Klan
Ocena
serialu
7,2
Dobry
Ocen: 13428
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Klan": Rafalscy zostaną swingersami? - rozmowa z aktorką Magdaleną Wójcik

Mija dokładnie dziesięć lat od czasu, kiedy Magdalena Wójcik dołączyła do głównej obsady "Klanu" jako Beata Borecka, zastępując w tej roli Dorotę Naruszewicz. Pierwszego dnia spóźniła się na zdjęcia, bo... odbierała poród swej suczki Papillonki Goldi. Na szczęście wszystko odbyło się bez komplikacji.

Magdalena Wójcik: Od dekady na planie "Klanu"

Jak wyglądały pani początki na planie sagi rodu Lubiczów?

Magdalena Wójcik: Nie ukrywam, że byłam trochę w strachu, czy widzowie mnie polubią i zaakceptują, bo bardzo mi na tym zależało. Już na wstępie usłyszałam od twórców, że mam grać tę rolę po swojemu, nie upodabniać się do poprzedniczki, nie  naśladować jej stylu, sposobu bycia i muszę przyznać, że mi to bardzo odpowiadało.

O rolę tę ubiegała się pani na castingu?

- Nie. Miałam indywidualną rozmowę z panem Pawłem Karpińskim, ojcem i szefem "Klanu", z którym znaliśmy się wcześniej z serialu "Na kocią łapę". Wiem, że były brane pod uwagę też inne kandydatki, ale - ku mej radości - padło na mnie. Wiedziałam, że to niemałe wyzwanie, ale takie właśnie lubię najbardziej. Z czasem bardzo polubiłam tę moją Beatkę i mogę powiedzieć, że stała się częścią mnie. Znamy się w końcu już 10 lat.

Reklama

Ciężko było wejść w zgrany zespół?

- Byłam w tej cudownej sytuacji, że wielu spośród "klanowych" aktorów znałam od lat. Z Basią Bursztynowicz, którą uwielbiam, grałyśmy razem w Teatrze Ateneum, z Andrzejem Grabarczykiem też się już wcześniej zetknęłam. Natomiast było to pierwsze spotkanie z moim ówczesnym serialowym mężem Jackiem, w którego wcielał się Tomek Bednarek. Wstyd powiedzieć, ale w dniu, w którym zaczynaliśmy wspólne zdjęcia, spóźniłam się ponad godzinę na plan! Bo mi się w domu szczeniaki rodziły...

Psia mama?

- Od zawsze kocham psy i nie wyobrażam sobie życia bez ich czułego towarzystwa. Wtedy, w sierpniu 2013 roku, moja suczka Papillonka Goldi urodziła dwóch uroczych synków i sama odbierałam ten poród, w związku z tym, niestety, spóźniłam się na zdjęcia. Ale przecież nie mogłam zostawić rodzącej samej! Było to dla mnie ogromne przeżycie, bo po raz pierwszy znalazłam się w roli psiej położnej. Na szczęście wszystko odbyło się bez komplikacji. Goldi jest ze mną do dziś, podobnie jak trzynastoletnia Misia przygarnięta ze schroniska. Mogłabym mówić o nich bez końca, bo psy to moja wielka miłość, poza pracą oczywiście (uśmiech).

"Klan": Co wydarzy się w nowych odcinkach?

Wróćmy zatem do spraw zawodowych. Co się zmieniło przez te dziesięć lat w "Klanie"?

- Dziesięć lat to szmat czasu, zmieniamy się my, zmieniają nasi bohaterowie. Beata ustabilizowała swoje sprawy osobiste - od dawna wiedzie spokojne, poukładane życie u boku Piotra (Jacek Borkowski), który jest oddanym, kochającym mężem i ojcem. No i dzieci nam przez ten czas wydoroślały. Małgosia (Suzannah von Nathusius)  wyszła za mąż, Jasiek (Paweł Grządziel) wciąż szuka swojej miłości, a Beata mu w tym mocno, aż nadto (śmiech) kibicuje.

Może sprawy się wreszcie ułożą, bo Jasiek pozna nową dziewczynę?

- Do tej pory nie miał  szczęścia, może tym razem mu się powiedzie... Jego nowa sympatia Malwina (Barbara Lamprecht) jest córką dobrych znajomych Rafalskich, więc - jakby co - wszystko zostanie w rodzinie (uśmiech). Trzymamy kciuki!

