"Klan": Mowa pożegnalna Lubicza, czyli hołd twórców dla śp. Andrzeja Strzeleckiego
Gdy 17 lipca tego roku zmarł nieodżałowany Andrzej Strzelecki, wiadomo było, że i grany przez niego Tadeusz w "Klanie" pożegna się z życiem. Widzowie nie zobaczą pogrzebu Koziełły na ekranie, ale za to... usłyszą mowę pożegnalną, którą wygłosi Paweł (Tomasz Stockinger). To piękny i wymowny hołd twórców dla nieżyjącego artysty.
W 3701. odcinku "Klanu" (emisja w czwartek 19 listopada o godz. 18.00 w TVP1) w domu Koziełłów będą trwały ostatnie przygotowania do wyjścia na pogrzeb Tadeusza. Uwadze Ilony (Karolina Kominek) nie ujdzie, że stryjenka jest jakby nieobecna i chyba gorzej się czuje.
Na potwierdzenie jej słów Anna (Joanna Żółkowska) chwyci się za serce. Witold (Sławomir Grzymkowski) zadzwoni po pogotowie.
Okaże się, że wdowa musi kilka dni zostać w szpitalu. Paweł i Wiga (Dorota Kamińska) przekonają ją, że zajmą się wszystkim na cmentarzu.
Po pogrzebie Lubiczowie pojadą do Anny do szpitala. Zrelacjonują jej przebieg uroczystości
- Piękna ceremonia... Wszyscy pytali o ciebie - powie Wiga.
- Prosiłem, żeby na razie nie niepokoili cię odwiedzinami ani telefonami - wtrąci Paweł.
- Byli przedstawiciele Stowarzyszenia Numizmatyków... Związku Golfistów Polskich... - zacznie wyliczać dentystka.
- I oczywiście Izby Lekarskiej... - doda Lubicz. - To był naprawdę bardzo długi kondukt pogrzebowy.
- Masz gorące pozdrowienia od mieszkańców Zakąsek...
- Paweł wygłosił wspaniałą mowę.
- Dziękuję ci, Pawełku... bardzo żałuję, że jej nie słyszałam - powie Anna.
W tym momencie Wiga wyciągnie z torebki swój smartfon.
- Za to usłyszysz ją teraz. Nagrałam specjalnie dla ciebie - oznajmi, po czym włączy mowę pożegnalną Pawła:
- Żegnamy dziś wspaniałego człowieka, kochającego męża i kochanego przez pacjentki lekarza, oraz - co poczytuję sobie za zaszczyt - mojego serdecznego przyjaciela. Kiedy widzę wszystkich państwa zasmuconych jego nieobecnością, wiem, że i dla Was był kimś niezwykle istotnym. Gdyby Tadeusz stał teraz tutaj, obok mnie, stwierdziłby zapewne: Imaginuj sobie, Pawle - niezbadane są wyroki losu... I nie sposób byłoby się z nim nie zgodzić, w rzeczy samej... Jako doskonały, doświadczony lekarz był świadkiem setek narodzin, ratował, wspierał, witał na świecie... wielu z obecnych tutaj... Wraz ze swoją żoną Anną angażował się w akcje społeczne i nigdy nie odmawiał pomocy potrzebującym. Razem wychowali wspaniałego syna. Tadeusz potrafił dzielić swój prywatny czas między pasję numizmatyka, golfisty, a nawet akordeonisty... Można by z pewnością wypowiedzieć wiele słów, próbując właściwie nakreślić jego postać, ale myślę, że wystarczą dwa proste słowa: był dobrym człowiekiem. Świat takich ludzi rzadko docenia za ich życia. Ale gorzko płacze po ich śmierci.
Słuchając tej mowy, Annie napłyną łzy do oczu. Chwyci Pawła za rękę i mocno ściśnie... Wzruszenie udzieli się też Widze...