Namiesza u Chojnickich!
Dorota Lanton po sześciu latach znowu pojawia się w "Klanie"! Ale jej Julia w niczym już nie przypomina skromnego dziewczęcia rodem z Litwy, pomagającego niegdyś Elżbiecie w aptece.
Teraz Julia to kobieta świetnie ubrana, świadoma swojej kobiecości, atrakcyjna, seksowna... - Nie jestem pewna, czy takie rzeczy naprawdę się w życiu zdarzają - śmieje się aktorka - ale rzeczywiście Julia powraca z zagranicy, choć nie zza tej, zza której przed laty przyjechała. Oto wraca wprost z Hollywood, gdzie jej mąż, muzyk, kompozytor, zrobił fantastyczną karierę.
Julia jest bogata i właśnie zamierza kupić od Chojnickich aptekę oraz dom na Sadybie... Od razu ostro sobie poczyna, bo już w pierwszych dniach po powrocie na plan gram scenę, w której Julia śmiało zrzuca szlafrok...
U Doroty Lanton też wiele się przez te sześć lat zmieniło. Urodziła syna, który właśnie poszedł do przedszkola. Aktorka wciąż żegluje, ale już nie tylko, jak kiedyś, po Mazurach na ukochanej łódce "Balladzie", a coraz częściej po Morzu Śródziemnym. A przede wszystkim na dobre urzekła ją magia piosenki francuskiej. - Znałam dobrze język, więc jeszcze w studenckich czasach jeździłam autostopem do Francji, zachłannie słuchałam tej muzyki - mówi Dorota Lanton. - Szukałam piosenek, także tych w Polsce nieznanych, przygotowywałam wymarzony recital. Ale po skończeniu łódzkiej filmówki zaczęłam grać w teatrze, filmie, serialu. Piosenka musiała poczekać.
Aktorka dopiero trzy lata temu odkryła, że najlepiej czuje się w klimatach paryskich kabaretów lat 20. Ale jej mąż Bogusław Nowicki, który jest tekściarzem, uważał, że powinna także śpiewać po polsku... Nagrała więc płytę "Mój balsam". Jedna z tych piosenek znalazła się potem na krążku "Weekend in Paris". Teraz Dorota Lanton pracuje nad płytą m.in. z przebojami takich gwiazd francuskiej piosenki, jak Juliette Gréco i Edith Piaf.
O tym, że marzenia czasem jednak się spełniają, niech świadczy fakt, że tuż po występie na Festiwalu Kultury Francuskiej, do aktorki podszedł znany wykonawca Jérèmie Arnold. I poprosił, żeby w marcu przyszłego roku na scenie paryskiego teatru La Reine Blanche zaśpiewała razem z nim.
CHOD