Ci znajomi, Iga i Zyga Kalińscy (Marzena Manteska i Andrzej Niemirski), są... swingersami, o czym Rafalscy zdążyli się już przekonać. Nie przeszkadza im to?

- Określenie swingersi nigdy w serialu nie padło. Ale, rzeczywiście, Kalińscy żyją w tzw. wolnym związku, pozwalając sobie na skoki w bok. Takie zawoalowane propozycje z ich strony padły też w naszą stronę. Oczywiście bez ciągu dalszego - Rafalscy są niezłomni, żyją zgodnie z tradycją, kierują się moralnością, a zwyczaje seksualne, którym hołdują Iga z Zygą, nie mieszczą się w ich świecie, poukładanym prosto, zwyczajnie, bez żadnych dziwactw i ekstrawagancji. Co wcale im nie przeszkadza we wzajemnej przyjaźni. Po prostu i jedni, i drudzy akceptują się takimi, jacy są i dobrze się czują w swoim towarzystwie. 

- Przyznam, że cieszę się, że ta przyjaźń  będzie kontynuowana, zwłaszcza wzmocniona rodzącą się fascynacją ich  dzieci, bo to są ciekawe wątki do grania, dla nas aktorów. Poza tym, tak prywatnie, uwielbiam Marzenę Manteskę i Andrzeja Niemirskiego. Doskonale się nam razem pracuje i każde spotkanie z nimi jest wielką przyjemnością. W ogóle plan tego serialu to miejsce, do którego się zawsze idzie z ochotą, ekipa jest cudowna, atmosfera przemiła i jestem niezmiernie szczęśliwa, że już od dekady mam przyjemność być częścią tej naszej klanowej" rodziny.

Magdalena Wójcik: Nie przestaje się rozwijać

Gdzie aktualnie gra pani poza "Klanem"?

- Zagrałam w zeszłym roku w serialu pt. "Teściowie" autorstwa Krzysztofa Jaroszyńskiego, który jest emitowany obecnie na platformie internetowej Polsat Box Go, a jesienią wejdzie do ramówki Polsatu. Będzie to pierwszy sezon, ale jest nadzieja, że powstanie kolejny, więc mam miłą perspektywę.

- A na bieżąco - rzecz jasna - gram w teatrze, nawet kilku. Teatr jest moim środowiskiem naturalnym, moją miłością i nie wyobrażam sobie bez niego swojego życia zawodowego. Przez lata byłam związana z warszawskim Teatrem Ateneum, potem współpracowałam z Teatrem Komedia, gdzie do dziś gram w jednym,  świetnym zresztą spektaklu, pt. "Przyjemność z dostawą" w reżyserii Jerzego Bończaka.

- Ale w ostatnim czasie moim teatralnym domem jest  Kamienica. To jest magiczne miejsce, bardzo przyjazne aktorom i widzom. Tam każdy czuje się jak w domu. Miałam wielkie szczęście pracować z  Emilianem Kamińskim przy jego ostatnim dziele  "Wariatkowo sp. z o. o.", którego premiera odbyła się w październiku ubiegłego roku, czyli tuż przed jego odejściem. Ten wspólnie spędzony czas na próbach na zawsze pozostanie w moim sercu. Weszłam też w dublurę do spektaklu "Metoda na wnuczka", który gramy regularnie. A pod koniec sierpnia, czyli tuż tuż,  planujemy premierę  "Żony potrzebnej od zaraz", w nowej odsłonie, zatem przez całe lato praca wre!

Nie wyjeżdżała nigdzie pani na wakacje?

- Od zeszłego roku jestem szczęśliwą posiadaczką działki pod Warszawą. Z lasem, z własnym sadem i ogródkiem z lawendą wokół mojego małego drewnianego domku. Każdą wolną chwilę wiosną i latem spędzam teraz właśnie tam. Chodzę na spacery, słucham śpiewu ptaków, czytam książki, oddaję się z lubością swoim pasjom kulinarnym i znakomicie wypoczywam. Sielanka! Taki azyl na łonie natury był moim marzeniem od dawna i  - jak widać - marzenia się spełniają...

Rozmawiała: Jolanta Majewska-Machaj

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Magdalena Wójcik | Klan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy