeni.
- Wiele osób narzeka, że współcześnie panujący konsumpcjonizm zabija prawdziwego ducha świąt. Czy udaje się pani jemu nie poddawać?
- To prawda. Nie znoszę tego przedświątecznego okresu, gdy jesteśmy namawiani do kupowania zupełnie niepotrzebnych rzeczy. Zawsze wydawało mi się, że jako naród mądrzejemy z wiekiem, niestety, w tym przypadku jest inaczej. Mam wrażenie, że szał na kupowanie z roku na rok przybiera na natężeniu! Oczywiście, sama uwielbiam dostawać prezenty i nimi obdarowywać. Dobrze jednak zachować przy tym umiar. Zresztą jak ze wszystkim w życiu.
- Czy pani rodzina zrobi sobie niespodzianki prezentami?
- Raczej nie. Każdy wybiera sobie to, co chciałby dostać.
- Przynajmniej nie ma wpadek...
- Może i nie ma, ale trochę szkoda. Lubię niespodzianki. Mimo że wiemy, kto co dostanie, opakowujemy misternie każdy prezent. Wiadomo - najwięcej frajdy sprawia odpakowywanie.