Powrót Barbary
Po ośmiu latach nieobecności do pracy na planie "Klanu" wraca Aldona Orman, którą ostatnio mogliśmy oglądać w "Komisarzu Aleksie" i "Barwach szczęścia". Jako Barbara Milecka niespodziewanie pojawi się w życiu swojego męża Piotra Rafalskiego (Jacek Borkowski).
Przypomnijmy, że osiem lat temu Barbara Milecka zostawiła Piotra Rafalskiego bez słowa wyjaśnienia i wyjechała w nieznane. Mimo upływu czasu, formalnie wciąż pozostają małżeństwem.
Zdradzamy, że w 2354. odcinku "Klanu" (emisja w środę 14 listopada) Piotr odbierze telefon z przychodni z informacją, że poszukuje go jakaś dziennikarka. Bez oporów zgodzi się, żeby recepcjonistka podała jego domowy adres. A - zamiast dziennikarki - w jego mieszkaniu nieoczekiwanie zjawi się... Barbara.
- Co cię sprowadza po ośmiu latach nieobecności? - zapyta zaskoczony Piotr.
- Ciągle jestem twoją żoną i mam wobec ciebie dług - usłyszy w odpowiedzi.
- Uciekłaś z kredytem, który wziąłem na twoją prośbę - złośliwie przypomni terapeuta. - To nie jest dług. To się chyba jakoś inaczej nazywa?
- Mniejsza o nazwy. Chcę ci zwrócić te pieniądze. Z odsetkami - obwieści z czarującym uśmiechem na twarzy Barbara.
Jakiś czas później okaże się, że Barbara mieszka w okazałej rezydencji i jeździ nową limuzyną, a więc musi być bardzo majętna. Przy okazji rozmowy z mężem na temat zwrotu długu wspomni także o rozwodzie. Ciekawe, co na to Rafalski?
Z jej bohaterką, Barbarą Milecką, łączy ją przede wszystkim zamiłowanie do podróży. Zwiedziła niemal cały świat, a do serca najbardziej przypadła jej Azja. - Niebawem znów wyruszam na jedną z tamtejszych wysepek, gdzie można na chwilę zapomnieć o naszej jesieni - mówi Aldona Orman.
Po kilku latach powraca Pani do obsady "Klanu" jako Barbara Milecka, była kochanka Jacka (Tomasz Bednarek), a potem żona Rafalskiego (Jacek Borkowski). Co Panią tu sprowadza?
- Bardzo się cieszę, że producent serialu Paweł Karpiński ponownie zechciał wprowadzić moją bohaterkę do najnowszych losów sagi rodu Lubiczów. Tym bardziej że historia powrotu Barbary wydaje się wyjątkowo ekscytująca. Kilka ostatnich lat spędziła za granicą, a wcześniej - jak wierni fani "Klanu" zapewne doskonale pamiętają - wyjechała w tajemniczych okolicznościach w nieznane. Na powitanie oznajmia zaskoczonemu Rafalskiemu, który formalnie wciąż jest jej mężem, że wróciła, bo chce się z nim rozliczyć. Co ciekawe, nie przyjechała sama...
Brzmi tajemniczo...
- Bo i sytuacja jest tajemnicza. Okazuje się, że Barbara ma synka, siedmioletniego Pedra, którego przedstawia Rafalskiemu i Boreckiemu, sugerując im, że chłopiec jest dla nich kimś wyjątkowo ważnym. Czy któryś z nich jest jego ojcem? A może kryje się tu jeszcze jakieś inne rozwiązanie? Tego dowiemy się z czasem, a ja powiem tylko, że jestem pełna podziwu i uznania dla twórczej inwencji scenarzystów, bo każdy kolejny odcinek, który dostaję do czytania, mnie samą zaskakuje.
W "Klanie" zagrała Pani dwie role, w 2000 roku pojawiła się Pani w tym serialu jako sekretarka Kasia.
- Myślę, że fanom "Klanu" zdecydowanie bardziej w pamięć wryła się Barbara Milecka, która od początku budziła wiele emocji i kontrowersji. Mimo że mocno namieszała w życiu bohaterów serialu, jej odbiór był bardzo ciepły. Do dziś dostaję listy i maile od widzów z podziękowaniami za energię, jaką zawdzięczają tej postaci, wzorując się na jej sile i determinacji w walce o swoje.
Prywatnie przypomina Pani Barbarę?
- Nie trzeba nikogo zamordować, by zagrać zabójcę (śmiech). W prawdziwym życiu kieruję się zupełnie innymi wartościami niż Barbara Milecka z "Klanu". Inaczej rozwiązuję swoje problemy, a w relacjach z ludźmi jestem zdecydowanie bardziej empatyczna. Jeśli już dopatrywać się jakichkolwiek podobieństw, to tylko tyle, że ja również mieszkałam poza Polską. Dziesięć lat życia spędziłam w Monachium.
Podobno Pani pasją są podróże?
- Jestem zakochana w Azji. Uwielbiam jej magiczne krajobrazy i przyjazny ciepły klimat. Chciałabym znów, w najbliższym czasie, odwiedzić jedną z egzotycznych wysepek na Oceanie Indyjskim, by zrelaksować się i odpocząć. Kocham też nasze polskie góry i ich mieszkańców, od których bije serdeczność i dobro. Świetnie czuję się zarówno w wysokich Tatrach, jak i w malowniczym Beskidzie Śląskim. Mam wielu przyjaciół w Brennej, Ustroniu i Cieszynie.
Podróżuje Pani z najbliższymi?
- Oczywiście. Z moim partnerem Edmundem i naszą czteroletnią córeczką. Idalia znosi wszystkie podróże nadzwyczaj dzielnie i zachowuje się niczym doświadczony tramp.
Rozmawiała Jolanta Majewska
Agencja W-Impact/ "Tele Tydzień"