"Klan": To ona uwiedzie Pawła Lubicza?
Jako Alina wdała się w romans z Jerzym i porzuciła go, by wyjechać do Katowic. Po sześciu latach Sylwia Wysocka na nowo pojawia się w serialu i burzy małżeński spokój Chojnickich. Aktorka zdradza, jakie zamiary ma jej postać.
Doktor Alina Rogowska, grana przez panią w "Klanie", powróciła - odmieniona, rozjaśniona...
- Blond to mój naturalny kolor włosów, choć przyznam, że lepiej się czuję jako brunetka. Taka też, czarna i ognista, była niegdyś Alina, z wyglądu i z temperamentu. Twórcy zdecydowali jednak, że tym razem będzie blondynką - być może ma to sugerować zmianę w kierunku jasności, niewinności (śmiech).
Doprawdy trudno w to uwierzyć. Pamiętamy przecież, że to ona rozbiła małżeństwo Chojnickich!
- Wszystko wskazuje na to, że w jej powrocie nie ma "drugiego dna", nie przyjechała po to, by odzyskać Jerzego (Andrzej Grabarczyk), którego zresztą przed laty zostawiła dla kariery. A wynajęcie przez nią gabinetu w sąsiedztwie jego biura to czysty przypadek.
Nie przechodzą jednak wobec siebie obojętnie?
- Trudno, żeby udawali, że się nie znają - Alina jest bardzo otwartą, towarzyską osobą. Zdążyła już nawet nawiązać miłą relację ze współpracownikami Jerzego, Antkiem (Mirosław Jękot) i Renatą (Renata Pękul). Na razie wszystko układa się miło i serdecznie, bez jakichkolwiek zakusów na romans.
Skoro pani bohaterka urządza się na nowo w stolicy, to pewnie pomyśli też o pracy w Elmedzie, gdzie swego czasu zatrudnił ją szwagier Jerzego, doktor Lubicz (Tomasz Stockinger)?
- Doktor Rogowska jest wysokiej klasy specjalistką, kardiologiem, i myślę, że wiele placówek będzie o nią zabiegać. Istotnie, swego czasu pracowała w Elmedzie, ale bardzo krótko. Nie zdążyła tam zaistnieć jako lekarka, ponieważ dostała propozycję stanowiska ordynatora w szpitalu w Katowicach. Czy wróci - zobaczymy, wiele się przez te lata zmieniło.
Między innymi to, że Paweł Lubicz owdowiał. Teraz o jego względy rywalizują dwie panie - Wiga (Dorota Kamińska) i Barbara (Aldona Orman), Alina mogłaby do nich dołączyć.
- Na zasadzie: "Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta"? Doktor Alina - pożeraczka męskich serc w przenośni i dosłownie (śmiech)? Deklaruje, że już poukładała swe życie, ma partnera i chyba nie szuka wrażeń.
Jak pani odnalazła się ponownie w "Klanie"?
- Minęło parę lat, a mam wrażenie, jakby to było wczoraj! Ta sama ekipa, ci sami aktorzy, ten sam producent, pan Paweł Karpiński. Twórca pierwszej polskiej telenoweli, "W labiryncie", w której miałam przyjemność grać.
Od tamtej pory seriale tasiemcowe zawładnęły telewizją. Jakie są ich zalety?
- Myślę, że znalazłoby się sporo. Zapełniają pustkę ludziom, zwłaszcza tym samotnym, dla których ich bohaterowie są jak rodzina. Niekiedy nawet kształtują postawy, sposób postrzegania i odnajdywania się w rzeczywistości. Zdarza się, że pełnią rolę edukacyjną, poznawczą i wychowawczą. Poruszają ważkie problemy społeczne, propagują zdrowy tryb życia. Chociażby moja doktor Rogowska - już w jednej z pierwszych scen, które grałam po powrocie, długo mówiła swoim pacjentom o konieczności wykonywania badań profilaktycznych i postępowaniu w chorobach serca, a co ważne, dzięki serialowi, dotrze to do milionów odbiorców.
Rozmawiała Jolanta Machaj-Majewska