Wielkanocne wspomnienia Chojnickich z "Klanu"
Barbara Bursztynowicz i Andrzej Grabarczyk, czyli Elżbieta i Jerzy Chojniccy z "Klanu", uwielbiają Wielkanoc, choć każdemu z nich święta kojarzą się z czymś zupełnie innym...
Barbara Bursztynowicz nigdy nie zapomni Wielkanocy ze swojego dzieciństwa. Babcia wymagała od niej, by co roku uczestniczyła w Drodze Krzyżowej w ich parafialnym kościele, a ponieważ bardzo kochała babcię i nie chciała jej robić przykrości, dzielnie towarzyszyła jej podczas długiego nabożeństwa.
- Pamiętam, z jaką niecierpliwością i udręką oczekiwałam ostatniej stacji. Dziś się z tego śmieję, ale wtedy wcale nie było mi do śmiechu - żartuje aktorka.
Święta kojarzą się też Barbarze Bursztynowicz ze... słońcem i piękną pogodą.
- Dzieciństwo i młodość spędziłam w Bielsku-Białej, gdzie na Wielkanoc zawsze świeciło słońce. Kiedy jako dziecko zasiadałam do wielkanocnego śniadania, promienie słoneczne przedzierały się przez gałęzie drzew i wspaniale oświetlały stół - wspomina.
Andrzejowi Grabarczykowi najbardziej utkwiły w pamięci pierwsze święta, jakie spędził z żoną w ich własnym domu.
- To były naprawdę wyjątkowe święta! Żona życzyła mi wtedy, żebyśmy kiedyś dorobili się wielkiego stołu, przy którym mogliby zmieścić się wszyscy, których kochamy. Bo obojgu nam - żonie i mnie - Wielkanoc kojarzy się od zawsze z gośćmi, rodzinnym ciepłem, serdecznością i uśmiechem - mówi.
Andrzej Grabarczyk nie musiał długo czekać, by nietypowe życzenia żony się spełniły. Tyle tylko, że kiedy ogromny stół stanął pośrodku jadalni w jego domu, od razu zaczął się bać, że kiedyś będzie przy nim zbyt wiele wolnych miejsc.
- Myśl, że wszystko przemija, napawa mnie ogromnym lękiem i dopada najczęściej właśnie podczas wielkanocnego śniadania. Ten stan szybko jednak mija, bo jestem bardzo pogodnym człowiekiem i umiem cieszyć się każdą chwilą swojego życia - twierdzi Andrzej Grabarczyk.