Sama zapracowała na swoje nazwisko
Maria Niklińska, czyli Agata Wilczyńska z "Klanu", długo broniła się przed tym, by kojarzono ją ze sławną mamą, Jolantą Fajkowską. Chciała sama zapracować na swoje nazwisko i udowodnić, że może odnieść sukces, a to, czyją jest córką, nie ma znaczenia.
Udział w "Klanie" i występ w "Tańcu z gwiazdami" dały Marii Niklińskiej ogromną popularność i spowodowały, że uwierzyła w siebie. Dziś, gdy jej nazwisko znają już wszyscy widzowie, Maria z dumą mówi, że ludzie wreszcie dostrzegają to, co osiągnęła, a nie tylko to, czyją jest córką.
- Nawet mama zaczęła mnie traktować jak godną do współpracy partnerkę - powiedziała niedawno, gdy po raz pierwszy wystąpiła u boku Jolanty Fajkowskiej jako współprowadząca program "Nowsze Mazowsze" i w serialu "Unia serc".
Jolanta Fajkowska zawsze rozumiała, dlaczego Marysia tak bardzo chciała zatrzeć wszelkie ślady powiązań z nią i, choć chętnie służyła jej radą i wsparciem, starała się nie narzucać jej swojego zdania i nie ingerować w jej życie.
Maria już jako dziecko bardzo ceniła swoją niezależność i samodzielnie podejmowała decyzje związane ze swoim życiem. Nawet wtedy, gdy na dwa miesiące przed maturą zmieniła szkołę, Jolanta Fajkowska uznała, że córka po prostu wie, co robi.
Maria Niklińska przyznaje, że mama zawsze była dla niej ideałem kobiety.
- Mądra, samodzielna, zaradna... Też chciałam taka być - mówi młodziutka aktorka.
Przez ostatnie lata Marysia udowodniła, że po sławnej mamie odziedziczyła nie tylko urodę i zniewalający uśmiech, ale też wszystkie te jej cechy, które podziwiała. Dziś, gdy nikt już nie ma wątpliwości, że sukces zawdzięcza wyłącznie sobie, Maria nie ukrywa, jak bardzo dumna jest z mamy i jak bardzo ją kocha!